– Co dziś robicie? – pytam siostry, bo niespodziewanie pojawiłam się w ich domu.– Gavin ma wolny dzień, ale poszedł do remizy, bo chce zobaczyć, co z Luke'm.
– Aha – mówię tylko, nie chcąc cię za dużo zdradzić.
– Nie licz na to, że Luke tu przyjdzie.
– Dlaczego miałabym na to liczyć?! – unoszę się.
– Gina...
– Po co do mnie dzwoniłaś, skoro teraz tak mówisz? Może ja też się o niego martwię?
– Nie mogłam ci nie powiedzieć – bo sama miałaby wyrzuty sumienia – Ale myślałam, że wrócisz tu na chwile i cię to pokona i znowu niewiadomo ile się nie zobaczymy, a ty jesteś tutaj, a ja pierwszy raz cię widzę – patrzy na mnie znowu tym troskliwym spojrzeniem matki – Martwię się.
— Ze mną w porządku – bardziej niż w porządku – Chciałam zobaczyć moje ulubione dziewczyny!
Gabby unosi głowę z ziemi, żeby na mnie spojrzeć. Bawi się z Gemmą, która nie odrywa wzroku od starszej siostry o chce robić wszystko to co ona.
– Luke ucieszył się, że cię zobaczył?
Codziennie się cieszy.
Uśmiecham się pod nosem, a ona to dostrzega.
– Gina..
– Cieszę się, że jest cały – tłumaczę – Na szczęście nie stało mu się nic poważnego, prawda? Ta utrata przytomności i te żebra, lekkie wstrząśnienie głowy.. jest okej, prawda?
– Chyba tak, skoro pali się, żeby iść do pracy to wszystko z nim w porządku, co prawda chłopaki zakładali, że pojawi się w remizie od razu.
– To co robił? - jestem ciekawa odpowiedzi. Chcę wiedzieć czego się po nim spodziewa.
– Tego też nie wiem. Chłopaki chcieli się z nim spotkać, a go nigdy nie było w domu.
– Może kogoś poznał? – pytam głupio – I nie chce się do tego przyznać?
– Dotknęłoby cię to? – skupia cała swoją uwagę na mnie, a nie na tych domowych obowiązkach, jak składanie prania.
– Przecież się rozstaliśmy.
– Nie wiem jak mogliście to zrobić. Oszalałabym bez Gavina, zbyt go kocham, żeby chociaż sobie wyobrażać nie budzenie się przy nim. Bez niego nie jestem w pełni sobą, nawet nie wiem kim bez niego jestem i wcale nie chcę wiedzieć.
– A ja nie wiem kim byłam przy nim i wcale nie lubiłam siebie – tego jestem pewna – Więc pożądanie wygrywało ponad wszystko i jakimś cudem nawet ja doszłam do tego, że tak nie może być.
– Nie potrafię tego pojąć – kręci głową – Nie rozumiem jak miłość może nie zwyciężyć?
– Może nie kochaliśmy się wystarczająco – zaczynam o tym myśleć i nie wiem dokąd miałoby mnie to doprowadzić.
Zmiany?
Co miałabym zrobić, teraz?
Czuję, że to musi się jeszcze raz tak skończyć.
– A kochasz go jeszcze?
On o to nie zapytał.
Jestem zaskoczona, że ona to robi. Nie jest taka bezpośrednia i raczej woli nie uzyskiwać odpowiedzi na niewygodne pytania.
Opieram policzek o zgięte kolano i nie odpowiadam.
Bo co miałabym odpowiedzieć?
– Gina.. – siostra siada obok mnie i otacza mnie ramieniem, jakbym tego potrzebowała – To nic złego kogoś kochać, wiesz?
– To nie o to chodzi! Dlaczego zawsze jak on wpada do mojego życia, wszyscy zaczynają mnie traktować tak poważnie i mówią, co by było dla mnie dobre? Dlaczego miłość do niego ma być dla mnie takie dobre?! – podnoszę się z kanapy – Nie i jeszcze raz nie. Nie pozwolę siebie zmienić, bo tak wszystkim byłoby lepiej.
Zawsze to samo.
Muszę to skończyć, a nie, że znowu zacznę czuć się źle ze samą sobą.
Luke
– Wszystko w porządku, Luke?
W nas wszystkich zawsze uderzają takie sytuacje, ponieważ większość z nas ma rodziny i nie wyobrażamy sobie tego, że moglibyśmy zginąć i je zostawić. Jestem jednak zdania, że gdyby miało na kogoś paść to wolałbym, żeby padło na mnie niż na Gavina z żoną i dwójką dzieci. Może moim sensem życia byłoby wtedy uratowanie kogoś przed bycie samotnym rodzicem i przed okropną sytuacją finansową.
– Tak, co raz lepiej, żebra się dobrze zrastają..
– Odpoczywasz?
– Tak, doszedłem do wniosku, że tego potrzebuję.
– Nie mogę uwierzyć, że przestałeś być pracoholikiem, jak to wyłączyłeś?
Uśmiecham się do niego. Odpowiedź jest jedna, ale tymczasowa, zamierzam wrócić do pracoholizmu, ponieważ to kocham.
– Postanowiłem zadbać o swoje zdrowie, żeby potem skopać wam tyłki na teście sprawnościowym – klepię go po plecach, a on wybucha śmiechem.
– Dobrze, że jesteś.
Ja też się z tego cieszę.
– I widzę, że kogoś poznałeś – wskazuje palcem na moją szyje – Cały czas zapominam, że facet jak ty lubi młodsze dziewczyny.
Kto by się tego spodziewał, co?
Nikt.
Ja sam też nie.
– Przedstawisz nam ją? Czy to kryzys trzydziestolatka?
Myślę, że wszyscy wiedzą, że z Giną było poważnie, bardzo poważnie. Sądzą jednak, że tylko z mojej strony i dałem się zranić, więc dobrze mi zrobi zastąpienie jej kimś do zapomnienia albo kimś na żonę. Wszyscy kibicują moim nowym relacją, a ja zamiast tego wchodzę drugi raz do tej samej rzeki.
– Wal się.
Jak wrócę to sam ją zobaczę. Nie może być tylko tak, że ja chodzę oznakowany, a ona wolna jak zawsze. Uśmiecham się do siebie i czuję jak głupi nastolatek.
Odwiedzam jeszcze mamę, która ma bardzo dużo pytań i przepytuje mnie z mojego zdrowia, mojego czasu wolnego i pyta czy może kogoś nie poznałem, jakieś pielęgniarki, z którą zacząłem romansować. Wyśmiewam ją, ponieważ kobiety w kitlu raczej nie są w moim typie i raczej nie chcę identyfikować swojego życia ze szpitalem. Tak, tak, miłość nie wybiera. Właściwie, kto wie o tym lepiej niż ja? I czy do cholery po prostu nie mogę być sam? W szczególności, że przed mamą już udało mi się ukryć moje oznaczenie, nie wie, co robię i niech tak zostanie.
W końcu wracam do domu.
Do Giny.
Do czegoś, co miało przestać być normą.
– Jesteś! – mówi w pośpiechu – Właśnie się pakuję – informuje mnie – Lecę do Cancun.
– Co?
– No tak. Lecisz ze mną? – zatrzymuje się, żeby na mnie spojrzeć, ale tylko na chwile, bo po chwili wraca do pakowania – Widziałeś mój fioletowy strój?
– O której mamy samolot?
Teraz mam jej całą uwagę.
I walące serce.
CZYTASZ
Mindfulness {Luke Hemmings}
FanfictionNikt nie chce rezygnować z tego, co kocha, ale czasem kochamy dwie rzeczy, których nie da się mieć na raz, ale co gdy musi się je mieć, co gdy pomimo upływającego czasu nie potrafi się z nich rezygnować. Jakie są skutki wchodzenia drugi raz do tej...