Rozdział 41

945 59 2
                                    

WTOREK.

Wczoraj nie udało mi się w jakikolwiek sposób porozumieć się z wężem. No cóż. Po badaniach u Bruce'a od razu wróciłam do pokoju i poszłam spać, nie jedząc przy tym kolacji.

Przez okno przebijają się płomienie słoneczne. Zajęcia z chłopakami zaczynają się o jedenastej, a mamy teraz dziewiątą, więc jest jeszcze dużo czasu. Wczoraj obiecałam Bruce'owi, że pomogę mu zdobyć Natashe, ale doszło do mnie, że może to się nie udać, gdy sam Bruce nie będzie się w to ingerować. Musi zabrać się za siebie.
Wstałam z łóżka i szybko pobiegłam do komody po notes i długopis i z powrotem wróciłam do łóżka pod ciepłą kołdrę. Nagle ktoś zapukał do drzwi. Zirytowana tym, że muszę wstać, wyszłam z pod ciepłej kołdry i podeszłam do drzwi. Spojrzałam przez wizjer, ponieważ chciałam zobaczyć kto stoi po drugiej stronie, to Steve.

-Chwila muszę się ubrać. -powiedziałam przez zamknięte drzwi i szybko pobiegłam do łazienki po szlafrok.

Zasnęłam w ubraniach, bo byłam na tyle zmęczona, że nie miałam siły ściągnąć bluzy, koszulki i legginsów. Ale w nocy było mi tak gorąco, że najwidoczniej je ściągnęłam i teraz jestem w samej bieliźnie. Naszczęście niczego nie podpaliłam, ale naprawdę czułam jakbym płoneła.
Otworzyłam drzwi i od razu na widok mojego chłopaka... Boże dziwnie to brzmi, chłopak... może ukochany? Stwierdzenie chłopak/dziewczyna kojarzy mi się jak znaleźliśmy miłość jako dzieci, albo nastolatkowie, tak to się mówiło i nadal mówi, ale jesteśmy starsi i serio glupio to brzmi na moje, więc będzie ukochany, albo mężczyzna, brzmi bardziej orginalnie i poważnie, szczerze mówiąc staroświecko. Wracając na widok Steve'a na mojej twarzy pojawił się szeroki uśmiech.

-Dzień Dobry kochanie. Mam dla Ciebie herbatę i śniadanie. -powiedział z uśmiechem trzymając w dłoniach podane wyżej rzeczy.

-Dzień Dobry. -pocałowałam go. -I dziękuję bardzo.

-Co tam piszesz? -zapytał patrząc na notes.

-Muszę obmyślić plan rozpoczęcia miłości pomiędzy Natashą, a Bruce'm.

-Taak. -przeciągnął. -Ciągną do siebie, ale nie wiedzą, z której strony podejść. -zaśmiał się.

-Dokładnie! Masz może jakieś pomysły? Obiecałam Bruce'owi, że ogarnę to do dzisiaj. -zrobiłam niemrawą minę.

-Słuchaj, jest to drastyczna relacja. Oni już próbowali, znaczy się nie oni tylko Natasha. To Natasha próbowała się do niego zbliżyć, ale Bruce nie chciał. Wypierał się, że takie życie nie jest dla nich, że nigdy nie będą mieli dzieci, nie założą rodziny i nie będą mieć wspaniałego domu i tak dalej. Nawet Nat go pocałowała. -powiedział, a ja się mega zdziwiłam. -To nie wypali. On nie chciał się zaangażować, a teraz co? Zmądrzał? Natasha cierpiała przez niego, a teraz chcę wszystko naprawidz?! -zdenerwował się.

-Steve, spokojnie. -powiedziałam delikatnie. -Nie wiedziałam o tym. Dziękuję, że mi powiedziałeś. Porozmawiam z Bruce'm jeszcze raz i zapytam o przeszłość.

Zjadłam śniadanie, które przyniósł mi Steve i rozmawialiśmy do godziny dziesiątej trzydzieści, później mężczyzn poszedł, a ja się w końcu przebrałam w sportowe ciuchy. Legginsy i sportowy stanik i do tego bluza zapinana na zamek, pięknie.

Zjechałam windą na parter i wyszłam z budunku mijając ludzi, którzy mówili mi dzień dobry. Kulturani czy po prostu jestem tu kimś ważnym?
Poszłam na plac treningów, widzę juz z daleka Vision'a, ale Bruce'a nie ma. Dziwne, bo jest za dwie minuty planowana jedenasta.

-Dzień Dobry Emily. -powiedział Vision.

-Witaj Vision, Bruce'a jeszcze nie ma? -zapytałam.

-Właśnie już idzie. -pokazał palcem na rzeczywistość za moimi plecami.

Dziewczyna z wody | Kapitan AmerykaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz