— Mamo, jakiś facet do ciebie. — powiedział Kuba, kiedy otworzył drzwi.
— Mariusz, co ty tutaj robisz? — zapytała zdziwiona pani Ela.
— Przyszedłem do ciebie. Mieliśmy iść na randkę... — kobieta uderzyła się otwartą dłonią w czoło.
— Randka?! — zapytał zszokowany Kuba. — Okeeej... To ja nie będę przeszkadzał. — zdziwiony chłopak zamknął się w swoim pokoju i usiadł do komputera. — Ja pierdole... Ja się nie umiem ustatkować, a moja mama szaleje w najlepsze... — zamruczał pod nosem. Nie wytrzymał i poszedł do toalety, przy okazji sprawdzając co dzieje się w salonie. Jego mama siedziała przy butelce wina, a ten cały Mariusz, gładził ją po nodze. Rozmawiali cicho. Czuł frustrację i żałość... Sam miał ochotę mieć teraz kogoś, nawet bardzo konkretną osobę... Poszedł do kuchni i zrobił sobie kawę. Wrócił do komputera i zaczął pisać dalej tekst piosenki. Jednak nie mógł się totalnie skupić. Nic mu nie wychodziło, nie miał weny. Cały czas był myślami w pokoju obok. Po dwóch godzinach usłyszał, że Mariusz wychodzi, poderwał się i poszedł do mamy.
— Co to za facet? — zapytał swojej rodzicielki, kiedy tylko zamknęła drzwi za swoim gościem.
— Mariusz... Spotykamy się od jakiegoś czasu.
— Gdzie go poznałaś?
— Na serwisie randkowym... Ty sądzisz, że stara matka nie może nikogo poznać?
— Nie, ale mamo... Musisz uważać...
— Chcesz pogadać o antykoncepcji...? — zapytała, a chłopak zrobił się czerwony na twarzy. — A może ty czegoś nie wiesz? Nigdy nie mieliśmy takiej rozmowy...
— Nie, no nic... Już nie ważne... — zmieszany poszedł do swojego pokoju.
— Typowy facet, jakiś poważny temat i już znika. — zaśmiała się pod nosem.
— O Boże... Kurwa mać... — usiadł przy kompie i westchnął. Otworzył znów dokument tekstowy i zaczął pisać. Bynajmniej próbował.Te marzenia, te plany,
Jestem tak poskładany,
Tak złamany egzystencjalnie,
Bo kiedy ciebie nie ma
Nie widzę się w tej bajce,
Te sny kolorowe
Jak tusz w drukarce
Gdy ciebie nie ma obok
Siebie nie widzę we śnie
I gonię w amoku
I błądzę po ciemku
To całe moje spectrumKiedy dostaję bilet to tylko w jedną stronę
Ej, ej wariacie zaraz cię dogonię
Tam za horyzontem umarło marzenie
Byłaś jego spełnieniemJuż sam nie wiedział dokładnie co pisze. Jednak cały czas kręciło się to wokół blondynki. Czuł się jakby jego egzystencja była już bezcelowa. Skupiał się cały czas na dziewczynie, która teraz była już mu prawie obca. Puścił sobie „Jazz" i położył się na łóżku. Miał w głowie plan, nawet kilka. Spojrzał na wyświetlacz telefonu. Nadal cisza i pustka. Starał się nie myśleć, wziął zeszyt A4 i wyrywał bezmyślnie strony, zwijając je w kulkę i rzucając do kosza. Musiał z nią pogadać, nie był w stanie funkcjonować. Jeszcze ta akcja z jego matką, nie miał nic do tego, że chciała randkować, ale na wzgląd na traumatyczne przeżycia z dzieciństwa, martwił się o nią. Znów spojrzał na telefon, który zawibrował. Kolejne powiadomienia z messengera, ale nic, co chciałby wiedzieć.
Mieszkanie Shelby, kilka dni później
— Wstawaj do cholery. — leniwie otworzyła oczy, czuła się jakby jej sen trwał dziesięć minut, może nawet pięć. Znów te przeklęte, czerwone włosy. Zaczynała szczerze nie lubić tego koloru. Od kilku dni była królikiem doświadczalnym na wszystkie domowe sposoby wyleczenia jej, jakie Krzysiek jej fundował. Na samą myśl o eksperymentach czuła się zdrowo. — Nie masz gorączki. — powiedział, odkładając bezdotykowy termometr. — Czyli twoje cierpienia się opłaciły. — uśmiechnął się.
— Weź spierdalaj. Mam dość, nic już więcej nie wypiję... — zajęczała głośno.
— Dobra, dzisiaj ci odpuszczam. Mas tu kilka słodkich bułek na śniadanie. Ubierz się ładnie. Musisz mi pomóc załatwić kilka spraw.
— Okej... — szepnęła zamykając oczy.
— Shelby, do cholery, to nie przygrywki, naprawdę muszę załatwić coś pilnego i jesteś mi potrzebna.
— No już, wiem, że mam dług do spłacenia za to skakanie nade mną... — powiedziała dziewczyna, nadal mając zamknięte oczy. — Chce mi się spać...
— Masz piętnaście minut. — powiedział i wyszedł z pokoju. Poszedł do jej garderoby i wybrał jej granatową sukienkę.
CZYTASZ
UNBREAKABLE II Quebonafide Fanfiction
Fanfiction„Więzienie dla kobiet o zaostrzonym rygorze". - No serio, nic lepszego nie było? - zapytała przewracając oczami. - No wybacz, że to nie Hilton... Ale jeść dają i na głowę się nie leje. - powiedział podirytowany policjant podchodząc do bramy i legit...