10

2.1K 156 105
                                    

- Za tydzień idziemy do "B One Lounge Club" 

Tyle wystarczyło, by słowa wypowiedziane dokładnie siedem dni temu przez naszego lidera, trafiły do naszych głów. 

Przed naszym wkroczeniem do klubu,ustaliliśmy jedno: Pod żadnym pozorem nie opuszczamy klubu pojedynczo, nie oddalamy się od siebie bez zakomunikowania. Postanowienie to legło w gruzach już po trzecim drinku, kiedy nasze WooChan'y oddaliły się do członków zespołu Got7. Impreza była zorganizowana przez wytwórnie, J.Y Park miał się tu zjawić, ale ostatecznie coś mu wypadło i całe wydarzenie prowadziło właśnie Got7. 

Tuż po zniknięciu naszych najstarszych członków, wycofali się również Hyunin i mój chłopak, który był już na tyle wstawiony, że zaczynał reagować agresją na każdy sprzeciw. Zapomniał chyba o moim istnieniu, może i mieliśmy nie okazywać sobie uczuć, ale nie zmienia to faktu iż potraktował mnie jak szmatę.

Zostałem więc razem z Changlix'ami i Seungmin'em, który i tak pół imprezy spędził na rozmowie z jakimś swoim znajomym. Parę razy podeszły do nas dziewczyny z Twice, które również były tu obecne, z grzeczności zatańczyłem raz z jedną z nich i na tym się skończyło. 

- Idziemy tańczyć? - spytał po raz kolejny Lee, widząc moją niezbyt zadowoloną minę. Wypiłem dopiero 2 drinka, a już zaczynało kręcić mi się w głowie. 

- Wy idźcie, ja idę do kibla - mruknąłem pijackim głosem. Obaj kiwnęli głowami, jedynie Kim wydawał się nieobecny. Postanowiliśmy ruszyć w swoje strony i olać wpatrzonego w komórkę Seungmin'a, który chyba nawet nie wie gdzie się właśnie znajduje, z tego co wiem wypił jedno piwo bezalkoholowe i na tym poprzestał.

Przepchnąłem się przez tłum pijanych, tańczących, robiących z siebie większych idiotów niż zazwyczaj ludzi. Nie bałem się, że rzuci się na mnie jakaś namolna fanka, że dziennikarz podchwyci jakąś moją pijacką wypowiedź, ani że do sieci trafi jakieś upokarzające zdjęcie zrobione przez wścibskich paparazzi. Nikt się tym nie interesował, każdy wiedział, że wstęp mają tu tylko osoby, których nazwisko znajduje się na "złotej" liście. W między czasie złapał mnie Mark Tuan, rozmowa jak każda inna. Krótkie nic nie znaczące pytania i takie same odpowiedzi, zaledwie kilka sekund. Kiedy chłopak wreszcie ode mnie odszedł, ruszyłem w końcu do tej upragnionej toalety.

Stanąłem przed lustrem, nikogo tu nie było. Przemyłem twarz wodą i sprawdziłem godzinę w telefonie. Zbliżała się pierwsza, z tego co wiem mamy zostać tutaj do trzeciej, wtedy ma po nas ktoś przyjechać i odwieść do dormu. Przeczesałem włosy palcami, widać było już odrosty na których widok, mimowolnie się skrzywiłem. 

- Tu jesteś mój Jisungie! - wybełkotał Minho, który zupełnie wstawiony wkroczył do toalety. Uśmiechnął się, bynajmniej chyba chciał to zrobić, ale wyglądało to bardziej na wyraz twarzy starego pedofila. Odwróciłem od niego wzrok, nie miałem ochoty rozmawiać z nim teraz. 

- Chodź tu do mnie! - wyciągnął ręce w moim kierunku i zrobił jeden krok w przód, nie mal się nie przewracając. - Daj buuuzi! - zrobił dzióbek. Wyglądał co najmniej komicznie, z jednej strony rozkosznie, a z drugiej strony odrażająco. 

- Lee Know. Jesteś pijany - odparłem spokojnie, nie chciałem go zdenerwować.

- Gdzie od razu pijany! - czknął. - Wypiłeeemm... Dwa drinki... No dobra może pięć ale to tylko liczby! - uwiesił się na mnie tak, że prawie spadłem pod wpływem jego ciężaru. Co prawda chłopak nie był gruby, był wręcz za chudy, ale zrobił to tak nagle, że nie miałem czasu złapać równowagi. Oparłem się o ścianę, pozwalając mu na przytulanie się do mnie. Nie miałem zamiaru odwzajemniać jego "czułości", byłem i raczej będę zły, a ta sytuacja szła w bardzo złym kierunku. 

- Tak tak - mruknąłem wywracając oczami.

- Jesteś moją uroczą wiewiórką Hannie! Upieczemy razem kalafiora? - spytał zupełnie poważnie, a ja powstrzymałem się od wybuchnięcia śmiechem. 

- Jak wytrzeźwiejesz - skwitowałem i zrzuciłem jego ciało z siebie. 

- Ale ty jesteś taki śliczniusi! I miękki! Normalnie można się utopić w tych polisiach! - chwycił moją twarz w dłonie i zaczął się nią bawić. Robiło się to irytujące. Niespodziewanie przylgnął do moich ust, otworzyłem szerzej oczy, nie odwzajemniłem pocałunku. Stałem jak ten przysłowiowy słup i z ledwością mu się opierałem, nie minęła chwila a również zacząłem go całować. Jedna jego dłoń znalazła się pod moją koszulą, która wypadła ze spodni, uszczypnął mnie w bok a ja pisnąłem niekontrolowanie. 

Ustami zjechał na moją żuchwę, zassał ustami moją skórę tworząc krwiste ślady, które wyznaczały szlak, którym podążały jego wargi. Robiło się coraz goręcej, alkohol uderzył do głowy nam obu, tak jak hormony i chuj wie co jeszcze. Wiedziałem jedną rzecz, źle to się skończy i jeżeli teraz nie przestanę, to będę tego żałować. Zdawałem sobie sprawę, że to nie był ten prawdziwy Minho, tylko jego pijany duch, który kierował się swoimi niegrzecznymi myślami. Chwyciłem go za koszulę i odepchnąłem niecałe dwa metry od siebie, widziałem jego łobuzerki uśmiech oraz słyszałem coś w stylu "Mój Jisungie bawi się w buntownika?". Zbliżył się do mnie i agresywnie wpił się w moje usta, przestałem odwzajemniać pocałunków. Chciałem się wyrwać, on zachowywał się coraz gorzej, poczułem niepokój i niekontrolowany lęk.

- Puść mnie - wydyszałem. Jego wargi przestały być czymś przyjemnym, stały się odrażające i zbyt niebezpieczne. 

- Minho kurwa zostaw go! - usłyszałem warknięcie Chan'a i Changbin'a. 

i haven't ideaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz