14 {Tak bogaci, że aż dopasowani}

858 90 4
                                    


– Więc to jest twoje mieszkanie? – rozglądam się dookoła – Na co ci koleś takie wielkie mieszkanie?

– Może lubię duże imprezy i dużo gości?

– Lubisz duże imprezy? – pytam, żeby się upewnić.

– Chyba lubię pokazywać, co mam. Myślisz, że mogę to mieszkanko zamienić na dom w Beacon Hill?

Może powinnam wspomnieć o paru rzeczach. Testament zaskoczył wszystkich. Ojciec przekazał dosłownie wszystko Thomasowi, a mu ani się śni dzielić z matką. Zostawił jej ten gigantyczny dom i samochody. Postanowił, że zamknie wszystkie biznesy w Miami i skupi się na tych w Bostonie. Zabrał Mia'e, która szuka pracy, mimo, że on się upiera na jej studia. No i jestem jeszcze ja, żyjąca jego życiem i ekscytująca się tymi zwrotami akcji. Olivier, co jakiś czas upewnia się, że żyję i że Thomas to nie jakiś morderca. Nie podzieliłam się z Thomasem faktem o moich pieniądzach i wiem, że już raz wyniknęły z tego problemy, ale nie chcę, żeby pomyślał, że jestem tu ze względu na pieniądze. Raczej chodzi o nasze podobieństwa do siebie. Lubię to, że on też ma problemy z powodu pieniędzy i że też nie potrafi z nich zrezygnować, a także to, że jest młodszy, a mieszka w o wiele bujniejszym mieszkaniu niż ja w jego wieku i chce kupić pieprzony dom w najbogatszej dzielnicy. Jest o wiele bardziej dziki ode mnie, a ja to bardzo lubię.

– Jesteś zaskoczona? W końcu udało mi się ciebie zaskoczyć?

– Lubisz przepych – mówię kładąc się na jego kanapie – Jesteś taki młody i cholera jasna kochasz bycie zarozumiałym, bogatym gnojkiem.

– A tobie się to podoba – rzuca się na mnie, aż nie przyciska mnie całym swoim ciałem do materaca – Cześć – odgarnia mi włosy z twarzy.

– Koleś, to średni sposób na mówienie ‚cześć'.

– Więc pokazać ci lepszy, tak? – uśmiecha się od ucha do ucha – Może mój ulubiony?

– Pokażesz mi swoją ulubioną rzecz?

– Musisz wziąć w niej udział – i jego usta dopadają moje, a ja czuję, że nie jesteśmy związani żadnymi wielkimi rzeczami, że to, co robimy jest proste i przyjemne.

No dobrze, nie do końca, ponieważ kiedyś będę mu musiała powiedzieć o moim drugim chłopaku, o zaręczynach, ślubie, kasie i powiedzieć jak bardzo mocno kochałam Luke'a i że ta miłość nie wyparowała tak po prostu, tylko została zablokowana przez czynniki zewnętrzne.

– Chyba nie będziecie robić tego na kanapie! – tym razem nie idę za ciosem i jeszcze z nim nie spałam.

– Mia! – krzyczy Thomas.

– No co! Ja też tu mieszkam! Jest tu za nowobogacko, więc oszczędź mi tego!

– Bogaczka pragnąca biedy! – krzyczy za nią i wiem, że mogłabym to krzyknąć do siostry, ale nigdy nie miałam odwagi. On ją ma, a ona się tym nie przejmuje. Nie to, co my siostry Hudson.

– Może powinnam cię zabrać do Nowego Jorku na zakupy.

– Ugh, to że jestem z Miami nie znaczy, że nie byłam na zakupach na piątej alei, wolę lumpeksy.

– Muszę poznać cię z moją siostrą – są takie podobne.

– Dobrze i tak nikogo tu nie znam. A znajomi Thomasa to też takie bogate dupki jak on.

– Bogate dupki w moim stylu czy naszych rodziców?

– Myślisz, że zadawałbym się z ludźmi podobnymi do naszych starych?

– Głupie pytanie – całuję go w policzek.

– Okej, zamówmy coś do jedzenia. Umieram z głodu.

– Nie możesz czegoś ugotować? Nie mów, że nie nauczyłeś się gotować, Thomas! Coś wam przyrządzę – zagląda do lodówki.

– Ona jest pusta! Jest tu tylko alkohol!

– Coś dobrego? – wyswobodzenia się z pod chłopaka i biegnę do lodówki.

– Wy dwoje, robicie zakupy, teraz.

My dwoje wybuchamy śmiechem.

– Jestem od was młodsza, a to wy jesteście jak dzieci.

Dogadałaby się z Luke'm, bardzo dogadała, może dlatego sama tak bardzo ją lubię.

*

– Lubię jeść, ale niekoniecznie gotować, wiesz? Znam składniki do ulubionych dań z restauracji rodziców, ale czy to nie będzie za trudne dla twojej siostry? – znam też kilkanaście przepisów Luke'a, które są jego autorskim pomysłem, ale to byłoby nieodpowiednie, już nigdy nie zjem tych dań, a na pewno nie z nowym chłopakiem.

– Może powinniśmy iść do knajpy, co będziemy słuchać małolaty? – szturcha mnie ramieniem, a ja się odwzajemniam.

– Dziwie się, że mając osiemnaście lat chce tracić czas na gotowanie.

– Co nie? Takie przyziemne rzeczy.. może wyskoczymy w samolot i zjemy pizzę we Włoszech?

To ja jestem autorem takich pomysłów, ja i nikt inny, dlatego gapię się na niego z rozdziawioną buzią.

– Co? Nikt ci nigdy nie proponował pizzy we Włoszech?

Gdy ostatni raz byłam we Włoszech, byłam tam, bo ktoś nie chciał tam ze mną być i zrobiłam tam pare głupich rzeczy oraz się do innych przyznałam. Może powinnam naprawić wspomnienia z tego miejsca, ale nie teraz.

– Gina? – czy ja oszalałam, to nie głos Thomasa, dlaczego słyszę głos..

– Luke? – obracam się do niego – Co tu robisz? – to mój sklep, to ja tu robię zakupy, bo jest to w mojej dzielnicy. Nie lubi tego sklepu, bo są tu droższe produkty niż w jego cholernym sklepie.

– Zakupy – pokazuje na prawie pełen wózek.

– Tutaj?

Nie widziałam go odkąd postanowiliśmy się rozejść. Może to dziwne, ale gdybym mogła to pewnie rzuciłabym mu się w ramiona. Jednak cała się spinam i nie wiem, co powiedzieć, a to mi się do cholery nie zdarza.

– Nie ma wszystkich tych produktów u mnie. Sama wiesz to najlepiej – ostry ton głosu, taki jak na początku gdy nie mógł znieść mojego towarzystwa.

– Przedstawisz mnie? – Thomas wtyka głowę pomiędzy nas, kiedy przesunęliśmy się tak blisko siebie?

– Aha, tak. Thomas to Luke, Luke to Thomas – czy po tonie mojego głosu można wyczuć kim on dla mnie był?

– Cześć, skąd się znacie? – on jest gorszy ode mnie.

– Niestety nie mam czasu na pogaduszki, muszę zrobić sobie obiad, zanim pójdę na dwudziestoczterogodzinną zmianę – informuje nas – Dobrze było cię zobaczyć – ściska mój nadgarstek, dlaczego do cholery on to robi?

Kiwam głową i nawet nie jestem w stanie patrzeć jak odchodzi.

Kim ja jestem?

To mi się nigdy nie zdarzyło! Nigdy!

Luke

Więc, nie wiem o czym zapomniałem, bo po tym spotkaniu poszedłem prosto do kasy, a teraz stoję w swoim domu, próbując coś sobie przygotować i jest za cicho, za pusto, za bezosobowo.

Kurwa mać.

Jak może tak być, skoro ona ma już innego?

Cholera jasna.

Uderzam otwartymi dłońmi w blat.

Dlaczego?

Naprawdę tak łatwo mnie zastąpić?

Młodym szczylem, który nie ma problemów z robieniem zakupów i zabieraniem jej do Włoszech. Tak, słyszałem. Mówili dosyć głośno.

Skoro ona tak łatwo znalazła dobre zastępstwo za mnie, dopasowane zastępstwo, więc ja też powinienem się bardziej postarać, to mi kończy się czas.

Mindfulness {Luke Hemmings}Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz