Regulus prychnął pod nosem, spojrzał na zegarek, według którego Aurora spóźniła się pół godziny, co było równoznaczne z tym, że nie przyjdzie. Właściwe to się tego spodziewał, niby dlaczego chciałaby z nim porozmawiać po tym co usłyszała? Dlatego chciał się spotkać, wyjaśnić o co chodziło i jeszcze raz poprosić, żeby nikomu nie mówiła. Nie uważał tego za jego największy sekret – miał większe, jednak gdyby ta wieść doszła do niektórych, cóż... nie miałby życia. Spojrzał na błonia, na których przesiadywało pełno osób. Mimo wszystko brakowało mu tego widoku, takiego zwyczajnego. Wzorkiem przestudiował wszystkich uczniów i coś go zabolało w sercu, zdawał sobie sprawę, że z niektórymi będzie stać po jednej stronie, a z większością będzie walczyć na życie lub śmierć. Wojna była nieunikniona, chociaż nauczyciela nie chcieli wrzynać paniki, raczej nie znałby osoby, która by nie zdawała sobie z tego sprawy. Podczas wojny przyjaciele stają się wrogami, a wrogowie przyjaciółmi.
– Nad czym tak dumasz, Regulusie? Rzadko można cię spotkać tak zamyślonego. – stwierdziła Aurora, która pojawiła się przed nim. Chłopak wywrócił oczami, nie spodziewał się, że jeszcze przyjdzie.
– Może mnie rzadko, ale ciebie to już w ogóle. – burknął nieprzyjemnie – Zegarek księżniczce nie działa? Z tego co widzę na moim to miałabyś być ponad pół godziny temu.
– Zatrzymały mnie pewne... sprawy. Myślę, że wiem dlaczego chciałeś się spotkać. Nie ufasz mi, to normalne, ale naprawdę nie musimy się specjalnie spotykać, abyś znowu wmawiał mi jak bardzo źle będzie jeżeli komuś to powiem.
Black westchnął. Poczuł się rozdarty, z jednej strony chciał jej wszystko wytłumaczyć, a z drugiej po prostu rzucić jakąś chamską odzywką i odejść. Nie rozumiał tej chęci zwierzenia się jej. Przecież się nie przyjaźnili, a jednak była osobą, która nie popierała Czarnego Pana i mogłaby spojrzeć na to z innej perspektywy.
– Nie o to chodzi. To znaczy w sumie to, o to. Nie ciekawi cię może to wszystko? Jak to się zaczęło? Jak trafiłem do ludzi Czarnego Pana? – zapytał, wyczekując twierdzącej odpowiedzi. Aurora w pierwszym momencie nie zrozumiała aluzji i już miała wywrócić oczami, ale szybko się zreflektowała i pokiwała głową. – Cóż, więc kiedyś byłem bardzo zapatrzony w Czarnego Pana, jego ideologia mnie zachwycała, podziwiałem go. Nadal to robię, nie można zaprzeczyć, że jest najpotężniejszy czarodziejem. Był to też nacisk ze strony rodziców, a zwłaszcza matki. Chciała się pochwalić mną, musiała jakoś odbudować naszą reputację, a ja byłem idealnym wyjściem. Bez namysłu się zgodziłem, nareszcie mogłem być sługą Czarnego Pana. Byłem taki dumny, kiedy dostałem Mroczny Znak, ale wtedy to się wydarzyło. Miałem zabić pierwszych mugoli, niewinnych ludzi. Nadal widzę ich martwych w moich snach, ja ich zabiłem. Jestem zwyczajnym mordercą. I dopiero wtedy zrozumiałem jaki głupi byłem. Łatwo się mówiło wybić mugoli, ale kiedy rzeczywiście do tego doszło, to zrozumiałem jak trudne to jest. Przynajmniej dla mnie. To nie tak, że zabiłem jednych ludzi, później dostałem następne zlecenia, a moja lista zabitych się powiększała. Teraz nie chcę tego robić. Czuję obrzydzenie do samego siebie, chciałbym się od niego uwolnić, ale to nie możliwe, rozumiesz? Muszę być mu wierny do zasranej śmierci. Tak jak on chce. Fakt, że nie lubię mugoli nie znaczy, że powinienem ich zabijać. A tak robię. Merlinie, dlaczego ja w ogóle ci to mówię?
Aurora spojrzała na niego łagodnym wzrokiem. Ceniła to, że jej wszystko powiedział, ale dlaczego to zrobił? Przecież nie naciskała. Praktycznie nic nie zrobiła.
– To prawda jesteś mordercą, zabiłeś tych ludzi, ale jest jeszcze dla ciebie ratunek. Musisz odpokutować swoje winy i nie krzywdzić jeszcze następnych ludzi. Na pewno jest jakiś sposób, Regulusie. Musisz coś wymyślić. Ja... mogę ci pomóc, jeżelibyś chciał.
Chłopak był zaskoczony jej reakcją. Układał sobie w głowie wiele wersji, ale na pewno nie taką. Znaleźć sposób, żeby przestać służyć Czarnemu Panu? Niemożliwe. Za bardzo nie wiedział co ma odpowiedzieć, więc nastała chwila ciszy.
– Muszę już iść Regulusie, a ty się zastanów. Może jest jeszcze jakaś opcja? Nie wszystko jest na przegranej pozycji. – powiedziała odgarniając włosy za ucho, poprawiła torbę na ramieniu i nie za bardzo wiedziała jak się z nim pożegnać. Pomachać, przytulić czy przybić piątkę? Po namyśle stwierdziła, że wszystkie opcje są koszmarne, więc najlepiej zwyczajnie odejść.
– Robinson, ale nie powiesz nikomu, prawda? To ma zostać między nami. Wszystko.
Szatynka wysiliła się na uśmiech.
– Obiecuję.
Chociaż wiedziała, że jej obietnice są nic nie warte, to dla Regulusa znaczyły wiele. Od razu poszła do biblioteki napisać list do Oriona, czując się przy tym jak najgorsza wiedźma. Black jej zaufał, a ona miała zamiar to sprzedać z wiarą, że to dla jego dobra. Dla dobra ich wszystkich.
CZYTASZ
Look at your star ☆ Regulus Arkturus Black
Fiksi PenggemarAurora to wiecznie roześmiana Gryfonka, mająca wspaniałych przyjaciół, dwójkę kochających rodziców oraz ojca chrzestnego - najlepszego przyjaciela jej taty, który przychodzi do nich pewnego dnia i prosi dziewczynę o pomoc. Aurora zgadza się mu pom...