18

2K 134 27
                                    


– Cieszysz się, że to twój ostatni rok? 

Aurora wzruszyła ramionami. Wpatrywała się nieprzytomnie w pociąg, który od siedmiu lat zawoził ją, jak i innych uczniów do Hogwartu. Niedawno wróciła z wakacji, na których była z rodzicami oraz Regulusem i Orionem. Wszystko było zaplanowane idealnie, więc chłopak wierzył, iż było to spotkanie czysto przypadkowe. Chcąc albo nie, musieli się chociaż w najmniejszym stopniu dogadywać. Zastanawiała się tylko czy powiedzieć o tym Syriuszowi. Nie pojechała na tydzień do Pottera, gdyż jej mama stanowczo jej zabroniła, twierdząc że coś złego może jej się stać. Tylko do końca nie wiedziała co, skoro rodzice James'a byli aurorami. 

– Czyja wiem. Ostatni raz jadę tym pociągiem do Hogwartu. Nie wiem czuję się tak dziwnie? Smutno? – odpowiedziała na pytanie swojego ojca, który razem z nią i jej matką stali na peronie dziewięć i trzy czwarte. 

– Być może nie powinniśmy ci tego mówić, ale... Pokaż im. Róbcie kawały, których nigdy nie robiliście, świętujcie jak możecie, korzystaj z tego ostatniego roku, Auroro. Bo takie rzeczy już się później nie powtarzają. – powiedział Christopher biorąc swoją jedyną córkę w ramiona. Dziewczyna zaśmiała się, kiwając głową. Kiedy skończyli się przytulać, przemówiła matka dziewczyny.

– Ale nie zapominaj o egzaminach! Nauka jest najważniejsza. – Aurora również przytuliła swoją mamę, po czym pożegnała się z nimi krótkim pa i poszła w kierunku pociągu Hogwart Express. Usiadła w przedziale, który zawsze był zajmowany przez Huncwotów od początku szkoły. Nawet mieli wyryte swoje podpisy. Pierwszy raz zastała przedział pusty, zawsze siedział już tam Remus, tym razem jednak była pierwsza. Wsadziła swoją torbę, wcześniej wyjmując z niej poduszkę i oparła się o szybę. Szukała swoich przyjaciół jednak na darmo, powoli zaczęła się stresować, gdyż była już dziesiąta pięćdziesiąt, a ich wciąż nie było. 

Nagle drzwi do przedziału otworzyły się z hukiem, przez co prawie przyprawiło ją o zawał. 

– Merlinie, co się stało? – zapytała przerażona, patrząc na podrapaną twarz Jamesa i patyki we włosach u Syriusza. Przytuliła wszystkich na powitanie, po czym Potter z Blackiem zaczęli opowiadać. 

– Jakby to powiedzieć? Przylecieliśmy na miotłach i tak jakby... nie zauważyłem ptaka i prawie w niego walnąłem, zacząłem nie panować nad miotłą i tak jakby wpadliśmy w las. – wyznał Syriusz poprawiając włosy. 

– Tak cholernie szczypie mnie twarz. Nadal jestem tak przystojny jak byłem?

– Nigdy nie byłeś przystojny, Łosiu. – zaśmiał się Syriusz razem z Aurorą, natomiast Remus przewrócił oczami. 

– Oprócz tego, że masz całą porysowaną twarz nie jest źle. Pani Audrey na pewno ci pomoże. – stwierdził wilkołak, otwierając książkę. 

– Co?! Jak to porysowaną?! Lilcia już na mnie nie spojrzy! – pisnął, a jak na zawołanie w drzwiach pojawiła się rudowłosa dziewczyna. Spojrzała ze zdziwieniem na Black'a i Pottera, ale po chwili machnęła ręką i mocno przytuliła Aurorę. – Lilcia! Powiedz mi, nadal jestem przystojny? 

– A byłeś w ogóle kiedykolwiek? – zapytała zaskoczona Lily, wprawiając tym cały przedział w śmiech, oczywiście prócz Jamesa, który zrobił minę jak obrażona księżniczka. 

– Widzisz, pchlarz co narobiłeś?! To wszystko przez ciebie! – wydarł się chłopak, kiedy jego ukochana ich opuściła. Czarnowłosy uniósł brwi i uśmiechnął się szelmowsko. 

– Nie musisz dziękować, przyjacielu. Przyjemność po mojej stronie. 

W połowie podróży Aurora opuściła przedział i ruszyła w poszukiwaniu przedziału Lily i jej koleżanek. W pewnym momencie przystanęła, gdyż mijała Regulusa z jego grupką kolegów. Nie chciała się przysłuchiwać, ale kiedy usłyszała "Czarny Pan" musiała sprawdzić o co chodzi. Cofnęła się tak, aby jej się zauważyli, po czym wytężyła słuch. 

– Regulusie, co ty opowiadasz!? – usłyszała przytłumiony głos Lucjusza Malfoya. – Tyle się starałeś, żeby do niego dołączyć, a teraz żałujesz, że to zrobiłeś?!

– Lucjuszu uspokój się do cholery. Ktoś może nas usłyszeć. Poza tym ja nigdzie nie powiedziałem, że żałuję tylko się z tobą nie zgodziłem! To prawda, nie lubię zabijać szlam, ale to nie znaczy, że uważam ich równym sobie. – odpowiedział Regulus, który całą siła starał się być opanowany. Żałował, że wcześniej w ogóle się odezwał.

Przecież wiedziałeś, że wstępując do armii Czarnego Pana będziesz zabijał. Skoro nie uważasz ich równym sobie, to ich w ogóle nie uważaj, po prostu zabijaj. – warknął Malfoy.

Lucjuszu, ciszej. – syknął Snape. – Ktoś zawsze może nas podsłuchiwać, o takich rzeczach się nie rozmawia w takim miejscu. Wyjaśnicie to sobie, kiedy będziecie sami.

– Idę się przejść – mruknął Regulus, po czym wyszedł z przedziału. Aurora od razu zaczęła iść, żeby nie wyglądało to podejrzanie. Kiedy chłopak wyszedł i zobaczył jak szybko szatynka idzie, dogonił ją i złapał za ramię. – Podsłuchiwałaś nas? – zapytał jej do ucha. Przez ciało dziewczyny przeszły przyjemne dreszcze spowodowane jego dotykiem. 

– Kogo? – zapytała starając się brzmieć normalnie. Chłopak uniósł brwi. 

– Dobra, posłuchaj. Wiem dobrze, że wszystko słyszałaś, ale masz to zostawić dla siebie i nikogo innego, jasne? 

– Jak słońce

*** 

Cześć!
Wiem, że ostatnio moja aktywność jest tutaj bardzo mała, jednak starałam się korzystać z wakacji. W tym roku będę bardzo dużo się uczyć, gdyż mam testy i nie mogę ich zawalić. Nie zniknę stąd totalnie, jednak rozdziały nie będą pojawić się tak często jak przed wakacjami. Ten rozdział był pisany dzisiaj na szybko i nie sprawdzony, dlatego przepraszam za wszystkie błędy.

Miłej soboty!

Look at your star ☆ Regulus Arkturus BlackOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz