13

2.3K 156 38
                                    


Pomimo cieplejszej już pory roku, wiał dość silny wiatr, który rozwiewał włosy dziewczyn we wszystkie strony. Aurora nie wiedziała od czego zacząć, chciała powiedzieć wszystkim Lily, ale miała dziwne wrażenie, że ktoś je śledzi, kilka razy obróciła się, nasłuchiwała, aczkolwiek nic nie wskazywało na to, żeby były obserwowane. Zbyła swoje podejrzliwości i streszczyła wszystko swojej przyjaciółce, która wysłuchała wszystko do końca, aby później wyrazić swoje zdanie. 

– Wiedziałam, że Potter gra nieczysto... A co do Regulusa, to proste, polubiłaś go. – rudowłosa wzruszyła ramionami, natomiast Aurora zmarszczyła brwi, Lily widząc minę przyjaciółki westchnęła – Ty go poznałaś, polubiłaś, więc teraz starasz się go w jakimś stopniu bronić. Być może to też kwestia poczucia winy? Pomyśl. 

Szatynka jęknęła, ostatnimi czasy wydawało jej się, że wszystkie kłamstwa jakie wokół siebie zaczęła budować, zaczęły wychodzić na wierzch. Miała wrażenie, że cały czas jest pod podejrzliwymi spojrzeniami, jednak kiedy mrugnęła kilka razy, nic nie widziała. Zastanawiała się, czy nie dostawała już jakiś omamów.

– Poczucie winy jest teraz większe niż kiedykolwiek, uwierz. Tak bardzo bym chciała już wakacje...Szósty rok, zdecydowanie nie jest moim rokiem. – powiedziała, zaciskając pięści.

– Zawsze mogło być gorzej. Na przykład twoje kłamstwa mogłaby być ujawnione i tak dalej. – odparła Evans, która mimo wszystko współczuła przyjaciółce, w jakimś stopniu czuła się także oszukana, ale nie chowała dużej urazy. Wiedziała, że Aurora potrzebuje wsparcia, a nie dodatkowych wyrzutów. 

– Jeszcze nie zostały ujawnione, ale przecież szósty rok się jeszcze nie skończył.

Dziewczyny obróciły się w stronę znajomego głosu, widząc Severusa Snape'a, który uśmiechał się perfidnie, prawie nie wyszły z siebie i nie stanęły obok. Aurora przymknęła oczy, winiła się za to, że nie posłuchała swojej intuicji, która wręcz krzyczała, iż ma nic nie mówić - oczywiście jej nie posłuchała. Kątem oka zerknęła na swoją przyjaciółkę, która wydawała się być obojętna. Szatynka jednak wiedziała, że widok byłego przyjaciela ją boli.

– Czego chcesz, Snape? – warknęła Robinson, widząc jak złośliwi uśmieszek powiększa się na twarzy Ślizgona, miała ochotę wyjąć różdżkę i wypowiedzieć jakieś zaklęcie niewybaczalne. Obawiała się tego, ile mógł usłyszeć. 

– Słyszałem całą waszą rozmowę, zresztą nie tylko tą. Wiem wszystko i teraz to ja mam nad tobą kontrole, zabawne prawda? Przez te wszystkie lata to wy mnie dręczyliście, a teraz mam ciebie w garści. 

Przełknęła gulę w gardle, miała wrażenie, że wszyscy na nich patrzą, aczkolwiek tak naprawdę wszyscy inni byli zajęci swoimi sprawami. Aurora nie wiedziała co powiedzieć, chociaż otwierała usta, żaden dźwięk z nich nie wychodził. 

– Dlaczego to robisz, Severusie? – usłyszała pytanie swojej towarzyszki, która wpatrywała się w Ślizgona. Chłopak przez chwilę wyglądał na zdziwionego, że dziewczyna się odezwała myślał, że odkąd nazwał ją szlamą, nigdy już się do niego nie odezwie. Nie trwało to długo, po chwili znowu miał tą obojętną maskę. 

– Ty nie jesteś w to zamieszana, to sprawa między mną a nią. – warknął, co prawda rudowłosa nie spodziewała się jakiejś miłej odpowiedzi i była przygotowana na różne słowa, nie myślała, że tak ją to zaboli. 

– Czego chcesz? – powtórzyła szatynka, starała się całą sobą być spokojna, jedynie ręce trzęsły się jej jak oszalałej, nic nie mogła z nimi zrobić. Nie chciała wyciągać różdżki, nie widziała powodu, mogło to jedynie pogorszyć sytuację. 

– Na tą porę jedynie, żebyś odciągnęła tych idiotów ode mnie. Później się coś wymyśli, ale pamiętaj, jeżeli nie posłuchasz mnie, to wszyscy dowiedzą się prawdy. – zaśmiał się drwiąco, rozdrażniając tym jeszcze bardziej szatynkę.

– Dobra, ale trzymaj język za zębami. – syknęła, obróciła się na pięcie i pociągnęła za sobą przyjaciółkę. Nie chciała już dłużej patrzeć na niego, poza tym skończyli już dyskusję, więc nadszedł czas, żeby każdy poszedł w swoją stronę. 

Lily spojrzała ze zmartwieniem na Aurorę, która szarpała ją za rękę, usta miała zaciśnięte w cienką linie, a oczy jakby zeszklone. Evans wyszarpała się z uścisku, po czym mocno przytuliła do siebie przyjaciółkę, która zaczęła jej płakać w ramię. 

– Jestem skończona, Lils. Skończona. I całkowicie zdaję sobie sprawę, że to moja wina.



Regulus wertował strony książki, kiedy ktoś usiadł naprzeciwko niego. Wcale nie zdziwił go widok Severusa, który wyglądał na szczęśliwego, co zaskoczyło chłopaka.

– Merlinie, ty jesteś szczęśliwy? Ty? Co się stało? – zapytał złośliwie, Snape wykrzywił usta w grymasie. 

– Powiedzmy, że dokonałem dobrego targu. – odparł dumnie, wyciągając książki, Black uniósł brwi. Od razu pomyślał o narkotykach, ale Severus i narkotyki? Wcale mu to nie pasowało. W dodatku na terenie Hogwartu... Całkowity absurd. 

– Z Slughornem? 

– Nie. Z kimś innym, teraz moje problemy się rozwiążą praktycznie same. 

– O kogo chodzi, Severusie? – Regulusowi na myśl przyszedł Czarny Pan, aczkolwiek przecież Snape nie mógł załatwić tego targu z nim w tak krótkim czasie. Był zainteresowany, chociaż starał się to ukryć. Czarnowłosy uśmiechnął się przebiegle, była idealna okazja, żeby wszystko powiedzieć Black'owi, ale nie miałby przy tym takiej zabawy jak przy męczeniu Aurory. 

– Proszę się uciszyć. – usłyszeli głos bibliotekarki, która patrzyła na nich przenikliwym wzrokiem. Chłopcy natychmiast ją przeprosili. 

– Widzę, że bardzo cię to ciekawi. – zauważył Snape, czując się jeszcze lepiej niż wcześniej. Regulus wywrócił oczami, chciał wiedzieć kim była ta osoba. Pomyślał, że musi być to jakiś chłopak, możliwe Ślizgon, to jedynie mu pasowało. Nie wyobrażał sobie, żeby Severus miał jakieś targi z dziewczyną, a dodatku z innego domu. Widział ją nieraz z Lily Evans, co uważał za cud. 

– Jest to coś ważnego? – zadał kolejne pytanie.

– Nawet nie wiesz jak bardzo... Myślę, że za niedługo dowiesz się kim jest ta osoba. Nie będziesz musiał długo czekać.

Look at your star ☆ Regulus Arkturus BlackOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz