23 {Potrzebuję TWOJEGO towarzystwa}

865 88 3
                                    


Thomas upiera się, żebyśmy odwiedzili Mia'e i przekonali ją do powrotu do domu. Nie podoba mi się ten pomysł, ponieważ nie potrafię dogadać się z tą dziewczyną. Nie wiem, nawet gdzie ona teraz mieszka. On oczywiście sprawdził to miejsce i wszystko z nim związane, ale i tak wolałby mieć młodszą siostrę w domu.

– Czujesz się, jakbyś był jej ojcem teraz?

– Daj spokój, nie chcę być, jak ten skurczybyk. Jestem jej cholernym bratem, który pozwala na mieszkanie w szemranej dzielnicy, on by ją za łachy stąd wyciągnął.

– Pod względem buntowania się jesteśmy podobne.

– To fakt – całuje mnie w kącik ust.

– Ugh, wiesz jak tego nie lubię – przyciągam jego głowę i całuję porządnie, żadnych podchodów.

– Dobra, bo się spóźnimy i zdąży wyjść do pracy.

– Ta dziewczyna się przepracowuje – stwierdzam.

– Tak, mnie też to wkurza.

*

Jej pokój jest wielkości mojej łazienki, a jest najcieplejszym pokojem nastolatki, jaki widziałam. Siedząc tutaj można poczuć się jak w domu, na dodatek jest porządek i wszystko wydaje się mieć swoje miejsce. Nie wygląda, jakby dopiero się tu przeprowadziła albo zamierzała wyprowadzać.

– Co tak patrzysz? – oczywiście, że nie jest dla mnie miła.

Thomas musiał coś załatwić, a nie często mu SUE to zdarza, więc jesteśmy same. Obiecałam odwieść ją do pracy, żeby zobaczyć gdzie to.

– Podoba mi się tu.

– Jakby był Thomas i wyciągnął swoje długie kończymy to dotknąłby obu ścian.

– Można poczuć się jak w domu – mówię jej – Taki miałaś pokój w Miami?

– Był od projektanta wnętrz, nie mogłem tam nic zmieniać. Nienawidziłam go.

– Przecież Thomas też by ci na to pozwolił.

– Thomas lubi minimalizm, łatwe przeprowadzki i mało rzeczy, które zbierają kurz, bo twierdzi, że ma uczulenie, a tu jest ich pełno.

Cała masa różnych pierdól, które chyba sumiennie od wielu lat zbiera. Zdjęcia z przyjaciółmi, pocztówki, dużo kolorowych lampek, jest taka młoda, a to wszystko o tym przypomina.

– Nie czułaś się u niego jak w domu?

– Czułam się jak w domu w Miami, a smierć ojca przez chwile wydała się ulgą, ale Thomas jest do niego taki podobny...

– Co? To niemożliwe! – unoszę się.

– Niestety – wzdycha głośno, robiąc z tego dramatyczną chwile – Dobrze mi tutaj. Mam zorganizowany dzień, daję radę, lodówka jest pełna, a ja czuję, że moje życie należy do mnie. Oddam kiedyś Thomasowi za studia, obiecuję.

– Mia, mógłby ci dać tyle ile byś chciała.

– Tak jak tobie?

– No i co z tego? – pytam w końcu – Co z tego, że daje mi pieniądze?

– Nie rozumiesz, że jesteś od nich zależna?

– Nie, Mia to ty jesteś. Co zrobisz gdy zwolnią cię z pracy? Jak zapłacisz za rachunki? Te pieniądze ci się po prostu należą.

– Te pieniądze zniszczyły moją rodzine – jest w niej tyle żalu – Gdy mi zabraknie pieniędzy znajdę kolejną prace i to chyba o wiele prostsze niż znalezienie milionera, wiesz?

Ała.

– Co byś zrobiła, gdyby tak z dnia na dzień od ciebie odszedł?

Nie mam pojęcia.
To się może wydarzyć.

– Ja mam pewność, że facet będzie ze mną, bo jestem tym kim jestem, a gdy go nie będzie lub gdy będzie równie biedny, nie będzie mi to przeszkadzać.

– Ale ty chcesz normalnych rzeczy! A ja zawsze chciałam więcej!

– Co za bzdura, Gina. Słyszałam jak opowiadałaś mu o Luke'u, chciałaś, żeby ktoś cię kochał ponad wszystko, tak jak każdy tego chce.

– Ludzie potrafią być samotni!

– No i gdzie ta twoja samotność? – dopytuje – Jak możesz prosić kogoś, żeby cię tak kochał, skoro nie umiesz tak pokochać samej siebie? Jak nie wiesz kim byś była bez czegoś tak ulotnego jak pieniądze? Przed trumną mojego ojca nie stał, ani jeden prawdziwy przyjaciel. Jego własna rodzina nie mogła powiedzieć, że kocha go za to jakim był człowiekiem. Tego chcesz? Chcesz, żeby ludzie pamiętali twój stan konta?

– Jestem o wiele więcej niż pieniędzmi! Ile razy mam to wszystkim udowadniać?! Kocham podróże! Kocham dobre jedzenie! Kocham moją siostrę i jej córki! Kocham twojego brata! Kochałam innego mężczyznę i pozwoliłam mu odejść, żeby był szczęśliwy z kimś lepszym dla siebie! Lubię sporty ekstremalne! Byłabym nieszczęśliwa bez tych rzeczy!

– Gina, czasem gdy na ciebie patrzę wyglądasz na pustą w środku, a dopiero wróciliście z jakiegoś egzotycznego miejsca.

Bo czasem mam dosyć.
Czasem chciałabym się pobawić w dom.
Tylko czasem.

*

Pobawić w dom.

Pewnie dlatego ląduję przed remizą. Wiem, że wrócił do pracy, bo Gavin o tym ostatnio mówił. Mam nadzieję, że nie napotkam na Marie,

– Gina, co ty tutaj robisz? – to właśnie mój szwagier.

– Cześć, Gavin, wpadłam do Luke'a, jest?

– Właśnie kończymy zmianę, więc pewnie się przebiera – obraca się w poszukiwaniu przyjaciela i wtedy oboje go dostrzegamy. Widzę jak robi wielkie oczy gdy mnie widzi.

– Cześć? – pytający ton, to nowy ton.

– Cześć, chcesz iść na spacer?

– Spacer?  – znowu to pytanie.

– No..

– Zazwyczaj jeździliśmy na nie do Central Parku – przypomina.

– Dzisiaj musi wystarczyć nam Boston.

Żegnamy się z Gavinem i ruszamy na wspólny spacer.

Mindfulness {Luke Hemmings}Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz