31

1.6K 102 49
                                    

(Wracamy do perspektywy Jisunga bo chyba o niej zapomniałam XD)

Kolejne kilka dni minęło... Zwyczajnie? Zdecydowanie nie. Tutaj nigdy nic nie jest zwyczajnie, czego dowodem jest chociażby wszystko, nasza normalność jest trochę specyficzna i bardzo różni się od tej przyjętej. U nas nikt się nie zdziwi, gdy nagle w korytarzu pojawi się tekturowe BTS, a zdjęcia Day6 będą latać po całym dormie, tak samo zwyczajnym będzie widok Hyunjina z spinką Hello Kitty, bluzką ubraną na odwrót i w samej bieliźnie, krzyczącym, że ktoś zjadł jego Pocky.

Ostatnimi czasy coś jednak uległo zmianie, było to głównie spowodowane fangirlem mojego przydupasa, gdy przeczytał te przeklętą wiadomość, przez to wszystko unika Seo, a gdy tylko jest zmuszony być gdzieś blisko niego stoi czerwony, a jego głos staje się piskliwy. Śmieszny widok, nie powiem, że nie, mam chociaż co nagrywać i co wypominać mu do końca naszych zasranych dni. Jedyną osobą, który widocznie nie odnajduję się w sytuacji, jest ten grzyb, ale skąd ma w sumie wiedzieć, skoro nikt mu nie powiedział?

Jestem z starszym Lee na etapie "Wepchnij ich do pokoju, nie zapomnij o gumkach i zaklucz drzwi". Już niebawem, czyli gdzieś za parę godzin wcielimy nasz piękny plan w życie, może i aż nazbyt oklepany, ale ma zadziałać, gorzej będzie jak żaden  nich nie odważy się na jakikolwiek ruch w stronę drugiego, ale módlmy się aby nie byli takimi pizdami. Zrobilibyśmy to teraz, ale znajdujemy się właśnie w sali treningowej, gdzie oglądamy obraz nędzy i rozpaczy w postaci mojego chłopaka, który załamał się naszymi umiejętnościami tanecznymi. Może nie byłoby tak źle, gdyby nie Hwang, który leczy kaca i Felix, który nie potrafi się skupić, gdy w pewnym momencie choreografii musi stanąć obok swojego obiektu westchnień i co gorsza, dotknąć go, udając niewzruszonego. Nasz choreograf jedynie się z nas śmieje, a Know, któremu najwyraźniej zależy na tym, aby to wyszło, umiera w kącie drąc się na wszystkich. Chan uspokaja nasze kochane maknae, że on tylko tak krzyczy, ma się nie przejmować i w porównaniu do reszty idzie mu wyśmienicie.

- Stań tam do cholery, Hyunjin! - warknął, chwytając chłopaka za ramię, przesuwając go samemu obok Ina. - Dlaczego, debile nie potraficie się ustawić?! Han przestań się śmiać! - gdy tylko spojrzał na mnie tym swoim "morderczym" Spojrzeniem jak na zawołanie parsknąłem, opierając się o ramię Chana, aby nie stracić równowagi.

- Wybacz hyung - wymruczałem. Chwilę mi zajęło, nim ponownie stanąłem o własnych siłach, bez pomocy lidera. - Dobra! Wszyscy w podskokach! Bo was pogryzę - zagroziłem, podchodząc do kołyszącego się najwyższego z zamiarem spełnienia groźby.

- Woojin! Zabierz go do weterynarza! - pisnął uciekając przede mną po całej sali.

- Myślę, że na dziś wam starczy - odezwał się nas choreograf, Minho westchnął z ulgą rzucając się na podłogę, a Hwang wreszcie się zatrzymał. - Możecie iść.

Teraz jeszcze trening wokalny, dziś na szczęście mają go tylko dwaj najstarsi i dwaj najmłodsi. My mogliśmy iść do dormu, odpocząć, chociaż ja z tym moim chłoptasiem musimy jeszcze zeswatać tamtych idiotów. Podszedłem do tego biedaka płaczącego przez nasz brak jakiegokolwiek talentu, chwyciłem go za koszulkę ciągnąc do góry, zbierając wszelkie pokłady sił, może nie jest gruby, ani wielki, ale jednak skończyło się moją glebą. 

- Moje żebra - jęknął.

- Nie marudź tylko wstawaj - przekręciłem się w stronę jego twarzy, dotykałem czołem jego ust. - Mamy ludzi do zeswatania. 

- Mamo! A Han się rucha! - krzyknął Hyunjin natychmiastowo znikając z mojego pola widzenia.

- Jisung, Minho! Udawajcie chociaż przyzwoitych - mruknął zrezygnowany Chan. 

***

- Gdzie mnie ciągniesz, szmaciarzu? - spytał mnie Yongbok. 

- Zamknij się wreszcie, australijski niewdzięczny komarze, bo potraktuje cię parasolem - uniosłem moją broń ku górze. Tak, ukradłem Hwangowi jego broń. Tak, mam zamiar nim poszczuć tego idiotę. Tak, lubię go, chociaż to on prawie mnie rozdziewiczył. 

- Wypad z nim - szarpnął za niego gwałtownie wyrywając mi go z ręki. - Zaraz ty będziesz miał go  dupie - zachichotał.

Felix to diabeł w ciele anioła, zdecydowanie. Agresor walony... Jeszcze nie walony, ale wszystko można zmienić. Doszliśmy już pod kino, z daleko widziałem czerwoną czapkę z daszkiem należącą do mojego chłopaka. Nad tym jak cudownie to brzmi, pogadamy później. 

- Co tam robi grzybson i Minhoe? - zmarszczył brwi wewnętrznie panikując. 

- Stoją - wyszczerzyłem się ciągnąc go za rękę. Widziałem jak się czerwieni, gdy Seo zlustrował wzrokiem jego nogi, które opinały czarne rurki. Ja go ubrałem, sam z siebie idąc w zupełnie nieznanym kierunku nie wcisnąłby się w te spodnie, różową koszulę z dekoltem (była w dziale męskim, dobra) i długie kolczyki. Tylko z makijażem nie wywaliłem, bez tego ma ładną mordę. 

- Cześć zjebie - przywitałem się z wyższym. - Hejka Bin - posłałem mu uśmiech.

- Lepiej witasz się z grzybem niż z własnym chłopakiem -prychnął. - Siema komarze!

- Morda - zganiłem go.

- Dobry, Minho - pomachał mu, starając się zignorować niższego o chyba dwa centymetry rapera. - Hej, Changbin..

- Idziemy na Kraine Lodu 2! Dalej zepnijcie dupy, ja się nie spóźniam - zarządziłem.

- Przyszliście 10 minut po czasie - wypomniał mi Seo. 

- To przez Felixa - rzekłem gładko, poczułem uderzenie parasolem w dupę. Zapomniałem, że on go ma.. - Yongbok ty agresorze! - pisnąłem uciekając przed Minho, który wywrócił oczami. 

- Zostaw ten parasol, Lix - parsknął starszy. Kątem oka zauważyłem, jak chwyta jego rączkę, delikatnie muskając dłoń tego dzbana, czerwona plama powoli zaczęła atakować jego twarz.

***

- Kupujemy popcorn? - spytałem.

- Ty mnie tu ciągnąłeś, ty płacisz - zachichotał młodszy o jeden dzień chłopak. 

- Cygan - prychnąłem. Zbankrutuje, zajebiście. 

- Ja zapłacę - najwyższy wywrócił oczami. - Chodź Han, pójdziemy kupić żarcie.

- Minho... - jęknąłem przeciągle, obserwując zatapiających się w rozmowie moich przyjaciół. - Niedobrze mi - skrzywiłem się nieznacznie.

- Co? - spoważniał. - Zjadłeś coś nieświeżego? W ogóle zjadłeś? - wypytywał.

- Jadłem przed treningiem - przyznałem. - Mdli mnie...

- Ji? Zabrać cię do domu? - wtrącił się Felix. 

- Nie... Jakoś wytrzymam... - zrobiłem krok w przód, jednak poleciałem prosto w objęcia Lee Know, ratując się przed upadkiem.

- Wracamy do domu - rzekł stanowczo. 

- Idę z wami - powiedział znowu ten agresor.

- Idźcie na film - mruknąłem. - Minnie ze mną pójdzie. 

Nie musieli wiedzieć, że to jedyne nasze cyrki, prawda? 

______________

przepraszam was, że tak długo! Obiecuję, jakoś się poprawię>,< Jeszcze 4 części zostały do końca książki

Więc no wybierzcie...

1

2

3

ps dla zainteresowanych mam jeszcze 2 minsungi na profilu i 1 changlix 

i haven't ideaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz