Rozdział 30

1.3K 97 12
                                    

-Zostajesz tu na dłużej czy wracasz do Polski? -zapytał Peter.

-Narazie planuje zostać, ale chciałabym tam wrócić, bo mam tam rodzinę. -powiedziałam.

Każdy rozmawiał z każdym, ale zdawało mi się, że wszyscy mnie słuchają.

-Teraz wam coś opowiem. -powiedział Nick śmiejąc się. -Bowiem jak byliśmy w Polsce to mieliśmy akcję ratunkową bez was.

Zdziwiłam się bo nic mi nie mowili. Natasha tylko przekręciła oczami, a Steve lekko podniósł prawy kącik ust i pokręcił głową na nie.

-Jak to? -zapytał Rhodey.

-No tak to. Uratowaliśmy dziewczynę z rąk gwałciciela. -dodał dumny Nick.

-To nie była żadna wielka akcja Fury. -powiedziała bez uczuć Natasha.

-Noo dobra, ale jednak ją uratowaliśmy, tak? -powiedział wywracając oczami.

-Tak, tak Nick. -odezwał się Tony, na co każdy się zaśmiał, bo śmiesznie to powiedział.

Jestem już trochę zmęczona. Niby przespałam tyle lat, ale ciągle chcę mi się spać. Powiedziałam o tym Banner'owi i codziennie o danej godzinie przychodzi i daje mi kroplówkę. Mówi, że jestem osłabiona i muszę nabrać sił. Czuję się jak na uwięzi. Sama nie wiem czemu. Czasem tęsknię za tamtymi latami i zastanawiam się jakie byłoby moje życie gdyby mnie wtedy nie porwano.  Z kim bym sie ożeniła, ile miałabym dzieci i gdzie bym mieszkała. Może w Polsce, albo wyjechałabym do ciepłych krajów. Grecja? Hiszpania? Uhh chciałabym mieć normalne życie.  Być do końca moich dni z ukochaną osobą w przepięknym domku i kilkoma psiakami. Ahh te marzenia marzycielki. Muszę zapytać Bruca czy będę się strzeć, a może na zawsze będę taka młoda i nieśmiertelna?

-Halo? Emily? Jesteś z nami? -mówiła do mnie Wanda, machając dłonią przed moimi oczami.

Ocknełam się z transu myśleń i rozejrzałam się wokół mnie. Każdy na mnie patrzył z troskliwą miną.

-Wszystko w porządku? -zapytał Steve trzymając mnie za dłoń.

-Tak, po prostu odpłynełam z myślami. -uśmiechnęłam się do wszystkich. -Przepraszam czasem tak mam, że sie odcinam od świata realnego, a w ogóle to jestem już trochę zmęczona. Zaraz będę się zwijać.

-To dobrze, że wszystko z tobą okey. Przestraszyliśmy się z lekka. -dodała z troską Pepper.

-Spokojnie, nie ma czego się bać. -uśmiechnęłam się. -Ale dzięki za troskę.

-Ja też już będę się zwijać. -powiedziała Natasha wstając z sofy i odkładając drinka na stół.

-Mogę cię odprowadzić. -dodał Bruce w stronę Natashy.

-Jadę do mojego mieszkania przenocować, nie tutaj do mojego pokoju. -oznajmiła do Bruca.

-To nic i tak chcę cię odprowadzić. -uśmiechnął się.

-Dobrze, więc chodźmy. Do zobaczenia kochani. -pożegnała się z nami Natasha i wyszła razem z Brucem.

-Ty też jedziesz do swojego mieszkania w mieście? -zapytałam cicho Steve'a.

-Chyba nie, a coś się stało? -zapytał.

-Nie, tak po prostu pytam.

-Okey. -uśmiechnął się.

-Też myślicie, że Bruce czuję coś do Natashy? -zapytał Scoot Lang.

-Tak. -powiedział Thor. -Może będzie kolejna para w naszym team'ie.

-Może. Zobaczymy. -powiedziała Maria Hill. -Spójrzcie Nick zasnął.

-Teraz pytanie czy przez zmęczenie czy przez alkohol. -zaśmiał się Thor.

Mężczyzna podszedł do Nick'a i lekko nim potrząsnął mówiąc jego nazwisko i żeby się obudził.

-Co jest? -wymruczał nie otwierając oczu.

-Dasz radę iść do swojego pokoju? -zapytała Maria.

Ale jedynie jaką dostała odpowiedź  to chrapanie. Thor i Steve zaoferowali swoją pomoc, by zaprowadzić Fury'ego do pokoju.

-Poczekaj na mnie. Zaraz przyjdę i Cię odprowadze. -powiedział cicho Steve sięgając swoją kurtkę, która leżała obok mnie.

-Nie trzeba. -oznajmiłam. Poradzę sobie.

-Jeszcze się zgubisz i co?  -zaśmiał się. -To drobiazg.

-No dobrze, zaczekam tutaj. -uśmiechnęłam się.

Gdy Maria, Fury, Steve i Thor wyszli wróciliśmy do wspólnego rozmawiania, ale po dwóch minutach ktoś nam przeszkodził.

-Witajcie. -powiedział męski głos. Każdy spojrzał się na tą osobę i przez chwilkę była grobowa cisza.

-Oo Happy. Już jesteś? -powiedział Tony wstając i podchodząc do mężczyzny, a zaraz po nim Peter Parker.

-Tak, zabieram młodego do domu. -dodał.

-Ciocia May się martwiła? -zapytał Peter.

-Tak, dlatego przyjechałem. -oznajmił Happy. -Dalej zabieraj rzeczy i chodź.

-Już, już. Do zobaczenia wam. -pomachał ręka w naszą stronę Peter i razym z mężczyzną o imieniu Happy oddali się.

-My też Pepper będziemy sie zbierać, prawda? -zapytał Tony.

-Prawda, prawda. Już późno, a jutro mam dużo pracy. -oznajmiła Pepper.

-Fakt, Rhodney? Zabierasz się z nami? -zapytał Tony w stronę swojego przyjaciela.

-Chętnie. -Rhodey wstał z sofy. -No to dobranoc. -dodał oddalając się.

-Dobranoc. -każdy się odezwał, jak w chórze.

Zostałam sama z Wandą, Vision'em i Sam'em. Reszta osób z drużyny Avengers poszła szybciej. Takimi osobami są T'Challa i Shuri, Scoot i Hope oraz Steven Strange.

Vision jest mega sympatyczny, tak jak Sam, który śmieję się, że to nie zbieg okoliczności, że wybrałam takie nazwisko. Sugeruje on, że w przeszłości wiedziałam, że wyjdę za mąż za kogoś z takim nazwiskiem. Hahaha jest bardzo zabawny.

Dziewczyna z wody | Kapitan AmerykaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz