16

1.7K 130 84
                                    

- Co? - wydukał Lee. Czuł jak rzeczywistość wiruję przed jego oczami, obraz co chwilę rozmazywał się i wyostrzał nagle, nie dając mu się do niego przyzwyczaić. Przyjaciele mówili coś do niego, nie wie, czy chcieli go pocieszyć, zwyzywać - nie kontaktował. Utknął w pułapce swojego umysłu, zatracił się w tym dziwnym uczuciu, które z każdą chwilą rosło niepokojąco szybko. Retrospekcja owych wydarzeń nie dawała mu spokoju, pamiętał najmniejszy dźwięk, pamiętał przerażony wyraz twarzy młodszego, pamiętał jak przerwali mu i wyciągnęli go z łazienki. Ale on nie chciał pamiętać, chciał obudzić się u boku ukochanego chłopaka, pocałować go i zapomnieć o troskach tego świata, lecz było to niemożliwe. Nie teraz, nie po tym co zrobił. Nie wybaczy sobie tego nigdy, do końca jego dni będą gryzły go wyrzuty sumienia.

Poczuł napływającą złość, na siebie, na dziewczynę, która podała mu drinka, tego piekielnego drinka, który zapamięta na zawsze. Czuł się źle, fatalnie, okropnie... Miał wrażenie, że nawet słowa nie znają odzwierciedlenia jego samopoczucia. Było po prostu chujowo, nic nie miało się zmienić w najbliższym czasie. Wiedział o emocjach buzujących w nim, wiedział, że ma ich już dość... Za to nie wiedział jak czuję się ten, którego skrzywdził w tak obrzydliwy sposób, ale tak cholernie pragnął go pocieszyć, przeprosić milion razy i ucałować. Nie mógł, nie był wstanie, nikt by mu na to nie pozwolił, sam by sobie nie pozwolił.

Łzy spłynęły po jego policzku. On rzadko płakał, a jeśli już to nie przy ludziach. Teraz jednak zignorował to zupełnie, musiał dać upust swoim uczuciom, musiał odreagować ten piekielny wieczór, który będzie nawiedzał go w koszmarach. Jego szloch rozniósł się echem po sali, powoli tracił świadomość, tego co dzieję się wokół niego. 

Drzwi sali otworzyły się, Lee Know usłyszał dwa głosy, oba tak znajome,ale zupełnie odległe. Miał gdzieś cały świat, płakał, zawodził i jęczał ze smutkiem, wyglądał co najmniej żałośnie, ale to także wisiało mu. Znowu trzask tych samych, znienawidzonych drzwi, miał wrażenie, że został świat, lecz pomylił się bardzo.

- Hyung - odezwał się głos. Głos, który mógłby słuchać godzinami, bez końca. Teraz jednak, słysząc ten idealny ton miał ochotę rozpłakać się jeszcze bardziej, o ile było to możliwe. Niski chłopak, ubrany w niebieskawą, szpitalną piżamę z zabandażowanym ramieniem, zmartwionym, lekko wystraszonym spojrzeniem. On też nie radził sobie teraz, było to po nim widać, tak jak po Lee, potrzebowali siebie nawzajem, leczy czy Jisung jest wstanie mu to wybaczyć? I czy Minho jest wstanie wybaczyć to sobie? 

- Przepraszam mały - wydusił. Tylko tyle był wstanie powiedzieć, powtarzał te słowa jak mantrę. 

Jisung patrzył w jego oczy, widział tam żal, smutek, rozpacz i wszystko inne, widok był okropny, a Han zapragnął go jedynie przytulic, powiedzieć, że powinni o tym zapomnieć, zapewnić, iż wierzy w jego częściową niewinność. 

-  Ja... Nie chciałem, tak bardzo nie chciałem. Nie wybaczę sobie tego, że tak cię zraniłem, tak okropnie potraktowałem. To wszystko moja wina, nie zasługuję na Ciebie, nie zasługuję... Gdybym tylko mógł cofnąć czas, zrobiłbym wszystko, aby nie iść na tę przeklętą imprezę. Nie jestem wstanie wyobrazić sobie jak czujesz się teraz, ale myśl, że jest z tobą źle, jest jeszcze gorsza od świadomości tego, co zrobiłem. Zapomnij o mnie skarbie, zapomnij, nigdy już mnie nie zobaczysz, nigdy już nie dam Ci powodu do smutku. Kocham Cię Jisung, byłem okropnym chłopakiem, jeśli miałbym szansę... Zmienił bym wszystko, bo tak bardzo Cię kocham. Nie wytrzymuje bez ciebie, uzależniłem się od twojego zapachu, idealnej sylwet, ust, włosów... Od całego Ciebie - mówił jak najęty. Jąkał się co chwilę, nie mogąc sklecić poprawnych zdań, denerwował się, wył z rozpaczy, nie patrzył nawet na twarz ukochanego chłopaka, nie był wstanie. 

- Minho ja... - szepnął cicho Han. Również nie potrafił wyrazić swoich uczuć, chciał zapomnieć, ale wiedział, że zapomni jedynie z nim. - Też Cię kocham.

- Chciałbym, żebyś mi wybaczył... Czekaj, co powiedziałeś? - przerwał. Tym razem spojrzał na niego, z wielką nadzieją i skruchą w oczach.

- Kocham Cię Lee Minho - powtórzył już pewniej. 

- Chłopaki! - krzyknął Seungmin i Chan wbiegając do sali,przerywając im. - Goyang chcę z wami pogadać - wepchnęli im telefon, włączyli głośnomówiący i nasłuchiwali. 

- Witajcie, ciszę się, że mnie teraz słuchacie. Zapewne pamiętacie wydarzenia z imprezy? Świetnie, ja również.Zastanawiacie się pewnie po co wam przeszkadzam, skąd wiem co się wtedy działo, skoro mnie tak nie było? Przypomnij sobie, Lee Know. Przypomnij sobie, jak odebrałeś mi przyjaciółkę, kilka już lat temu, jak zrównałeś mnie z ziemią.Przypomnij sobie, jak wypiłeś drinka od rzekomo nieznanej dziewczyny, lecz nie była taka nie znana. To ta sama dziewczyna, której odebrałeś przyjaciółkę, to ta sama dziewczyna, która została zrównana z ziemią. I wiesz co? Cieszy mnie to, że mogłam odpłacić ci się pięknym za nadobne - zaśmiała się. Brzmiała jak psychopata, który uciekł z więzienia i zamierzał zabić kolejną osobę. Przyjaciele czuli niepokój, narastającą złość. Siedzieli jednak jak wmurowani, słuchali jej wywodu, nie mogąc się odezwać. - Chcesz wiedzieć jak? Wystarczyło owinąć sobie Seungmina wokół palca, nic trudnego. Od razu się we mnie zauroczył, reszta poszła z górki. Bez problemu dowiedziałam się, gdzie będziecie, musiałam jedynie znaleźć się w tam w odpowiednim czasie. Nigdy go nie kochałam, chciałam się jedynie zemścić. Wiedziałam, że myśl iż prawie zgwałciłeś Jisunga, doprowadzi cię do takiego stanu. Zrobiłam to, na co czekałam kilka lat, teraz mogę ze spokojem powiedzieć, że było warto. A teraz, żegnam was, na zawsze - strzał. 

______
Spodziewał się ktoś tego?
A teraz idę umierać!
Miało być jutro, jest dziś bądźcie happy, uważajcie na siebie

ogl to chyba schrzanilam te scene a mialo być bardziej dramatycznie i następną też chyba ehhhh

Trzymajcie sie!

i haven't ideaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz