Rozdział 26

1.6K 101 2
                                    

-Jeżeli umiesz oddychać pod wodą, kontaktować sie ze zwierzętam. To może potrafisz kontrolować żywioły?! -oznajmiła Wanda.

-A może samą wodę? -zapytałam.

-Nie, wątpię. -powiedziała.

-Ja też w to wątpię. -powiedział Bruce pokazując palcem na moje dłonie, na które nie zwracałam przedtem uwagi.

Spojrzałam na nie i zobaczyłam ogień.

-Aa! -krzyknęłam. -Zróbcie coś!

-Zaplanuj nad tym. -powiedział Steve.

-Jak to sie tutaj znalazło?! -zapytałam.

-Możliwe, że twój organizm sam chciał to pokazać tobie i nam. -powiedziała Wanda.

-Czujesz ból? -zapytał Bruce.

-Nie, nic nie czuję. Żadnego bólu. -dodałam.

-Okey, kręci ci się w głowie? -zapytał ponownie Bruce, a ja pomału zaczynałam robić się nerwowa.

-Nie Bruce! Nic nie czuję! Nic mnie nie boli! -podniosłam głos i automatycznie ogień na moich dłoniach powiększył się.

-Witaj w klubie. -powiedział spoglądając na mnie Bruce z uśmiechem.

-Słucham? -zapytałam już normalnym tonem.

-Dzięki temu, że sie denerwujesz ogień w twoich dłoniach pojawia się. Czym większe parametry gniewu to ogień jest większy. A w klubie, bo poprzez złość ja zmieniam się w Hulka. -dodał i wrócił do notowania.

-Okey. -wykszytusiłam z siebie. -Może inaczej też to może sie pojawić.

-Możliwe. -przypuścił. -Ale nad tym będziemy myśleć za chwilę. Teraz jakbyś mogła stwórz pocisk, kule ognia i rzuć w samochód.

-Nie wiem jak to zrobić. -oznajmiłam zestresowana.

-Dasz radę Emi. -powiedział motywująco Steve.

-Łatwo mówić. -zaśmiałam się sarkastycznie.

Wanda pokazała mi ponownie i powoli jak ona to robi. Po drugim razie pokazu nareszcie zrozumiałam. W sumie nie jest to trudne. Trzeba się tylko skupić i w moim przypadku połączyć obie dłonie później je rozdzielić i gdy będę je rozdzielać powstanie kula ognia. Przyciągnęłam rękoma ją do siebie, a następnie wypchnełam. Ogień poleciał w sam środek samochodu.

-Yea! -krzyknęłam radośnie.

-Gratulacje Emily. -powiedziała Wanda.

-Dzięki. -uśmiechnęłam się.

Ponownie stworzyłam kule i rzuciłam w samochód.

-To jest fantastyczne! -zaśmiałam się.

-Tylko nie przesadzaj Emily. Musisz dać sobie odpocząć, sobie i swoim mocą. -powiedział Bruce.

-Dobrze. A co teraz będziemy robić? -zapytałam. -Jakoś dziwinie się czuję.

-Co masz na myśli? -zapytał podchodząc do mnie.

Bruce zaczął świecić mi latarką w oczy. W jednej sekundzie poczułam jakbym płakała, do moich oczu napłyneły łzy. Natychmiast odsunełam się od światła i Bruca.

-Ała, moje oczy. -dodałam z zamkniętymi oczami, które dodatkowo zasłaniałam dłońmi.

-Wszystko w porządku, mogę spojrzeć bez latarki? -zapytał Bruce, a ja kiwnełam głową.

Czuję jak Bruce się przybliżył, więc odsunełam dłonie i otworzyłam oczy.
Nagle z moich oczu wypłynęła woda, mocny strumień wody, który odrzucił Bruca kilkanaście metrów od nas.

-Boże Bruce! Nic tobie nie jest?! -krzyknęłam.

Nadal mam otwarte oczy woda się leje, ale wszystko dokładnie widzę.

-Emily, zamknij oczy! -rozkazała Wanda.

Zrobiłam jak mi kazano, ale nie zamknęłam oczu. Zwyczajnie skupiłam uwagę na tym, żeby już się to skończyło.

-Woda z oczu!? -zapytał z niedowierzaniem Steve.

-To jest komiczne. -przeraziłam się. -Jak mogę władać ogniem i wodą jednocześnie? -krzyknęłam, ukucłam i złapałam sie za głowę.

-Ej ej, Emily spokojnie. -usłyszałam głos Wandy, która dotknęła ręką moich pleców. -Nic złego się nie stało.

Byłam twarda, ale to wszystko mnie przerasta. Woda, ogień, oddychanie pod wodą i jakieś dziwne, nierealne rzeczy związane ze zwierzętami. Co się ze mną dzieję. I to wszystko w ciągu kilku dni. Hah. Nienormalne.
Podniosłam się i przetarłam poliki od łez z bezsilności.

-Bruce? Nic tobie nie jest? -zapytałam od razu.

-Nie, jestem odporny na ból. -zaśmiał się. -Masz szczęście, że nie miałem przy sobie żadnych notatek lub sprzętów.

-Na szczęście. -uśmiechnęłam się.

-Emily słuchaj. Możesz iść teraz odpocząć lub dalej poznawać swoje moce. Chciałbym, żebyś spodobała z tą wodą przenieść ją w inne miejsce w swoim ciele.

-Ręce już mam zajęte. -oznajmiłam i stworzyłam w prawej dłoni mały ogień.

-Tak, ale co jeżeli możesz to kontrolować? -powiedział Bruce.

-Kontrolować żywioły. -dodałam.

-Dokładnie tak! Masz dwie dłonie, które mogą kontrolować żywioły na całym świecie. Wodę, ogień, powietrze i ziemię.

-Powietrze i ziemię. -powiedziałam równocześnie z Brucem.

-Postaram się zrobić dla Ciebie lek na serce, a ty musisz poznać gdzie drzemie w tobie dwa ostanie żywioły i przenieś je na dłonie. -dodał oddalając się.

-Dobrze, postaram się je odkryć. Dziękuję Bruce! I przepraszam! -krzyknęłam w jego stronę. -Dziękuję wam również. -zwróciłam się do pozostałych osób, którzy mi towarzyszyli.

-Nie ma sprawy Em. -uśmiechnął sie Steve.

-Drobiazg, a teraz do roboty. - zaczęła poganiać mnie Wanda.

Dziewczyna z wody | Kapitan AmerykaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz