Chapter 22.

282 23 20
                                    

Kuba spał, jak zabity. Wykończony lotem, nie miał żadnych problemów z zaśnięciem. Jednak blondynka nie mogła sobie znaleźć miejsca, przewracała się z boku na bok i nie było tej właściwej pozycji. Zawsze było jej ciężko zasnąć w innym miejscu, niż własne łóżko, ale Ciechanów zaczynał jej się dawać najbardziej we znaki. W końcu jej nerwy osiągnęły szczyt i  wstała z impetem. Wkurzona sięgnęła po paczkę fajek i wyszła na balkon w samej koszulce i majtkach. Usiadła na barierce i zapaliła papierosa. Patrzyła, jak grupa pijanych mężczyzn wraca z jakiejś imprezy lub meczu. 
 — Mała! Niezły tyłek! — powiedział jeden z nich, patrząc do góry. 
 — Mała to jest twoja pała! — odszczekała szybko na zaczepkę, mając nadzieję, że chłopak sobie odpuści.
 — Mateusz, chodź, nie zaczepiaj pani. — było widać, że jeden z nich jest w miarę trzeźwy, bo starał się ogarniać towarzystwo. 
 — No weź trochę odsuń te stringi, cipkę też chętnie zobaczę! — wydarł się, kiwając się na boki. 
 — Spierdalaj! — pokazała mu środkowy palec i siedziała niewzruszona. 
 — Panowie jakiś problem? — dziewczyna o mało nie spadła z wrażenia, kiedy zobaczyła, że Kuba zszedł do nich. Odruchowo spojrzała na puste już, łóżko. 
 — A to twoja dupa, Grabowski?! — powiedział ten najbardziej przepity. — Szacun, piękna dupa, piękna. — tłumaczył się.
 — Ty czubie to Płońska 6! — drugi przepity trzasnął pierwszego. Dziewczyna zachichotała pod nosem, zakrywając dłonią buzię.
 — Idźcie już dalej i dajcie ludziom spać, ja naprawdę rozumiem, że jest piątek... Bez głupich odzywek do kobiet, szacunku. — powiedział Grabowski. Shelby stała oparta o barierkę i przyglądała się sytuacji z zaciekawieniem. To było nawet pociągające, że Kuba stanął w jej obronie.
 — Oczywiście, oczywiście. — pijaczek zaczął mu się kłaniać w pas, po czym oddalili się szybko. Kuba pokiwał z niedowierzaniem głową i wrócił przez podwórko do domu. W drzwiach stanęła uśmiechnięta blondynka, a jej oczy błyszczały. 
 — Shelby? — spytał lekko zdezorientowany, nie wiedząc, co ma zrobić.
 — Cichaj... — powiedziała i oparła się o jego ramiona, podskoczyła i oplotła go nogami w biodrach, a swoje kostki skrzyżowała za jego lędźwiami. Wpiła się w jego usta i całowała go namiętnie, wsuwając język pomiędzy jego rozchylone wargi. W pierwszej chwili był zaskoczony jej zachowanie, jednak w następnej, złapał za jej pośladki, ściskając je mocno, były chłodne od siedzenia na barierce. Jęknęła cicho i wbiła paznokcie w jego szyję, przeciągnęła nimi powoli, a on z uśmiechem przygryzł jej wargę i odciągnął delikatnie do siebie. Czuła, jak każdy mięsień w jej podbrzuszu przyjemnie się napina i odpuszcza. Jej oddech momentalnie stał się cięższy, jednaka Kuba nie odpuszczał, wszedł z nią do swojego pokoju i zamknął drzwi, po czym z impetem przylgnął do nich plecami blondynki. Jęknęła cicho, jednak nie odpuszczała, położyła dłonie na jego policzkach. Kilkudniowy zarost, przyjemnie drażnił jej skórę. Przyciągnęła jego twarz do swojej i wpiła się w jego usta. Nie mówił nic, działał. Poczuła, jak jego palce wsuwają się delikatnie pod gumkę od majtek, nawet nie próbował ich ściągnąć, rozdarł je z łatwością, dziewczyna krzyknęła cicho, kiedy gumka smyrnęła jej ciało. On uśmiechnął się na ten gest zadziornie. Delikatnie przesunął palcami wzdłuż jej cipki. Poruszyła się niespokojnie, jakby chciała sama się nabić na te palce. Jednak on drażnił się z nią, wsunął głowę pod jej koszulkę, gdzie szybko między jego wargami znalazł się jego sutek. Drażnił się z nim językiem, przygryzał wargami, a druga dłoń, po chwili zaczęła masować jej łechtaczkę. Dziewczyna jęknęła głośno, mocniej zaciskając na nim nogi. — Kuba... — szeptała jego imię podniecona.
 — Cichaj... — powtórzył jej słowa i złapał za jej pośladki, sprzedał jej klapsa, a jej ciało zadrżało. Jego dłonie zacisnęły się na nich mocno i zarzucił ją na swoje ramiona, zaczął składać delikatne pocałunki na jej wzgórku łonowym, a potem je lizać, schodząc niżej i niżej. Dziewczynie drżały nogi z przyjemności, a zimna ściana pod plecami doprowadzała ją na skraj szaleństwa. Doszła szybciej, niż przypuszczała, a satysfakcja w jego oczach sprawiała, że nie myślała o niczym innym, jak tylko poczuć go w sobie. Wplotła dłonie w jego przydługie włosy i zacisnęła je, kiedy przeszedł z nią w stronę łóżka, wciąż całując jej krocze. Rzucił ją z impetem na łóżko i nie czekając na nic, wszedł w nią gwałtownie. Niewielki ból, zmieszany z dużą dawką przyjemności, spowodował, że z wrażenia aż prawie usiadła, po czym znów opadła z impetem w chłodną pościel. Jęczała głośno, kiedy raz po raz wchodził w nią cały. Ściskała swoje piersi, nie wiedząc co zrobić z rękami, a po chwili poczuła jego palce w swoich ustach. Oblizała je sprawnie, a po chwili zabrał je i zaczął pocierać jej łechtaczkę. Czuł dokładnie, jak się na nim zaciskała, kiedy po raz kolejny miała orgazm tego wieczora. Obrócił ją na brzuch i łapiąc ją za biodra, podciągnął ją do góry, tak by miała wysoko tyłek. Wbiła twarz w pościel, nie miała siły nawet podpierać się na rękach, kiedy wszedł w nią od tyłu i wykonywał biodrami posuwiste ruchy w bardzo szybkim tempie. Usłyszała jego jęki i zaśmiała się cicho, czując po chwili, jak się spuścił. Uśmiechnęła się szeroko i kiedy dostała klapsa, opadła całkowicie na łóżku i leżała skulona, wpatrzona w niego jak w obrazek. Sam padł, a kropelki potu lśniły w świetle księżyca, które wpadało przez niezasłonięte okno.
 — Co to było, mówiłaś, że nie chcesz seksu w moim domu... — powiedział lekko zachrypniętym głosem. Czuł, że strasznie zaschło mu w ustach. Naciągnął bokserki i spodnie dresowe na tyłek, po czym, nie czekając na odpowiedź, poszedł do kuchni i nalał im Pepsi z lodem.  Wrócił i dał dziewczynie szklankę, a ona piła przez chwilę łapczywie. 
 — To było "dziękuję".
 — Za co?
 — Za to, że przegoniłeś tych typów. Żaden facet nie stanął nigdy w mojej obronie, więc to było miłe i podniecające zarazem. Czemu ci faceci się tak ciebie bali, co? — spytała po chwili. 
 — Biliśmy się kiedyś już, więc wiedzieli, że nie mają szans. — uśmiechnął się do niej szeroko.
 — Czemu ty w ogóle siedziałaś na tym balkonie, co?
 — Nie mogłam spać... — powiedziała patrząc na chłopaka. Objął ją ramieniem i wtulił w siebie mocno. 
 — A teraz będziesz mogła? — zaśmiał się ciepło. 
 — Pośpiewaj mi, to są duże szanse. 
 — Nie wypłacisz mi się za te prywatne koncerty. — uśmiechnął się zadziornie. 
 — Jeśli taka forma zapłaty jaką otrzymałeś przed chwilą, nie satysfakcjonuje cię, to możesz nie śpiewać, a ja nie muszę być wdzięczna. —odgryzła się szybko. 
 — O nie, ja bardzo lubię twoją wdzięczność, więc pośpiewam. 
 — Grzeczny chłopczyk... — zaśmiała się tak uroczo, jak lubił najbardziej. Wtuliła się w niego i przełożyła sobie przez niego nogę. — Czekaj, czekaj, jeszcze nie. — powiedziała, kiedy on już wziął wdech by zacząć rapować. 
 — Co znowu? — zaśmiał się. 
 — Siku... — pobiegła do toalety i wróciła do chłopaka, najszybciej jak mogła. Wskoczyła do łóżka i znów przyjęła swoją ulubioną pozycję. Ziewnęła i przymknęła oczy.
 — Już teraz mogę? 
 — Tak. — powiedziała z uśmiechem. 
 — Said, you just don't know how beautiful you are and baby that's my favorite part. You walk around so clueless to it all like nobody gonna break your heart. It'll be alright babe, see, me, I got you covered. I'm gon' be your lover, you might be the one, If it's only tonight, ayy, we don't need to worry. We ain't in a hurry, rushin' into love . Said, you know I know who you really are, ain't need to lie. Said, the universe couldn't keep us apart. Why would it even try? Yeah, said, don't let them hurt you ever I know you far too smart before things come together, they have to fall apart. It's been a while since I've been sober, this life can be so hard, I'd rather talk about you. Said, you just don't know how beautiful you are and baby that's my favorite part. You walk around so clueless to it all like nobody gonna break your heart. It'll be alright babe, see, me, I got you covered I'm gon' be your lover, you might be the one, if it's only tonight, ayy, we don't need to worry. We ain't in a hurry, rushin' into love, if you wanna stay, we're taking it slow baby 'cause you and me, and I got enough on my mind but I can make some time for something so divine. Said, you just don't know how beautiful you are and baby that's my favorite part. You walk around so clueless to it all like nobody gonna break your heart. It'll be alright babe, see, me, I got you covered I'm gon' be your lover, you might be the one, if it's only tonight, ayy, we don't need to worry. We ain't in a hurry, rushin' into love... — pomimo, że śpiewała z nim chwilę, nim skończył dziewczyna zasnęła wtulona. Jeszcze chwilę leżał i bawił się jej włosami, nucił coś pod nosem. Po chwili schylił się delikatnie, by sięgnąć po kołdrę. Wiedział, że nienawidziła spać odkryta i że po chwili na bank szukałaby kołdry.

UNBREAKABLE II Quebonafide FanfictionOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz