5

2.8K 174 14
                                    

Aurora siedziała na parapecie na jednym z wielu korytarzy Hogwartu. Jej brązowe oczy były wpatrzone w krajobraz za oknem. Włosy były upięte w niechlujnego koka, z którego wypadały pojedyncze kosmyki. Rękoma oplatała swoje kolana, na których położyła sobie głowę. Księżyc w pełni dawał rodzaj światła. Czekała na swoich przyjaciół, ona nie mogła z nimi przeżywać pełni, ponieważ nie ćwiczyła animagii. Nie pozwolili jej, a ona pomimo że była uparta, ustąpiła. Była za to ich "uzdrowicielką" bo zawsze ich opatrywała po pełniach. Skrzywiła się pod nosem, słysząc wycie. Trzymała przy sobie pelerynę niewidkę, aby w razie zbliżającego się prefekta czy nauczyciela, mogła się szybko nią okryć.

- Widzę, że lubisz spacery nocą po zamku?

Zaskoczona, obróciła głowę w stronę znajomego głosu. Widok Regulusa Black'a nie był czymś czego potrzebowała. Przypomniała sobie, że Ślizgon nie jest prefektem, więc nie mógł jej nic zrobić.

- A co? Spisujesz o mnie informacje? - zaśmiał się patrząc na niego z ukosa. Tak naprawdę ona prowadziła o nim notatki, ale nikt nie musiał o tym wiedzieć. Musiała w końcu wiedzieć z kim ma doczynienia. Jak na razie było ich naprawdę mało, ale powoli się zbierało. Niektórych informacji dowiadywała się sama, chociaż bardziej zauważyła większość rzeczy z obserwacji. Między innymi zaobserwowała, iż chłopak pomimo towarzystwa lubi samotność, dlatego częstwo zbywa swoich znajomych.

- Pewnie, bez nich umrę. - zadrwił. - Co tu robisz?

- Mogłabym zadać to samo pytanie tobie. - szatynka uśmiechnęła się cwaniacko. Ślizgon wywrócił teatralnie oczami. Cóż, to że chłopak się łatwo irytuje też odkryła.

- Jednak tego nie zrobiłaś. Zgaduje, że razem z tymi idiotami szykujecie jakiś debilny kawał, a ty jesteś zbędna, więc dali cię na straż. - czarnowłosy uniósł brwi, a cień rozbawienia widniał na jego twarzy. Aurora prychnęła. Ich kawały nie były debilne, uważała iż są naprawdę dobre, poza tym straż też była niezbędna podczas ich robienia. Dziewczyna jednak nie miała ochoty dawać mu o tym wykładu. Przeczesała swoje włosy i oparła się o zimną ścianę.

- Skoro dali mnie na straż darzą mnie dużym zaufaniem, nie sądzisz?

- Więc dlaczego ich nie zawołasz? Mogłem być prefektem. Na straż to ty się nie nadajesz, z taką każdy by was złapał. Wpatrywałaś się w błonia jak oczarowana. - prychnął zakładając ręce na piersi. Aurora uśmiechnęła się szeroko, przegryzając dolną wargę, co nieco zbiło Regulusa z tropu. Dlaczego się uśmiecha jak przed chwilą z niej zakpił? Nie rozumiał jej.

- Obserwowałeś mnie? - szatynka parsknęła cichym śmiechem. - Myślisz, że jesteśmy tacy głupi? Dobrze wiemy kto jest prefektem, a kto nie. Dzisiaj patrol ma Evans i Digorry.

- Nie obserwowałem cię. - zaprzeczył Ślizgon, wywracając oczami. W świetle księżyca chłopak wyglądał przystojniej, włosy miał roztrzepane co znaczyło, że niedawno wstał z łóżka, ciemnozielone oczy jakby lśniły, a kości policzkowe wyglądały na bardziej wyraziste. Przekrzywił głowę, usta uformował w kpiącym uśmiechu. - W tym momencie ty to robisz.

Cóż, obserwuje się od początku roku szkolnego, szybko się zorientowałeś.

- Kultura wymaga aby patrzeć na swojego rozmówcę. Chyba, że cię tego nie uczyli. A no tak, zapomniałam jesteś w końcu Black'em ty wiesz, możesz i umiesz wszystko. - sarknęła szatynka, poprawiła się na parapecie. Nie miała pojęcia, która była godzina. Co dziwne - wycie Remusa ucichło. Regulus prychnął pod nosem. Rozejrzał się po korytarzu szukając czegoś podejrzanego, ale nic nie zobaczył. Pełnia się powoli kończyła, co oznaczało, że zaraz przybędą chłopacy. Ślizgon nie mógł ich zobaczyć, więc musiała go jakoś spławić żeby nie widział poturbowanych Huncwotów. Przegryzła wargę. Jak niby ma to zrobić? - Nie chce ci się spać?

Regulus spojrzał na nią zaskoczony. Spodziewał się czegoś bardziej zgryźliwego, a cóż, pytanie czy nie chce mu się spać nawet nie zabrzmiało wrednie. W jej głosie była nutka nadziei, która nie umknęła chłopakowi.

- Próbujesz się mnie pozbyć?

- Ugh, tak mniej więcej od momentu, w którym się pojawiłeś, ale super że zauważyłeś. Nie masz lepszego zajęcia? Nie wiem idź postudiuj gwiazdy i pomyśl nad w miarę normalnymi imionami, które mogą być w waszej rodzinie.

- Obraziłaś właśnie naszą tradycję. Niektóre imiona rzeczywiście nie są najlepsze, ale są też takie, które są naprawdę w porządku. - odparł, Aurora spojrzała na widok za oknem. Wierciła się, ponieważ zaraz przez tajne wejście mieli pojawić się Huncwoci, a Regulus nadal stał koło niej. Jęknęła w duchu. Musiała coś zrobić. Wtedy jak na zawołanie usłyszeli kroki. Gryfonka złapała Regulusa za rękę i zaczęła biec, pozostawiając za sobą jedynie echo. Nie mogła użyć peleryny, on nie mógł się dowiedzieć. Zbiegli schodami na dół, Black nie miał pojęcia gdzie dziewczyna go prowadzi, ale - o zgrozo - ufał jej w tamtym momencie. Szatynka zatrzymała się przy drzwiach, chwyciła za klamkę, na co drzwi otworzyły się. Regulus był zaskoczony, że ktoś nie zamknął drzwi, jednak nie miał ochoty w to wnikać.

Cóż, a Aurora siedziała na ławce obserwując każdy jego ruch i mimikę twarzy.

***

Przepraszam za nieobecność i fatalny rozdział.

Look at your star ☆ Regulus Arkturus BlackOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz