26

1.8K 120 40
                                    

- Co ty robisz? - spytałem szybko. Chłopak zupełnie zignorował moje pytanie podchodząc do mnie jeszcze bliżej, ujął moją dłoń i zwyczajnie, jak gdyby nigdy nic zaczął mnie rozbierać. Lekko zdezorientowany pozwoliłem zdjąć z siebie moje czarne futerko, gdy chwycił za suwak mojej bluzy obdarzyłem go morderczym spojrzeniem. Dopiero gdy jej materiał wylądował na ziemi szrurchnąłem go delikatnie.

- Co ty odwalasz, pajacu? - zmarszczyłwm brwi.

- Ściągam twoje ubranie - wzruszył ramionami.

- Po co? Wychodzimy, za 25 minut mamy fanmeeting.

- Ah, Jisungie... - zachichotał obejmując mnie w talii. Przyciągnął moje ciało do siebie z łatwością, czubki naszych nosów styknęły się, czułem jak powoli zaczynam się rumienić. Nie rozumiałem kompletnie nic, gorączkowo poszukiwałem jakiejkolwiek, nawet najbardziej idiotycznej odpowiedzi, ale ona nie zamierzała nadejść. Z nieznanego mi miejsca popłynęła spokojna muzyka, światło jakby automatycznie przygasło tworząc nam idealną, romantyczną atmosferę. Dopiero tera, gdy Lee zaczął kołysać się ze mną do rytmu, zauważyłem brak stolika, który najczęściej stał przed teraz już odsuniętą kanapą. Kątem oka rozejrzałem się po naszym salonie, praktycznie wszystkie meble, prócz kanapy i szafy stojącej pod jedną ze ścian, zniknęły. Mimowolnie wtuliłem się w klatkę piersiową mojego chłopaka, lekki dyskomfort towarzyszący mi na początku jakby wyparował, nie zostawiając po sobie żadnych śladów.

- Chan nas zabije - burknąłem cicho, gdy zaczęła się kolejna piosenka, już bardziej skoczna, ale nadal spokojna.

- Głupiutki, mały Hannie - zaśmiał się perliście składając całusa na moich wargach.

- Jesteś dziwny - skomentowałem.

- Możliwe, ale nadal mnie kochasz - przesunął swoją dłoń z lini moich bioder, na mój pośladek. Ścisnął go mocno, ja jedynie chwyciłem stanowczo jego nadgarstek przesuwając go ponownie wyżej. Brunet jednak nic sobie z tego nie zrobił, bo jego palce znowu zaczęły bawić się materiałem moich spodni.

- Co my robimy? - spytałem wzdychając.

- Świętujemy twoje urodziny - zachichotał.

- Czekaj kurwa co?! - wydarłem się, wyrywając z jego ramion. - ZAPOMNIAŁEM O URODZINACH YONGBOKA!

- To, że świętujemy dzisiaj, nie znaczy iż wypadają też dzisiaj - pokiwał głową rozbawiony, ponownie mnie do siebie przyciągając.

- Nie strasz mnie, człowieku! - jęknąłem chowając twarz w zagłębienie jego szyi. - Czyli czekaj moment. Nie ma spotkania? - właśnie zgłupiałem.

- Nie ma. Jesteśmy za to tylko my, sami, przez najbliższe dwadzieścia cztery godziny, a do dyspozycji mamy piękne, nowe łóżko małżeńskie oraz wannę - uśmiechnął się łobuzersko. Bez ostrzeżenia wpił się w moje wargi, zaczął wręcz je zasysać. Wepchnął do mojej mamy ustnej swój język, nie dając mi nawet dostosować się do szybkości tego niechlujnego pocałunku. Nasze języki rozpoczęły taniec, nieudolnie próbowałem nadążyć za tancerzem, dorównać mu poziomem. Koślawy całus w szybkim tempie zmienił się w agresywny pocałunek, pełen pożądania, namiętności. Jęknąłem w jego usta, czując jak jego zgrabne palce wkradają się pod materiał moich spodni, a później bokserek.

3 osoba liczby pojedynczej

Starszy zdarł z niego koszulkę, zjechał ustami na linię szczęki rapera, ozdabiając ją małymi malinkami i śladami po jego zębach. Zagryzał delikatnie skórę swojego chłopaka, dłońmi błądził po calym jego ciele, jakby nie mogąc nadziwić się perfekcji, którą w nim dostrzega. Tak, Han w oczach Lee był idealny, kochał go całego bez względu na wszystko, bez opamiętania, wręcz do przysłowiowego szaleństwa. Może i niekoniecznie przysłowiowego, bo wyższy czuł jak zaczyna wariować przez tego niepozornego, delikatnego chłopaka, ale mimo wszystko kochał to wariactwo, bo było powiązane z najważniejszą osobą w jego życiu. Jisung stęknął głośno, gdy wargi wokalisty dotknęły jego obojczyków, ciało młodszego pokryło się gęsią skórką. Małymi palcami zaczął rozpinać guziki koszuli bruneta, starając się zrobić to jak najszybciej, ale salwy jęków wydobywających się z gardła blondyna przeszkadzały mu znacząco. Gdy wreszcie uporał się z ciążącym materiałem, dłońmi przejechał po lini brzucha Lee Know, kątem oka oglądał idealne, pół nagie ciało chłopka, nie mogąc się nadziwić, że przyszło mu to oglądać. Uśmiechnął się pod nosem, czuł jak jego spodnie zsuwają się powoli, Minho obserwował uważnie twarz swojego skarba chcąc wychwycić chociażby cień zwątpienia. Gdy jednak nic takiego nie zauważył, pewnie zrzucił z niego dżinsy wraz z czerwonymi bokserkami, ujrzał pulsujące przyrodzenie młodszego. Oblizał suche wargi, ponownie całując młodszego.

__________
Ciekawie... Nie sprawdzone, jakby coś więc przepraszam. Podzielę to na 2 części, więc czekajcie ;)

i haven't ideaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz