Łóżko jest puste, nawet zimne. Czego właściwie się spodziewałam? Oboje wiemy, że donikąd to nie prowadzi. Jednak się łudzę jak głupia i idę sprawdzić, czy może gdzieś go nie ma. Może sika, bo przecież wszyscy sikają. Może bierze kąpiel, bo dlaczego miałby tego nie robić. A może przyrządza dla mnie coś dobrego w kuchni. Jejku, jak ja lubię jego pyszności.
Więc dlaczego z nich zrezygnowałam?
Robię to wolno. Przemieszczam się pod domu najmniejszymi krokami na jakie mnie stać, żeby dłużej łudzić się, że gdzieś tu jest. Wiem, że to głupie, że to, co zrobiłam nie było mądre.
Jak myślicie ilu ludzi tak robi? Wiąże się z nowymi ludźmi, bo nie mogą być z kimś kogo kochają na zabój?
Drzwi od mieszkania się otwierają, a ja zmieniam tempo o sto procent i pojawiam się przy wejściu w mgnieniu oka. Gdy widzę, że to on rzucam się na niego i wszystko, co ma w rękach wypada z nich.
– Cholera jasna, Gina.
– Gdzieś ty poszedł, do cholery? – moje ramiona mocno obejmują go wokół szyi.
– Twoja lodówka świeci pustkami.
To mnie rozbawia i nie wiem dlaczego, ponieważ to zupełnie nie ma nic wspólnego z czymś śmiesznym.
– Nie powinieneś wychodzić, bo jeszcze z tobą nie skończyłam – obcałowuję jego szyje i twarz – Wracajmy do łóżka.
– Nie pozbieramy tego?
– Później, nie umrzemy z głodu.
Schyla się po coś.
– Dżem? Na co ci dżem? – dziwię się.
– Żeby go z ciebie zlizać – szepcze mi do ucha.
To tak, jakby cofnąć się do pierwszego wypadku i wiem, że powinnam coś z tym zrobić, porozmawiać z nim, co teraz, ale dobrze wiem, co się wtedy stanie. Przerabialiśmy to już tyle razy.....
Czy bycie kochankami to rozwiązanie wszystkich naszych problemów? Gdy nie będziemy mogli bez siebie przeżyć będziemy okłamywać partnerów i uciekać do siebie, aż nam wystarczy?
*
– Musimy o tym porozmawiać – mówi tego popołudnia gdy kończę jeść przyrządzony przez niego makaron – Maria zaraz kończy dwudziestoczterogodzinną zmianę.
Więc stąd się tu wziął.
– Chcesz być z kimś kogo tak łatwo zdradziłeś? Nawet nie protestowałeś, gdybym to nie ja cię pocałowała to ty byś pocałował mnie. Nawet nie zaprzeczaj, Luke.
Chowa twarz w dłoniach, nie chcąc albo nie mogąc na mnie patrzeć.
– Gdzie on jest?
Nie wiem, gdzie jest Thomas. Chyba gdzieś wyjechał z kolegami ze studiów, ale nie mam pewności.
– Nawet nie wymówisz jego imienia?
– Gina, za co teraz żyjesz? Bo mój status materialny się nie zmienił.
– Nigdy nie byłam z tobą łudząc się, że zostaniesz bogaczem! – co za cholerne wariactwo – Thomas dzieli się ze mną pieniędzmi.
Wybucha śmiechem. Chyba nigdy nie słyszałam, żeby się tak śmiał.
– I co? Jesteś w stanie go rzucić i być z biednym mną do końca życia? Który raz my to przerabiamy, Gina? To wariactwo. Poszliśmy do łóżka na wariata, jak zawsze. Zapełniłem twoją lodówkę, jak zawsze. Znowu poszliśmy do kózka i znowu przygotowałem ci posiłek. Tym razem różne jest to, że kogoś przy okazji zdradziliśmy i to jedyna różnica. Ty dalej żyjesz dla pieniędzy, ja dalej ich nie mam, a i tak to zrobiliśmy.
Co mam powiedzieć, skoro powiedział wszystko?
– Próbowaliśmy żyć już bez pieniędzy i ci się nie podobało. Ja próbowałem żyć z twoimi pieniędzmi, ale okazały się nie twoje.
– Przestań – proszę go.
– Spójrz na mnie, Gina..
Kręcę głowa, nie zrobię tego, nie po raz ostatni, znowu.
– Moglibyśmy być kochankami. Ludzie mają kochanków, prawda? – jestem szalona albo żałosna.
– I czy to by było fair wobec naszych partnerów?
– A to, co zrobiliśmy było fair?! To o czym myślimy jest fair? To jak się razem czujemy jest wobec nich fair? – odpowiedź jest oczywista – Nigdy mnie nie poprosiłeś, żebym żyła bez pieniędzy, że temu zaradzisz. Jakim to czyni cię mężczyzną?
– Nie naiwnym – odpowiada spokojnie.
– Gównianym! – wrzeszczę.
– Gina, próbuję z tobą porozmawiać – odpowiada ostro.
– Próbujesz mi powiedzieć wszystko, co już wiem, ale nie dajesz mi rozwiązania. Mam powiedzieć Thomasowi? Ty powiesz Marii i co? Znowu się rozstaniemy, znowu wrócimy do tego punktu.
– Myślisz, że tego, kurwa, nie wiem?! – wali dłońmi w stół – Kurwa mać, to każdego dnia mnie dobija, że nie możesz być przy mnie szczęśliwa, że nie mogę z tobą podróżować, że nie lubisz mojej stałej pracy.. do licha, Gina!
– Po co my w ogóle rozmawiamy? – pytam.
– Nie chcę jej mówić. Czuję, jakbyś była częścią mnie i nie chcę, żeby wiedziała, bo i tak nam dwojgu nigdy nie wyjdzie. A z nią może wyjść.
– Wyjdź – to wszystko, co mówię – Nie chcę tego słuchać. Nigdy o mnie nie walczyłeś, nigdy do cholery. Wolisz łatwą dziewczynę, z którą wszystko jest proste. Nie masz nawet odwagi rzucić dla mnie wszystkiego. Pracować u mojego ojca, przejść na wcześniejszą strażacką emeryturę. Kochasz siebie bardziej ode mnie!
– A ty niby nie?!
Teraz to ja wybucham śmiechem.
Znowu to samo.
To się nigdy nie kończy.
– Rzygam tym, Luke.
– Przepraszam.
To ostatnie, co mówi zanim wychodzi. A ja zaczynam się zastanawiać czy ten ostatni raz nie był po to, żeby znienawidzić jego dotyk, jego pocałunki i wszystko, co dla mnie robił. Może o to chodzi w ostatnich razach, żeby zapamiętać je wraz z nienawiścią, która nadeszła gdy to się skończyło.
CZYTASZ
Mindfulness {Luke Hemmings}
FanfictionNikt nie chce rezygnować z tego, co kocha, ale czasem kochamy dwie rzeczy, których nie da się mieć na raz, ale co gdy musi się je mieć, co gdy pomimo upływającego czasu nie potrafi się z nich rezygnować. Jakie są skutki wchodzenia drugi raz do tej...