4 {Podejrzenia}

1.2K 163 6
                                    



– Co dziś robicie? – pytam siostry, bo niespodziewanie pojawiłam się w ich domu.

– Gavin ma wolny dzień, ale poszedł do remizy, bo chce zobaczyć, co z Luke'm.

– Aha – mówię tylko, nie chcąc cię za dużo zdradzić.

– Nie licz na to, że Luke tu przyjdzie.

– Dlaczego miałabym na to liczyć?! – unoszę się.

– Gina...

– Po co do mnie dzwoniłaś, skoro teraz tak mówisz? Może ja też się o niego martwię?

– Nie mogłam ci nie powiedzieć – bo sama miałaby wyrzuty sumienia – Ale myślałam, że wrócisz tu na chwile i cię to pokona i znowu niewiadomo ile się nie zobaczymy, a ty jesteś tutaj, a ja pierwszy raz cię widzę – patrzy na mnie znowu tym troskliwym spojrzeniem matki – Martwię się.

— Ze mną w porządku – bardziej niż w porządku – Chciałam zobaczyć moje ulubione dziewczyny!

Gabby unosi głowę z ziemi, żeby na mnie spojrzeć. Bawi się z Gemmą, która nie odrywa wzroku od starszej siostry o chce robić wszystko to co ona.

– Luke ucieszył się, że cię zobaczył?

Codziennie się cieszy.

Uśmiecham się pod nosem, a ona to dostrzega.

– Gina..

– Cieszę się, że jest cały – tłumaczę – Na szczęście nie stało mu się nic poważnego, prawda? Ta utrata przytomności i te żebra, lekkie wstrząśnienie głowy.. jest okej, prawda?

– Chyba tak, skoro pali się, żeby iść do pracy to wszystko z nim w porządku, co prawda chłopaki zakładali, że pojawi się w remizie od razu.

– To co robił? - jestem ciekawa odpowiedzi. Chcę wiedzieć czego się po nim spodziewa.

– Tego też nie wiem. Chłopaki chcieli się z nim spotkać, a go nigdy nie było w domu.

– Może kogoś poznał? – pytam głupio – I nie chce się do tego przyznać?

– Dotknęłoby cię to? – skupia cała swoją uwagę na mnie, a nie na tych domowych obowiązkach, jak składanie prania.

– Przecież się rozstaliśmy.

– Nie wiem jak mogliście to zrobić. Oszalałabym bez Gavina, zbyt go kocham, żeby chociaż sobie wyobrażać nie budzenie się przy nim. Bez niego nie jestem w pełni sobą, nawet nie wiem kim bez niego jestem i wcale nie chcę wiedzieć.

– A ja nie wiem kim byłam przy nim i wcale nie lubiłam siebie – tego jestem pewna – Więc pożądanie wygrywało ponad wszystko i jakimś cudem nawet ja doszłam do tego, że tak nie może być.

– Nie potrafię tego pojąć – kręci głową – Nie rozumiem jak miłość może nie zwyciężyć?

– Może nie kochaliśmy się wystarczająco – zaczynam o tym myśleć i nie wiem dokąd miałoby mnie to doprowadzić.

Zmiany?

Co miałabym zrobić, teraz?

Czuję, że to musi się jeszcze raz tak skończyć.

– A kochasz go jeszcze?

On o to nie zapytał.

Jestem zaskoczona, że ona to robi. Nie jest taka bezpośrednia i raczej woli nie uzyskiwać odpowiedzi na niewygodne pytania.

Opieram policzek o zgięte kolano i nie odpowiadam.

Bo co miałabym odpowiedzieć?

– Gina.. – siostra siada obok mnie i otacza mnie ramieniem, jakbym tego potrzebowała – To nic złego kogoś kochać, wiesz?

– To nie o to chodzi! Dlaczego zawsze jak on wpada do mojego życia, wszyscy zaczynają mnie traktować tak poważnie i mówią, co by było dla mnie dobre? Dlaczego miłość do niego ma być dla mnie takie dobre?! – podnoszę się z kanapy – Nie i jeszcze raz nie. Nie pozwolę siebie zmienić, bo tak wszystkim byłoby lepiej.

Zawsze to samo.

Muszę to skończyć, a nie, że znowu zacznę czuć się źle ze samą sobą.

Luke

– Wszystko w porządku, Luke?

W nas wszystkich zawsze uderzają takie sytuacje, ponieważ większość z nas ma rodziny i nie wyobrażamy sobie tego, że moglibyśmy zginąć i je zostawić. Jestem jednak zdania, że gdyby miało na kogoś paść to wolałbym, żeby padło na mnie niż na Gavina z żoną i dwójką dzieci. Może moim sensem życia byłoby wtedy uratowanie kogoś przed bycie samotnym rodzicem i przed okropną sytuacją  finansową.

– Tak, co raz lepiej, żebra się dobrze zrastają..

– Odpoczywasz?

– Tak, doszedłem do wniosku, że tego potrzebuję.

– Nie mogę uwierzyć, że przestałeś być pracoholikiem, jak to wyłączyłeś?

Uśmiecham się do niego. Odpowiedź jest jedna, ale tymczasowa, zamierzam wrócić do pracoholizmu, ponieważ to kocham.

– Postanowiłem zadbać o swoje zdrowie, żeby potem skopać wam tyłki na teście sprawnościowym – klepię go po plecach, a on wybucha śmiechem.

– Dobrze, że jesteś.

Ja też się z tego cieszę.

– I widzę, że kogoś poznałeś – wskazuje palcem na moją szyje – Cały czas zapominam, że facet jak ty lubi młodsze dziewczyny.

Kto by się tego spodziewał, co?

Nikt.

Ja sam też nie.

– Przedstawisz nam ją? Czy to kryzys trzydziestolatka?

Myślę, że wszyscy wiedzą, że z Giną było poważnie, bardzo poważnie. Sądzą jednak, że tylko z mojej strony i dałem się zranić, więc dobrze mi zrobi zastąpienie jej kimś do zapomnienia albo kimś na żonę. Wszyscy kibicują moim nowym relacją, a ja zamiast tego wchodzę drugi raz do tej samej rzeki.

– Wal się.

Jak wrócę to sam ją zobaczę. Nie może być tylko tak, że ja chodzę oznakowany, a ona wolna jak zawsze. Uśmiecham się do siebie i czuję jak głupi nastolatek.

Odwiedzam jeszcze mamę, która ma bardzo dużo pytań i przepytuje mnie z mojego zdrowia, mojego czasu wolnego  i pyta czy może kogoś nie poznałem, jakieś pielęgniarki, z którą zacząłem romansować. Wyśmiewam ją, ponieważ kobiety w kitlu raczej nie są w moim typie i raczej nie chcę identyfikować swojego życia ze szpitalem. Tak, tak, miłość nie wybiera. Właściwie, kto wie o tym lepiej niż ja? I czy do cholery po prostu nie mogę być sam? W szczególności, że przed mamą już udało mi się ukryć moje oznaczenie, nie wie, co robię i niech tak zostanie.

W końcu wracam do domu.

Do Giny.

Do czegoś, co miało przestać być normą.

– Jesteś! – mówi w pośpiechu – Właśnie się pakuję – informuje mnie – Lecę do Cancun.

– Co?

– No tak. Lecisz ze mną? – zatrzymuje się, żeby na mnie spojrzeć, ale tylko na chwile, bo po chwili wraca do pakowania – Widziałeś mój fioletowy strój?

– O której mamy samolot?

Teraz mam jej całą uwagę.

I walące serce.

Mindfulness {Luke Hemmings}Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz