3

3.3K 240 448
                                    

Trening minął... Lepiej będzie jak chyba nie skomentuje tego.

Minho oraz Felix spoglądali groźnie na Hyunjin'a, a Hyunjin tak samo patrzył na ich i mnie. Na jego policzku pojawiała się fioletowo-zielono-różowa plama, które jest pozostałością po ciosie, który zadał mu Lee Know. Changbin musiał ciągle powstrzymywać go przez rzuceniem się na kogoś. Koleś to tykająca bomba, ale jednak go lubię, chociaż czasem (dobra... Ciągle) przesadza.

- Woojin! - zawołałem za najstarszym tuż po treningu. Muszę z kimś pogadać, muszę. Potrzebuję pomocy. Nie mam pojęcia, dlaczego poszedłem do niego, mogłem iść także do Felix'a, ale gdyby się dłużej zastanowić... To jest większym dzieciakiem niż ja, a to trudne do osiągnięcia.

- Co tam Jisung? - uśmiechnął się do mnie pogodnie. - Wszystko gra?

- Nie... Znaczy tak... Chciałem tylko pogadać - również posłałem mu uśmiech i schowałem dłonie w kieszenie.

- Hyunjin? - uniósł prawą brew do góry. Pokiwałem głową przecząco.

Jest to chyba najgłupsza rzecz na świecie, nie mam pojęcia jak to powiedzieć. Zwłaszcza, że sam nie wiem co się ze mną dzieję? Dlaczego więc oczekuję, że on będzie wiedział?

- To o co?

- Byłeś...- urwałem jąkając się. - Kiedyś zak-och-anyy? - wybełkotałem ledwo ruszając ustami. On posmutniał. Powiedziałem coś nie tak?

Brawo Jisung debilu! Jak zawsze coś spieprzyłeś!

- Byłem - odparł obojętnie. - Nawet jestem - objął mnie ramieniem i ruszył na przód, prowadząc mnie za nim, najpewniej w kierunku jego pokoju.

Minął nas Minho.
Wkurzony, uroczy i tak cholernie przystojny Minho.

Uderzył w naszą dwójkę i tupiąc nogami jeszcze bardziej przyśpieszył.

Czy ja powinienem tak myśleć?

- Co się dzieję Jisung-dongsaenga? - usiadł na łóżku i poklepał miejsce obok siebie, usiadłem tam gdzie mi kazał.

- No bo... - skrzywiłem się. - Nigdy nikomu tego nie powiedziałem,ale jestem pizda!

- Podoba Ci się dziewczyna? - dokończył za mnie, spojrzał na mnie pytająco, a ja się zarumieniłem.

- Właśnie nie - burknąłem czerwony jak burak.

- Czyli to chłopak?

- No, tak myślę - czułem, że płonę.

Jestem już na tyle zdesperowany, że radzę się Woojin'a, co powinienem w tej sytuacji począć. Nie moja wina, że o uczuciach wiem tyle co mucha o kaszy, a co dopiero jeśli mowa o miłości dwóch facetów!

Było tyle 'ale', to chyba naturalne, że ktoś musiał je rozwiać?

- On jest taki uroczy i cudowny - zacząłem się zachwycać.

- Kto? - spytał z wrednym uśmieszkiem. - Możesz mi zaufać Hannie.

- Trudno to tak przyznać - westchnąłem chowając twarz w dłonie.

- Minho? - właśnie umarłem. - Gapisz się na niego, że aż trudno nie zauważyć - dodał widząc moją minę.

- To aż tak widać? - wybełkotałem załamany i schowałem twarz w dłonie po raz chyba enty dzisiaj.

Woojin pokiwał głową, poczułem jak łzy cisną mi się do oczu. Czułem, że spieprzyłem całą relację, jaką zbudowałem pomiędzy mną a Minho. Jeśli SKZ kiedykolwiek się rozpadnie, to będzie moją winą.

Dopiero po chwili doszło do mnie, że nie ma prawie szans na to, iż reszcie moje zachowanie jakimś trafem umknęło. Chociaż, może...

- Co ja mam teraz zrobić? Zjebałem, Woo - zaczął szlochać. - Nie chce zniszczyć relacji w zespole, ani między mną a nim. Jestem prawie pewny, że Lee Know nie jest jebanym pedałem

- Nie widzę nic złego w orientacjach innych niż hetero, a to, że się zwyczajnie zakochałeś, jest rzecz typową dla ludzi. Ja też na początku miałem z tym problemem, ale później to minęło - wyznał z lekkim uśmiechem.

- Jesteś gejem?! - krzyknąłem zszokowany.

- Cicho bądź Jisung-dongsaenga - pacnął mnie w ramię.
Do mojej głowy wszystko nagle zaczęło docierać, nie bez powodu Woojin chciał przebywać w towarzystwie naszego lidera. Starszy widząc mój wyraz twarzy jedynie potwierdził moje domniemania, pokiwał delikatnie głową i westchnął.

- No to się porobiło stary... - burknąłem patrząc pusto w ścianę. Poklepałem go pocieszająco po plecach.

Zacząłem się zastanawiać, nad wszystkim. Każdy argument za i przeciw, wydawał się tak samo absurdalny i nierealny.

- Co zamierzasz zrobić? - pyta.

- Nic. Nie spieprze naszej przyjaźni i całego zespołu.

Wpatruję się w telefon od co najmniej dwóch godzin. Jest środek nocy, zbliża się już druga. Do pokoju wróciłem dopiero, gdy upewniłem się przez I.N ( no co? Na coś się dzieciak mi przydał chociaż), że mój współlokator śpi i nie ma w planach mnie właśnie zabić za to, co zrobiłem mu rano. Przeglądam Snapchat.

Impreza. Dni. Impreza. Szkoła. Park. Dni. Impreza. Dni.

No jak zwykle. Nikt się nie interesuje przecież tym co u mnie, ważniejsze jest, żeby pokazać kto ile ma znajomych i kto co oraz gdzie pije.

Widok rzygających od nadmiaru alkoholu ludzi zemdlił mnie i sprawił, że mam ochotę na wodę. Wstałem z łóżka, wcale nie starając się być cicho i tak nic go nie obudzi. Trzymając telefon w dłoni ruszyłem do kuchni, zbliżając się do salonu usłyszałem czyjąś rozmowę, ktoś najwyraźniej też nie śpi i ogląda pingwiny z Madagaskaru.

- Twoja opowieść znudziła mnie - usłyszałem głos Króla Juliana. - Albowiem nie była o mnie.

Uśmiechnąłem się, przypomniałem sobie jak oglądałem to niedawno z Seungmin'em.

Przeszedłem przez salon, tuż za kanapą na której siedział Felix i... Ten chuj Minho. Serce zabiło mi mocniej, widząc jak głowa rudowłosego leży na ramieniu drugiego. Poczułem ukłucie w klatce piersiowej, wypełnił mnie nagły gniew, smutek i co najdziwniejsze... Zazdrość.

Czułem jak płonę w środku, gorzkie łzy zebrały się w kącikach moich oczu. Zostalem zdradzony, przez własnego przyjaciela. Myśl, że on nie miał pojecia o moich uczuciach nie chciala wejść nawet do środka mojej głowy.

- Miłej bajki - fuknąłem. Straciłem pragnienie i odwróciwszy się na pięcie, wkurzony wyszedłem z pokoju. Wręcz wbiegłem na salę treningową i zatrzasnąłem za sobą drzwi. Podszedłem do ściany i z całej siły uderzyłem w nią pięścią, kopnąłem stojące w kącie krzesło i załamany, nie mogąc wypędzić widoku Minho oraz przytulonego do niego rudzielca, popłakałem się.

- Co się ze mną dzieję do cholery - wybełkotałem przez łzy. - Dlaczego tak cholernie mi na tobie zależy?! Pieprzony, kurewsko idealny Lee Minho - kolejny raz uderzyłem w ścianę.

- Jisungie..? - usłyszałem głos mojego hyung'a, tuż za moimi plecami.

i haven't ideaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz