22

2K 144 11
                                    


    Porozrzucane ciuchy w pokoju wprawiły rudowłosą Lily Evans w zdenerwowanie. W myślach odliczyła do dziesięciu i odetchnęła. Przeszła kilka kroków, po czym usiadła na swoim ładnie pościelonym łóżku, chwilę później krzyknęła:

– Aurora! Nie ukrywaj się! Wiem, że tu jesteś i masz tu posprzątać! Natychmiast! 

Lily miała bardzo donośny głos, wykorzystywała go raczej tylko na Jamesa Pottera, jednak zdarzyło się jej też unieść w kierunku przyjaciółki. Szatynka pojawiła się naprzeciwko dziewczyny z nerwowym uśmiechem. 

– Och, Lily! Przyjaciółko najdroższa! Widzisz, za chwilę mam spotkanie i naprawdę mi się ś... 

– Czy ja ci wyglądam jakby mnie to obchodziło? – prychnęła zakładając ręce na piersi – Dlaczego tu jest taki syf? Jakiś huragan przeszedł czy jak?

Aurora złączyła razem dłonie i zaśmiała się sztucznie. Czuła się jakby rozmawiała z matką.

– Yyyy... Rzeczywiście! Nie zauważyłam, że tutaj jest tak brudno! Pewnie chłopacy nam porozwalali rzeczy...

Rudowłosa uniosła brwi, zmierzyła swoją przyjaciółkę wzrokiem. Od razu było widać, że kłamała. 

– Chłopacy powiadasz? Mhm... bardzo ciekawe, że cię szukają w pokoju wspólnym. Nie kręć mi tutaj, Robinson. Mów co się dzieje. 

Szatynka usiadła koło niej i wypuściła powietrze. Wyciągnęła z kieszeni list, a następnie kazała przyjaciółce go przeczytać. Lily nie ukrywała zaskoczonej miny, kiedy skończyła go czytać. 

 – Nie wiem co powiedzieć... A ty nie wiesz czy go wysłać, prawda? 

Dziewczyna pokiwała głową uśmiechając się niemrawo. 

– W każdym razie zrobię błąd. To znaczy będę się tak czuła. Mam wyrzuty teraz do wujka, zrozumiałam jaką krzywdę mu zrobił, tak jakbym spojrzała na to z drugiej strony. Nie wiem, naprawdę nie wiem co zrobić. – westchnęła, opierając głowę o ramię Evans. 

– A chcesz dobra Oriona czy Regulusa? Na kim bardziej ci zależy? – zapytała. Aurora wzruszyła ramionami, nie miała pojęcia. – Ja myślę, że powinnaś spalić ten list, ale to twoja decyzja. Teraz idź do chłopaków, później posprzątasz ten bałagan.

Robinson z cichym westchnięciem wstała i podziękowała przyjaciółce, po czym zeszła do Pokoju Wspólnego, gdzie oczywiście przy kominku siedzieli już Huncwoci. Jak zawsze się śmiali i żartowali. Wyglądali na zupełnie szczęśliwych oraz bezstresowych, chociaż tylko oni wiedzieli, że było inaczej. Każdy miał jakieś problemy. Syriusz był czarną owcą w rodzinie, zbuntowany, bity, obrażany, Remus był wilkołakiem, który co miesiąc przechodził istne piekło, Peter ciągle poniżany i uznawany za gorszego, grubszego, no i James martwiący się o swoich rodziców, którzy byli w ciągłym niebezpieczeństwie. 

Ale przecież wydawali się tacy szczęśliwi. 

– No jesteś nareszcie! Stąd było słychać krzyki Evans, co ty tam zrobiłaś? – zapytał Łapa unosząc wzrok na dziewczyna, którzy wywróciła oczami. 

– Mały bałagan zrobiłam. – wzruszyła ramionami, ale widząc spojrzenia kolegów przyznała się – No dobra, szukałam listu i wywróciłam wszystko do góry nogami, zadowoleni?

– I pozwoliła ci wyjść? – zapytał Remus nie dowierzając. 

– Muszę posprzątać jak wrócę, bo podobno jakaś banda debili mnie szukała. 

James posłał jej szelmowski uśmiech. 

– Nie widzę tutaj żadnych debili, jesteśmy tylko my, paczka przystojnych, śmiesznych mężczyzn.

Aurora parsknęła głośnym śmiechem. W duszy się z tym zgadzała, bo to oczywiście była prawda (no prócz tego ostatniego), ale uwielbiała się z nimi droczyć. Czuła się jakby miała czterech braci, każdego do czegoś innego, jednak coś ich łączyło. 

– Pomyśl chwilę nad tym co powiedziałeś, a może zrozumiesz dlaczego Lily nie chce się z tobą umówić. – poklepała go po ramieniu. Syriusz, Remus i Peter zaśmiali się, jednak Potter zawiesił się na chwilę. – Dobra teraz do rzeczy. Co planujemy? 

Chłopacy dokładnie przedstawili jej plan. Nie był to żart wszech czasów, jednak nie mieli pomysłu na inny. Remus jak zwykle nadzorował wszystko z zewnątrz, patrzył kto idzie na mapie i zagadywał nauczycieli. Peter werbował potrzebne rzeczy i przynosił na miejsce lub w ich ręce, a James, Aurora i Syriusz zazwyczaj zajmowali się resztą. Tym razem chcieli zabrać kotkę woźnego i upozorować jej porwanie, które chcieli zrzucić na Tamarę i jej przyjaciółki z Slytherinu. Ostatnio zaszły im za skórę, więc musieli się jakoś zemścić. 

Akcja przebiegała bezproblemowo, dopóki podczas wychodzenia z kantorka nie złapała ich McGonagall, która jak zawsze odjęła im punkty, dała szlaban i zrobiła półgodzinny wywód, którego słuchali już nie raz. Kiedy wychodzili z jej gabinetu natchnęli się na grupkę ślizgonów, którzy definitywnie nie chcieli tego spotkania. 

– Patrzcie kogo moje cudowne oczy widzą! Lucynko, czyżbyś skróciła trochę włoski? – zapytał z przekąsem Syriusz. Aurora wywróciła oczami, nienawidziła tych sporów, jednak były one nieuniknione. Kątem oka spojrzała na Regulusa, który stał trochę z boku i wyglądał jakby mu się śpieszyło. 

– A ty nadal się nie zmieniasz. – burknął blondyn z krzywym grymasem na twarzy – Ciągle byłeś, jesteś i będziesz tak samo głupi. 

– Mówisz? Zaraz ten głupi skopie ci tyłek. – warknął Syriusz wyciągając różdżkę, Malfoy zrobił to samo. Już mieli powiedzieć pierwsze zaklęcia, kiedy Robinson ich zatrzymała. 

– Syriusz, uspokój się. Nie będziemy walczyć. – powiedziała spokojnie do niego podchodząc, chciała go opanować, a Łapę było łatwo sprowokować i zdenerwować. O dziwo Black się jej posłuchał, jednak nie schował całkowicie różdżki. Lucjusz uśmiechnął się drwiąco.

– Dokładnie, Syriuszku. Słuchaj się swojej pani, bo inaczej nie dostaniesz jedzenia. – zaśmiał się kpiąco, a za nim cała grupa, oprócz Regulusa. Widziała jak Gryfon starał się nad sobą panować, aczkolwiek nie mógł się powstrzymać. Prawie się rzucił na Malfoy'a, jednak Remus szybko go złapał. Głośny rechot wyszedł z ust Ślizgonów, James też nie wyglądał na spokojnego, dlatego szybko chciała to zakończyć. Nie zdążyła zareagować, ponieważ nim się obejrzała Potter wyciągnął różdżkę i wypowiedział zaklęcie w kierunku Lucjusza. 

Zrezygnowana westchnęła i spojrzała na Regulusa, z którym przez chwilę utrzymała kontakt wzrokowy.


Look at your star ☆ Regulus Arkturus BlackOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz