Podeszłam niepewnie do mężczyzny. Z jednej strony byłam szczęśliwa, że się pojawił, ale nie wiedziałam co stanie się dalej. W głębi duszy rozpierały mnie nieznane mi dotąd emocję, które nie potrafię opisać.
-Przepraszam za to. -zaczęłam rozmowę.
-Ja przepraszam, że Cię nie wysłuchałam. -dodał, ale nadal trzymaliśmy bezpieczny odstęp od siebie.
-Mogę teraz się wytłumaczyć? -zapytałam, na co Steve kiwnął głową na "tak".
Odpowiedziałam mu całą sytuację od początku do końca, milion razy powtarzając, że mnie i Damon'a łączy jedynie bratnia i siostrzana, silna przyjaźń. Może tym razem to zapamięta. Steve był przy swojej wersji (tak jak wcześniej), że chodziło mu jedynie o to, że nie dawałam znaku życia. Rozumiałam go, po prostu się martwił i nie chciał stracić kolejnej osoby w swoim życiu. Obiecałam, że nigdy więcej nie popełnię takiego błędu.
Dobrze nam zrobiła taka szczera rozmowa, dużo sobie na wzajem wyjaśniliśmy.
Wróciliśmy spacerem do siedziby, ponieważ on ma swoje obowiązki i ja tak samo.-Pani Willson. Czeka na Panią gość. -powiedziała małą blondynka przy recepcji, gdy weszłam wraz z Steve'em przez drzwi główne.
-Gość? -zdziwiłam się.
-Tak jest w sali konferencyjnej. Prosiła o dyskretność. Przedstawiła się jako Vivien, Pani kuzynka.
-Vivien? Vivien! Ah tak! -krzyknęłam. -Niech nikt nam nie przeszkadza. Jaka sala?
-305.
-Dobrze, dziękuję!
Pociągnęłam Steve'a za rękę, by poszedł za mną.
-Gdzie mnie ciągniesz? Jaka kuzynka?
-Ciii! -uciszyłam go. -Zaraz się przekonasz.
Na mojej twarzy pojawił się wielki uśmiech. Tak bardzo cieszę się na to, że sama się u nas stawiła. Od razu było widać, że jest normalna i opanowana.
Naraz otworzyłam wielkie drzwi od sali konferencyjnej i weszłam do środka, a zaraz po mnie wszedł niepewnie Steve.
-Vivien. -zwróciłam się do dziewczyny kiwając głową na przywitanie.
-Emily. -powtórzyła moją czynność.
-Co się stało, że wróciłaś? -zapytałam.
-Chciałam cię o czymś powiadomić, ale widzę, że mamy towarzystwo. -wskazała wzrokiem na speszonego Steve'a.
Speszony nie oznacza, że się boi. On nie wie kim ona jest, opowiadałam mu o niej, ale nie mówiłam jak wygląda. Dlatego jest speszony niewiedzą i samym faktem tym, że nawet nie wie po co tu go przyprowadziłam.
-On nie jest szkodliwy, nikt z siedziby nie jest. A mu można ufać. -skierowałam słowa do kobiety.
-Czuję, że dażysz go silnymi emocjami, sympatią. -powiedział chłopiec w wieku około 11-13 lat wychodząc z ciemnego kątu.
-Kim on jest? -zadałam pytanie.
-Mówiłam Ci, żebyś na razie nie wychodził. -delikatnie skarciła go Vivien.
-Nazywam się Timothy Frederick Montgomery Pitsearburg. -podszedł bliżej mnie. -Jej intencję są dobre Vivien, bez stresu. -odpowiedział kobiecie podając mi dłoń, którą po chwili chwyciłam.
Przez jego rękę wsiąkł we mnie jakby jakaś dusza, ale żadne negatywy. Było to przyjemnie.
-Przepraszam, musiałem się upewnić. -dodał.
CZYTASZ
Dziewczyna z wody | Kapitan Ameryka
FanfictionRok 1940, 18 letnia Emma Willson chcąca pomóc rannym żołnierzom i cywilom, dołączyła do grupy sanitaruszek, które pomagały na wojnę. Na II wojnie światowej. Co przydarzy się młodej dziewczynie? Poznajcie życie pomocnej, zabawnej i odważnej Emili...