Rozdział 44

889 60 6
                                    

PIĄTEK,

Leżę w wannie, na szczęście już nie w łóżku. Ten tydzień był bardzo wyczerpujący, ale to już ostani dzień.
Dzisiejszy dzień spędzę z Thor'em. Będzie bardzo ciekawie. Przed tym jak pójdę na sale gdzie będziemy ćwiczyć i tym podobne, zajrzę do Natashy. Chcę ją spytać o to czy w następnym tygodniu również codziennie będę na "zajęciach/badaniach" z nią, Steve'm i tak dalej.
Chwyciłam za pilot od wieży streo i przeżuciłam piosenkę, która leciała.
Zamknęłam oczy i kontynuowałam relaks w wannie.
Dzisiaj wyjątkowo szybko wstałam, bo aż o 7:00. Nie wiem co jest ze mną. Teraz jest godzina 9:11, a na punkt jedenastą jestem umówiona z Thor'em.
Jeszcze chwilę posiedzę i za chwilkę wyjdę z wanny. Hahah.

[...]

Gumką do włosów zwiazałam mojego wysoko uczesanego kucyka, a usta pomalowałam bezbarwnym balsamem, żeby nie były suche. Jestem gotowa. Byłam już w stołówce po śniadanie, ale zjadłam je w pokoju oraz byłam też u Natashy. I nie ten tydzień mam wolny, oczywiście będę miała zapewnie jakieś badania. A teraz idę już na sale do Thor'a.
Z

amknęłam drzwi od mojego pokoju i poszłam wcisnąć przycisk od widy.

-Hej Thor! -oznajmiłam wchodząc na siłownię.

-Hej Kwiatuszku. -odrzekł, a mnie przez chwilę zamurowało.

-Kwiatuszku?! -zaśmiałam się ironicznie zbliżając się do mężczyzny.

-Coś nie tak? -na jego twarzy pojawił sie niewinny uśmieszek.

-Tak, nie podoba mi się, że tak mnie nazwałeś. -dodałam dosadnie.

-W porządku, a co? Ktoś mógłby być zazdrosny? -zaśmiał się i podniósł sztange.

-Nie powinno Cię to obchodzić. -uśmiechnełam się sztucznie.

-Dobrze, dobrze. Nie gniewaj się. Zacznijmy jeszcze raz. -powiedział kładąc sztange. Wstał i szybko wyszedł z siłowni, a po sekundzie otworzył drzwi i wszedł.

-Witaj Emily! -krzyknął z uśmiechem.

-Hej Thor. -zaczęłam się głośno śmiać. Cholera, aż nie mogę przestać.

-Lepiej? -zaśmiał się.

-O wiele. -uśmiechnełam się. -Przeperaszam, że na Ciebie tak naskoczyłam.

-Nie ma sprawy, nic sie nie stało. A teraz do roboty. Musimy sprawdzić ile takie małe rączki będą w stanie udźwignąć. Gotowa?

-Gotowa!

Na początku podnosiłam sztangi. Od najmniejszych funtów czyli na polskie kilogramów, po najcięższe. Podniosłam najwięcej 150 kilogramów. Thor był pod wrażeniem, a ja pod jeszcze większym. Mężczyzna wszystko musiał zapisywać na kartce, nie był on z tego zadowolony.

-Jesteś silna, młoda. -zaśmiał się znowu zapisując moje wyniki na kartce.

-I na dodatek szybka. -zaśmiałam się podnosząc sztange 2 razy po 75 kg.

-Słyszałem, że latasz.

-Taak. -odłożyłam sztange i napiłam się wody. -Ja słyszałam, że ty też latasz.

-Z moim młotem.

-O, masz młot? -zapytałam ciekawa.

-Jak szybko skończymy to skoczymy gdzieś i ci coś pokaże. -uśmiechnął się.

-W porządku. Napiłam się znowu wody i poszłam na taki sprzęt gdzie siadam i ciągnie z góry na dół rączkę, a z tyłu podnoszą się ciężarki.

Dziewczyna z wody | Kapitan AmerykaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz