- Co? - wydukałem. Nic więcej nie byłem wstanie powiedzieć, po prostu nie byłem. W duchu modliłem się, aby to co powiedział, okazało się jedynie żałosnym żartem świadczącym, że nasza relacja wraca do normy.
- Nie masz już tu chyba czego szukać - powiedział. Głos miał wypruty z jakichkolwiek emocji, które zniknęły też z jego twarzy, ale nie z oczu. Bowiem to właśnie oczy mówią człowiekowi najwięcej, to one chowają wszystko to, co nie pokazuje się resztą ciała. I pomimo, iż wkurwiłem się, nawet zawiodłem, to widziałem w jego oczach, że coś jest nie tak, że to co mówi sprawia mu ogromny ból. To wszystko dało mi do myślenia, jeszcze nie spodziewałem się, że nie da mi to spać przez najbliższe kilka nocy.
Dlaczego mnie odrzucił? Nie wiem.
Co w niego wstąpiło? Nie wiem.
Czemu kłamie? Nie wiem.
Oraz ile wspólnego ma z tym jego siostra? Też kurwa mać nie wiem.
Ale się dowiem, wyklinam się na mój żółty kocyk, że psia krew! Dowiem się!
Niech nie myśli idiota, ze się mnie pozbył, co to, to nie. Czas przestać być życiową pizdą, ciekawe ile z moich myśli rzeczywistości zrealizuje. Się okaże.
Minęły dwa dni, dwie noce. Wszyscy byli tak samo zdziwieni jak ja, gdy okazało się, że nie będziemy razem, oczywiście nie powiedziałem dokładnie, co się wydarzyło, przynajmniej nie wszystkim, ale muszą mieć jakiś wgląd na sytuację. Jedyną osobą, która zdaję sobie sprawę z wszystkiego, jest Felix, który zareagował na to, chyba gorzej niż ja. To małe dziecko, prawie komuś najebało, musiałem go odciągać spod drzwi, co wcale proste nie było. A fakt, iż dzieli z nim jeden pokój również jakoś nie pomagał. Koniec końców wszyscy żyjemy, Lee nie trafił za kratki, za rzucenie się na kogoś z wałkiem do ciasta, więc może jest z czego się cieszyć.
Zacząłem żałować, że nie powiedziałem dokładnie naszemu liderowi, co takiego się stało, bo stwierdził, że doskonałym pomysłem na naszą interakcje, będą wieczorne gry, typu karaoke i inne te gówna w które bawi się dzisiejsza młodzież. Nie, nie chodzi tu o Fortnite. Za trzy dni, czyli w sobotę, będę zmuszony grać z nimi w te idiotyczne gówno.
- Nie mam bladego pojęcia, co on odkurwia - mrugnął Australijczyk.
- A różowe masz? - uniosłem jedną brew do góry.
- Spierdalaj - fuknął na mnie. Bądź co bądź, cała ta śmieszna sytuacja, jakoś bardzo wcale się na mnie nie odbiła. Chyba ta sprawa z byłą Seunga wyczyściła mnie z emocji, doszczętnie. - W ogóle, od kiedy nie jesteś taką pizdą co?
- Od kiedy dowiedziałem się, że masz na imię YongBok - wyszczerzyłem się.
- Spierdalaj.
- Powtarzasz się, YongBok - poczułem jak poduszka uderza mnie w twarz. - Spokojnie, YongBok - zmrużyłem oczy.
- Ja Ci dam spokojnie - zaczął okładać mnie poduszką po twarzy.
- YongBok ale z ciebie agresor! - krzyknąłem, gdy ten dopadł do moich stóp i zaczął je od tak łaskotać. Pisnąłem i sturlałem się z mojego łóżka, aby wejść pod te należące do Hyunjina.
- Wyłaź fujaro przepchlona - chwycił mnie za nogawki od spodni i zaczął szarpać.
- Nie! Jestem za piękny żeby umierać! YongBok! Ty potworze! - zawyłem żałośnie i chwyciłem ciężarki.
- Dzieci - usłyszałem głos należący do mojego starszego współlokatorka, tuż obok niego stanął mój drugi przyjaciel który od tak zaczął chichotać.
- To YongBok! - wrzasnąłem, gdy ten kleszcz zaczął znowu mnie łaskotać. - Innie! Zlituj się żesz!
- Pomogę, hyung - dalej chichotał i jak gdyby nigdy nic zaczął łaskotać mnie razem z tą fujarą. Przeklęci gówniarze.
- Hyunjin! Przyjacielu - jęknęłem.
- Rozwale sobie przez was włosy - stwierdził i rzucił się na łóżku Jeongina, wyciągnął komórkę i zaczął coś w niej przeglądać.
- Niech ktoś się nade mną zlituje!
- Jak przestaniesz na mnie mówić YongBok - dam głowę, że mruży oczy.
- Ale YongBok! To takie piękne imię - moje policzki wręcz wołały o pomoc.
- W takim razie nie przestaniemy - wyszczerzyli się obaj. Dwa diabły przeklęte.
- YongBok błagam! - nie, nie zamierzam przestać. Bynajmniej nie teraz.
- Uspokójcie się. Zagłuszacie mi BTS - przerwał nam Hwang, który na mojej szczęście wciął się między nas. Usiadł tą swoją wielką dupą na mnie i odepchnął od siebie Lee, przyciągając maknae.
- Odsuń się! Wiewióra zasłużyła - próbował się do mnie dostać, a ja wręcz umierałem.
- Hej! Ja tu nie mogę oddychać - wydusiłem.
- Ale z was raki - nasz lider wszedł do pokoju i pokiwał głową poirytowany.
_____
Wybraliście 2. Jeszcze nie czas, na mówienie o co w tym chodziło, ale czekajcie. Teraz macie to... Coś XD
CZYTASZ
i haven't idea
FanfictionJisung zaczyna czuć coś do swojego przyjaciela .・゜゜・.・。.・゜✭・ @/jul1axn