Czarny strój z pomarańczowymi wstawkami, które przechodzą w czerwony kolor leży idealnie. Jestem pod wrażeniem nowej technologii, która pozwala na takie rzeczy. I to wszystko dzieję się jedynie w bransoletce - niesamowite.
Obkręciłam się parę razy o 360° patrząc w lustro. Jest przecudny i taki nowoczesny.-Jestem pod wrażeniem Tony. -zaśmiałam się spoglądając co chwilę na przylegający strój.
-Starałem się. Musiał być w 100 procentach dopasowany idealnie w każdym znaczeniu. -uśmiechnął się. -Dobrze ja już lecę, muszę pomóc im z tą nową dziewczyną.
-Ahh tak! Pójdę z tobą. -dodałam i wcisnęłam kryształ.
Automatycznie kombinezon wrócił do bransoletki, a ja z powrotem miałam ubrane na sobie ciuchy. Nic się nie spaliło.
-Są i moje ciuchy. -zaśmiałam się razem z Tony'm i poszliśmy do pomieszczenia gdzie była nowa dziewczyna.
Leży przykuta pasami, jest ich kilkadziesiąt. Obok niej siedzi Damon, a w oddali widać pracujących ludzi i Bruce'a. Weszliśmy do środka przez potężne drzwi z grubego szkła. Hmm pewnie to nie jest zwykłe szkoło tylko jakieś zmutowane, jak wszystko tutaj.
Podeszłam do Damon'a i położyłam dłoń na jego ramieniu.
-Jak tam? -spytałam patrząc na ciemnoskórą dziewczynę.
-Już trzeci raz użyłem na niej perswazji. To jest bardzo silne i mało kto się z tego uwalnia, praktycznie nikt. Rozmawiałem z nimi, żeby poprostu ją obudzić i na spokój z nią porozmawiać, ale muszą zrobić badania. Gdy znowu się obudzi nie będzie miała juz siły na nic, bo ona cały czas próbuje złamać perswazje i traci na to całą siłę.
-Wiem, że się martwisz, ale takie są tutaj procedury. Chcą jej pomóc i zrobić, żeby było jej dobrze, dlatego dajmy im pracować. Porozmawiam z Bruce'm i Tony'm, zobaczymy co da się zrobić.
Damon kiwnął głową i dalej patrzał na czarnowłosą. Ja też chciałbym, żeby ją obudzili i porozmawiać z nią. Czuję, że jestem za nich odpowiedzilna i boli mnie jak ją traktują. Może stwarzać niebezpieczeństwo, ale wystarczy podać jej silne środki na senne w dużej dawce. Nie zrobi jej to nic, a jedynie co będzie lekko otumaniona.
-Wiem co chcesz powiedzieć. -wyprzedził mnie Bruce. -Za dwie minuty zabieramy ją do specjalnej kabiny, podobnej gdzie kiedyś trzymali mnie, ale teraz jest ulepszona o wiele bardziej. Tam podamy jej znieczulenie na dłonie i nogi, nie będzie w stanie przez parę godzin nimi ruszać. Tylko to, a Twój przyjaciel ją obudzi. Zgadzasz się na to?
-A czy ja mam tutaj jakieś zdanie?
-Tak. Odpowiadasz za tych mutantów. -powiedział męski głos za mną. To Steve.
-Więc do roboty! -krzyknełam na co każdy się zaśmiał.
Podeszłam do Steve'a i mocno go przytuliłam. Nie zwracałam uwagi na innych ludzi, chciałam go poprostu przytulić.
-Przeszkadzacie troszeczkę. -odchrząknął po długiej chwili Damon. -Musimy ją wywieść, a wy tarasujecie wyjście.
-Spotkamy się później. -dodał Steve całując mnie w czoło. -Daj czadu. -szepnął mi do ucha, na co szeroko się uśmiechnełam.
Razem z Damon'em poszliśmy do kabiny dla szatynki. Przewieźli ją i podali znieczulenie. Mój przyjaciel wszedł do środka i ściągnął z niej perswazje. Szybko ewakuował się z pomieszczenia, a inni zamknęli wielkie drzwi z tytanu i vibranium.
Teraz tylko czekać, choć widać już jak dziewczyna porusza lekko palcami. Oparłam tył głowy o ścianę i zamknęłam oczy. Jestem taka śpiącą, nie dziwne - jest właśnie moja godzina do spania.
Po chwili poczułam szturchanie łokciem. Otoczyłam gwałtownie oczy, by zobaczyć kto za tym stoi.-Nie śpię. -powiedziałam do Damon'a, na co lekko się zaśmiał.
-Zdrzemnij się. Obudzę cię, gdy będzie się coś działo. -powiedział patrząc na mnie.
-Napewno usłyszę jak ona będzie coś mówić.
Kiwnął głową, a ja wróciłam do poprzedniej pozycji.
Po 5 minutach dziewczynie wróciła cała świadomość, więc długo sobie nie pospałam.
Podeszłam do szyby przecierając oczy i zaczęłam się jej przyglądać. Nic nie mówiła tylko nas obserwowała. Zapewnie się boi i nie wie co się dzieję.-Jestem Emily. -powiedziałam lekko się uśmiechając, żeby dodać jej otuchy.
Czy ona zna w ogóle język angielski? Ale prawdopodobnie jak siedziała w barze coś zamówiła, więc musiała się odezwać.
-Kim jesteście?! -krzyknęła cały czas patrząc na mnie zimnym wzrokiem.
-Chcemy ci pomóc. Nie musisz się nas bać, jesteś jedną z nas. -powiedziałam i wystawiałam rękę, w której po chwili pojawiła się kula ognia.
Damon podszedł obok mnie i zrobił swoje wampirze oczy, uśmiechnął się pokazując swoje kły.
Wanda stworzyła energię wokół swoich dłoni.-Myślę, że powinno Ci to wystarczyć. Ale jak oni coś pokazali to ja też to zrobię. -zażartował Bruce, by rozluźnić atmosferę.
A po paru sekundach zmienił się w olbrzymiego zielonego Hulk'a. Dziewczyna otoczyła szeroko oczy i usta.
-Ale po co obezwładniliście mi nogi o ręce? -zapytała już spokojniej.
-Nie pamiętasz co zrobiłaś mi za barem? -zapytał ze śmiechem Damon wracając do swojej poprzedniej wersji.
Dziewczyna spuściła wzrok.
-Nie wiedzieliśmy jak zareagujesz. Czy będziesz się stawiać czy nie. Zrobiliśmy ci badania, by wiedzieć czy z tobą wszystko w porządku.
-Jeżeli nie będziesz robić problemów wstrzyknę ci przyspieszać, żeby przyspieszyć znieczulenie. Będziesz mogła swobodnie sie poruszać i używać tego co potrafisz robić. -powiedział Bruce, już w ciele człowieka. -Ale pamiętaj jesteśmy po twojej stronie, po stronie dobra.
-Dlatego nie używaj przeciwko nam tych lian i innych zielonych gówienek. -odezwał się Tony. -I tak jak bardzo byś chciała z nami nie wygrasz. Jest nas za dużo.
-Dokładnie, a teraz jeżeli pozwolicie chciałabym porozmawiać w cztery oczy z... -zamilkłam, bo nie znam imienia dziewczyny.
-Mam na imię Süreyya Şahin. -odpowiedziała dumnie.

CZYTASZ
Dziewczyna z wody | Kapitan Ameryka
FanficRok 1940, 18 letnia Emma Willson chcąca pomóc rannym żołnierzom i cywilom, dołączyła do grupy sanitaruszek, które pomagały na wojnę. Na II wojnie światowej. Co przydarzy się młodej dziewczynie? Poznajcie życie pomocnej, zabawnej i odważnej Emili...