6 {Myśli w mojaj głowie}

1.2K 142 5
                                    

Luke

Jest jedną z tych osób, które prawdopodobnie więcej razy uprawiały seks niż trzymały kogoś za rękę. Teraz spokojnie, ale znowu nie tak spokojnie idzie u mojego boku plażą, opowiadając coś z ogromnym przejęciem i machając naszymi rękami, jakby to miało przyśpieszyć nasz chód. Prawdopodobnie w ogóle nie powinniśmy się trzymać za ręce, ale tak naprawdę nawet nie powinno nas tu być.

Mam tyle pytań, których nie zadałem po tym jak się rozstaliśmy.

Czy wróciłaś na garnuszek rodziców?

Czy Olivier cię otrzymuje?

Czy planujesz z nim ślub?

Czy powiedziałaś rodzicom, że byłem błędem?

Czy twoje życie beze mnie naprawdę jest takie dobre?

Na to ostatnie po części wydaje mi się, że mam odpowiedź, ale nie chcę brać niczego za pewnik, ponieważ to Gina i jedyne, co jest pewne, to to, że nic nie jest pewne.

– O spójrz! – nie mam pojęcia, o czym mówiła wcześniej, ale jej chyba też to nie obchodzi skoro tak szybko się z tego wyrywa.

Wymachuje palcem w kierunku jakiś ludzi, którzy bawią się chyba w jakimś barze przy plaży. Słyszę donośne krzyki, ale tak naprawdę żadnych konkretnych słów.

– Może do nich dołączymy?

Cała Gina.

– Całe wieki już nie tańczyłam!

Czasem wydaje mi się, że przy mnie inaczej liczy czas. To znaczy żyje szybko, zawsze żyła i gdy chociażby patrzy na mnie kolejnego poranka to myśli, znowu on, musimy coś zadziałać.

Tak, wiem, to głupie.

Powinnienem dowartościowywać swoje ego, że ta cholerna dziewczyna chce mnie nawet gdy powiedziałem jej, że nie zostanie moją żoną, jeśli nie przestanie bujać w obłokach.

Żałujesz?

To pytanie pojawia się w mojej głowie samowolnie. Nie mogę nic z nim zrobić i cholernie tego nienawidzę.

– Gina, nie można tak po prostu...

Patrzy na mnie tym swoim wzrokiem, że gadam głupoty i nie umiem się bawić.

– Zawsze można dołączyć do zabawy!

Ciągnie mnie za rękę w kierunku baru, a po chwili stoimy już przy nim, a ona macha mi tyłkiem przy kroczu, wyczuwając się w muzykę gdy ja zamawiam drinki.

Nigdy nie powiedziałem, że nie umiem się bawić, po prostu nasza definicja zabawy trochę się różni. Nie jestem dobry tancerzem w ocieraniu się o siebie, preferuję prawdziwy taniec, ale tutaj raczej nie ma miejsca na niego.

Gadam jak stary facet.

Stary, nudny facet.

Nawet tak naprawdę nie potrafiłem zatrzymać takiej kobiety jak Gina i tłumaczę to sobie tym, że tak naprawdę nie chciałem.

Za to się napiję.

Za bycie stanowczym, ale niekoniecznie sensownie stanowczym.

– Wiesz, co najbardziej lubię w tym mieście? – zaraz mi na pewno powie. Uśmiecha się od ucha do ucha – Że wszyscy zawsze są gotowi na zabawę!

Z tym oświadczeniem wypija drinka na raz i już zamawia kolejnego, a barman z przyjemnością jej go robi.

Nie wychodziliśmy za dużo do ludzi. Nigdy nie poznałem żadnego faceta, o którego musiałbym być zazdrosny. Gina nigdy nie starała się tego we mnie wzbudzić. Nie mówiła rzeczy, które mógłby sugerować, że ktoś inny lepiej by się nią zajął, oczywiście poza finansowym aspektem. Nigdy nie miałem potrzeby zaznaczania terytorium. Warczenia do ucha, że należy do mnie. Nawet teraz stojąc tutaj jestem w miarę spokojny.

Mindfulness {Luke Hemmings}Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz