31 {Prosto w twarz}

854 103 6
                                    

Czynsz w moim mieszkaniu kosztuje tyle, co pensja, którą mogę dostać bez doświadczenia i znajomości. Jest kilka osób, do których mogę zadzwonić i poprosić o pomoc, ale to by było do mnie takie podobne, prawda? Muszę przyznać, że to była najtrudniejsza decyzja w moim życiu, ponieważ uwalniała mnie od czegoś, co sobie założyłam. No więc, tą decyzją była sprzedaż mieszkania. Tak, mojego mieszkania w bogatej dzielnicy, mieszkania wartego pieprzone półtora miliona. Zawsze myślałam, że to mieszkanie zostanie ze mną do końca. Nigdy nie wyobrażałam sobie momentu, co się wydarzy gdy nie będzie mnie na nie stać, bo nie widziałam siebie bez pieniędzy. Obwiniam go i te mnie, którą stworzyłam zakochują się w nim. Jest tona rzeczy, które mogłabym zrobić za te pieniądze, przykładowo zobaczyć tonę miejsc i poznać tam kolejnych ciekawych ludzi, skoczyć jeszcze raz ze spadochronem, wejść na jakiś ekstremalny szczyt, ale to dalej nie sprawi, że będę miała dom. Właściwie teraz nie posiadam miejsca na niego, ponieważ pomieszkuję u siostry na jej kanapie. Tłumaczę sobie, że przez wiele lat nie spotkałam Luke'a w tym domu, więc teraz także tego nie zrobię.

– I co zrobisz z takimi pieniędzmi?

Mogłabym wpłacić część na studia dziewczynek, ale na to już za późno, ponieważ zrobiłam to wieki temu, a Glen jeszcze o tym nie wie. Jej dzieci są zabezpieczone za pieniądze naszych rodziców, bo się im to należało. Należało, prawda?

– Nie było mnie stać na tamto mieszkanie.

A nie jestem gotowa kupić nowego. Nie wiem nawet gdzie. Tutaj? Żeby cały czas na niego wpadać? Poza tym na tym osiedlu są same domy, a na rodzine chyba dalej nie jestem gotowa.

Moje życie jest wywrócone do góry nogami.

– A znalazłaś prace?

Boże, to takie upokarzające.

Tylko dlaczego upokarza mnie to bardziej niż bycie czyjaś utrzymanką?

– Tak – o dziwo – Jestem dobrą kelnerką.

To chyba moja jedyna umiejetność i rzecz, do której rzeczywiście się przykładałam.

– Dołożę się do rachunków.

A może lepiej wyprowadzę. Gavin zaraz nie będzie mógł na mnie patrzeć.

– Nie o to chodzi – rzuca we mnie poduszką.

– Nie wiem, czy dobrze zrobiłam.

– Z czym, Gina?

Wzruszam ramionami. Może ze wszystkim. Nigdy tak nie żyłam i nie wiem czy sobie poradzę. Z nim byłoby łatwiej, ale nie mogę z nim być. Zawsze czułam się samotna, ale w momencie gdy przestaniesz się tak czuć i do tego wrócisz, nie wyobrażasz sobie jak mogłeś tak żyć, bez kogoś na czyim ramieniu możesz się wesprzeć.

– Z dorosłością – probuję z tego żartować – Wszyscy mówią, będziesz dorosły gdy zaczniesz samemu się utrzymywać i prać swoje brudne gacie, nic nigdy nie było tak prawdziwe jak to zdanie.

– Masz półtora miliona.

– Na resztę życia – jestem chyba trochę dramatyczna.

Moja siostra wybucha śmiechem.

– Jesteś szalona.

– Albo głupia – tak częściej opisuję siebie w swojej głowie.

– Co jak co, ale nie jesteś głupia. Skończyłaś studia na pieprzonym Harvardzie, Gina.

– Pieprzony Harvard – powtarzam po niej.

– Wykorzystaj to.

Nawet nie wiem, jak się za to zabrać.

Mindfulness {Luke Hemmings}Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz