32 {Troska i więcej troski}

902 101 0
                                    

Nigdy nie dokładałam się komuś do rachunków, co najwyżej opłacałam czyjeś. Nigdy tak naprawdę nie prałam prania, bo robiła to moja gosposia. Rzadko tak naprawdę miałam też pełną lodówkę. Nigdy też nie mieszkałam z tyloma ludźmi, bo od początku studiów miałam własne mieszkanie. Nie miałam też nieprzespanych nocy, w momencie gdy potrzebowałam snu, a tutaj dostaję wszystko na raz. Gavin jest tym, który mi nie odpuszcza. Myślę, że nigdy tego nie zrobi i to dlatego, że jesteśmy rodziną i pomimo tego, że jesteśmy rodziną. Nie powiedział, że chce pieniędzy za swoją kanapę, bo to nie jest typ, dla którego to się liczy. Jednak to nie znaczy, że pozwala mi żyć, jakbym była ich dzieciakiem, ustalił grafik sprzątania, robienia zakupów, mycia garów i innych tych życiowych pierdół. Wścieka się gdy o tym zapominam. Dzisiaj jest taki dzień, miałam zmyć gary, a tego nie zrobiłam. Wypomina mi to, gdy Glen kładzie dziewczynki na drzemkę.

– Chodź, pomogę ci.

– Chcesz w ten sposób wzbudzić moje wyrzuty sumienia? Już cię przeprosiłam, wróciłam z pracy i zapomniałam.

– Chryste, Gina, jesteś tylko człowiekiem – okej, to mnie zaskakuje – Mówię, że zrobimy to razem, tak jak to się robi w rodzinie.

– Cóż, zaskakujesz mnie – i to bardzo.

– Ty mnie też – klepie mnie po plecach jak jakiegoś kumpla – Nie myślałem, że naprawdę to zrobisz.

– Co zrobię?

– Dorośniesz.

– Ta, ja też, ale to dobra dorosłość, niewymuszona – kontynuuje – Może nie jestem szczęśliwa, bo chybs dalej nie wiem jak być. Nie wiem też czy zależę od siebie, czy od pieniędzy. Mam jeszcze dużo rzeczy do rozgryzienia, ale wiem, że rodzina jest bardzo ważna, wręcz najważniejsza, a to chyba więcej niż jakiś czas temu – chcę spojrzeć mu w oczy, żeby zrozumiał, że jestem mu wdzięczna za to, że tu jest i że dał mojej siostrze więcej niż miała – Jesteś najlepszym, co jej się przydarzyło.

– Tak? To w końcu udało ci się mnie polubić? – uśmiecha się i nie jest to wymuszony uśmiech.

– Zawsze cię lubiłam, ale..

– Tak wiem, nie rozumiałaś, czym jest rodzina, bo tak naprawdę jej nie miałaś, oprócz Glen rzecz jasna.

Traktowałam ich jak balast, który oddziela mnie od mojej siostry. Zawsze powtarzałam, że kocham dziewczynki, ale nigdy nie było tak, że nie winiłam ciąży za zmianę w naszej relacji, może za jej rozpad, a tak naprawdę wcale nie słuchałam Glen.

– Dzięki, że jesteś.

Zaskakuję go, gdy obejmuję go ramionami i przytulam. Chyba nigdy tego nie zrobiłam, no chyba, że liczyć jeden raz gdy byłam pijana na ich ślubie. Uścisk jest krótki, ale treściwy. Po wszystkim zmywamy razem naczynia i wlssnie w takiej sytuacji zastaje nas Glen.

*

– Jak ona sobie radzi?

Nigdy nie musiałem nikogo o nią pytać, bo po prostu była w moim życiu, przecież była nawet tajemnicą, więc kogo jak nie ją miałbym pytać, a teraz nie mogę zapytać jej, ponieważ to wszystko jest bardziej skomplikowane niż ona myśli.

– Jak to Gina.

Uśmiecham się na to oświadczenie. Gina nie jest złą osobą, nigdy nie była. Nie jest też kimś komu chcesz zmienić charakter za wszelką cenę, a raczej otworzyć oczy na niektóre sprawy i zaczekać na jej wnioski, ponieważ wiesz, że jest mądrą dziewczyną, która siedzi w swojej bańce. Wszystko czego nie lubię w Ginie to jej zależność od pieniędzy oraz tego, że pozwala im o wszystkim w swoim życiu decydować. Zawsze miałem mniej niż pieniądze, ale zarazem coś więcej niż pieniądze, dla niej to było nie do zrozumienia. Może nie mam prawa nawet o nią pytac. Gavin pewnie myśli, że robię to z wyrzutów sumienia i swojego wieku, żaden z tych powodów nie jest tym właściwym.

– Trudno mi uwierzyć, że naprawdę to zrobiła — mówi on.

– Nie miała wyjścia, prawda?

To jedna z tych rzeczy, która powstrzymuje mnie przed wieloma rzeczami.

– Coś w tym jest – przyznaje mi racje – Ale nie leży i nie zastanawia się jak je odzyskać.

W to jeszcze nie potrafię uwierzyć. Nie wiem, czy kiedykolwiek tak się stanie. Pieniądze były albo i są ogromną jej częścią i nie umiem sam rozdzielić czy kochałem ją za to marzycielskie wnętrze, które nie musiało kończyć się na marzeniach czy za faktyczne posiadanie pieniędzy i robienie tego, co chce. Nie wiem, czy kochałbym ją jako osobę bez pieniędzy, bo nie wiem kim bez nich jest. Chcecie powiedzieć, że powinienem kochać pomimo wszystko, ale to jest cholerne życie i nie można być nieszczęśliwym i kochać, kochać tak desperacko, że zagłusza się własne nieszczęście. To skomplikowane, związek z nią zawsze taki był. Kochałem ją za tak wiele rzeczy, trudno przyznać, że jedna, której nienawidziłem przeważyła wszystko i trudno przyznać, że nie zawsze nienawidziłem tej cechy i że była ona ściśle połączona z inni i bez niej... cholera, za dużo o tym myślę.

Mindfulness {Luke Hemmings}Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz