Rozdział 56

673 47 17
                                    

MATKO JAK JA KOCHAM WASZE KOMENTARZE, KTÓRE PISZECIE !!! hahaiwiduxhebjdiwisnkooodhxyahhh

3 dni wcześniej, Nowy York

Steve POV's

-Nie rozumiesz, że od czasu Peggy, do nikogo innego nie poczułem takiej głębokiej i prawdziwej miłości! -krzyknąłem i nerwowo uderzyłem dłonią w ścianę.

-Wiem, widziałam jak z każdym kolejnym dniem coraz bardziej się w niej zadłużałeś. -powiedziała Natasha próbując podtrzymać mnie na duchu, siedząc na kanapie i patrząc jak chodzę od ściany do ściany.

-Musisz się uspokoić i ją też zrozumieć. Jest młoda, a zobacz jaki ciężar na nią spadł. Robiła dobrą minę do złej gry, dlatego nie zauważyliśmy, że dzieję się coś złego. W końcu pękła, tak jak Ci mówiła.

Wzięłem głęboki wdech i wypuściłem powietrze chowając twarz w dłoniach. Jestem bardzo zdenerwowany i zdezorientowany. Boję się o nią.

-Nie chcę znowu stracić osoby, którą kocham. -dodałem po chwili patrząc na bezsilną Natashe.

Kobieta powiedziałam, że mam dać jej czas i na pewno wróci. Po prostu musi odpocząć. Zostałem sam w pokoju, siedząc pod ścianą na podłodze. Wyglądam jak dziecko, ale nigdzie nie mogę znaleźć sobie miejsca. Zamknąłem oczy, a po policzku spłynęła mi łza.
Nie ma jej dopiero od wczoraj, a ja czuję jakby nie było jej od miesięcy.
Czemu muszę, aż tak muszę popadać w zakochanie?
Zawsze coś się dzieję, zawsze musi się coś zepsuć.

Po kilkudziesięciu minutach rozmyślania i patrzenia się bez celu w punkt na ścianie, wstałem z podłogi. Postanowiłem iść pobiegać. Pomaga mi to się uspokoić i zapomnieć, odreagować od wszystkich negatywów.
Najchętniej pojechałbym jej szukać, ale obiecałem Nat, że odpuszczę na moment i dam Emily odpocząć.
Rozumiem wszystko, że czasem to bardzo przytłacza. Sam byłem w takiej sytuacji. Ale po co od razu uciekać? Pomógłbym jej.

***

Leżę na trawię i patrzę na błękitne niebo. Wiele razy robiłem tak z Emily. Szliśmy na polanę w lesie i w ciszy słuchaliśmy otaczającej nas przyrody, nic kompletnie nie mówiąc.

-Matko mówię i zachowuję się tak jakby umarła. -złapałem się za głowę.

Chciałbym usłyszeć jej głos.
Powiedzieć, że zawsze może na mnie liczyć, że zawsze przy niej będę.
Złapie za rękę, przytulę kiedy będzie chciała.
Przysięgnę kochać ją przez całe moje życie.
Tak bardzo jej potrzebuję, chciałbym to wykrzyczeć.
Chciałbym cofnąć czas i zatrzymać ją, żeby tylko mnie nie opuszczała.
Już nigdy nie odpuszczę, bo to co czuję jest silne i bardzo prawdziwe.
Pragnę usłyszeć jej bicie serca, nieregularne ale brzmi jak synfonia i pieśń bogów.
Pragnę poczuć jej zapach perfum na jej ciele i włosach.
Pragnę dotknąć delikatnych jej dłoni, przytulać w kółko na okrągło.
Nie chcę ją stracić.

Poleżałem jeszcze przez chwilę i wróciłem do biegania.

Nagle biegnąc zauważyłem Thora, który stoi na przeciw, przez co tarasuje mi drogę.

-Nie ma co się zadręczać chłopie. -powiedział ze skrzyżowanymi rękoma.

-Łatwo ci mówić, nigdy się na poważnie  nie zakochałeś. -przestałem biec i stanęłam na przeciw mężczyźnie.

-Tak, bo zawsze inni wiedzą więcej i lepiej o moim życiu niż ja sam. -przekrecił oczami, a mi się przypomniało o Jane Foster. -Po tobie bym się tego nie spodziewał Steve.

Dziewczyna z wody | Kapitan AmerykaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz