3

3.3K 188 27
                                    

  Ponury, szary, deszczowy widok za oknem nie był czymś nadzwyczajnym dla uczniów Hogwartu, ale nie był też czymś przyjemnym, zwłaszcza dla graczy Quidditcha. Garstka uczniów z domu Salazara, była mocno zmęczona i przemoknięta, dlatego kiedy w końcu mogli wrócić do dormitorium byli w siódmym niebie. W tym składzie był nie za wysoki, szczupły, blady, czarnowłosy chłopak o ciemnozielonych oczach, w których była tylko i wyłącznie pustka. Jego szczęka lekko drgała co wskazywała na to, że był zziębnięty, a wory pod oczami były świadczące o nieprzespanej nocy. Wyglądał jakby deszczowa pogoda mu nie przeszkadzała, jednak w środku cały gotował się ze złości, zastanawiał się dlaczego taka pogoda musi być zawsze akurat podczas ich treningów.

- Co tam, Black? Zmęczony? Kondycja spadła? - zadrwił jeden ze ścigających drużyny Slytherinu, Regulus przewrócił oczami, nie chciał wdawać się w bezsensowną dyskusję z osiłkiem.

- Nie bardziej niż twoja. - mruknął, przeczesując swoje mokre, czarne włosy dłonią. Chciał już jak najszybciej znaleźć się w zamku, jęknął w duchu przypominając sobie, że musi jeszcze iść do Skrzydła Szpitalnego po Eliksir Pieprzowy czując, że coś go rozbiera. Przebrał się w suche ubrania, po czym udał się po lek, widząc lękliwy wzrok u młodszych uczniów Hogwartu, czuł się nieswojo, chociaż był już do tego przyzwyczajony. Wchodząc do Skrzydła Szpitalnego, w oczy rzuciła się mu szczupła kobieta, która podawała jakiemuś uczniowi eliksir. 

- Dzień Dobry. - przywitał się, brunetka obróciła głowę w jego stronę, po czym uśmiechnęła się. Od razu zapomniała o wcześniejszym uczniów, podeszła do chłopaka i już miała się z nim przywitać, kiedy Regulus odchrząknął.

- Witaj, rozumiem, że ty też jesteś chory? - zapytała unosząc brwi, wyglądała na wykończoną, jednak było widać, że ta praca sprawia jej szczęście. - Jak tam ojciec, już dobrze się czuje? - ściszyła głos, tak aby tylko młody Black mógł ją usłyszeć. Czarnowłosy westchnął, a po chwili zawahania skinął głową. Nie wiedział ile mógł kobiecie powiedzieć, pomimo tego że Audrey była przyjaciółką jego ojca, nie chciał się jej zwierzać z domowych problemów. 

- Nie piszę z nim listów. - przyznał skwaszony, doskonale zdawał sobie sprawę, że jego stosunki z ojcem były na bardzo niskim poziomie, (chociaż i tak wyższym niż z Walburgą) ale nie wiedział co miał z nimi zrobić. Nawet nie wiedział czy on w ogóle tego chcę, w końcu Orion nic nie zrobił kiedy Syriusz został mocno skatowany, a następnie uciekł z domu. - Za nim wyjechałem do szkoły, wracał późno w nocy i wcześnie rano wychodził, nie wydaje mi się, że chodził do pracy. 

- Wiesz o co się pokłócili? Orion ma strasznie mocne nerwy. - dopytywała, przykładając przy okazji dłoń do czoła chłopaka, kiedy ją odsunęła mruknęła coś pod nosem o gorączce.

- Nie mam pojęcia. Nie powiedzieliby mi przecież. - prychnął, Audrey westchnęła, pokazała mu ręką wolne łóżko, aby ten się tam usadowił. Przewrócił oczami, widząc jak uczennica domu Heleny, odsuwa się na skraj swojego łóżka, nie wyglądał przecież tak strasznie. Kobieta po chwili wróciła do niego z eliksirem i nakazała mu go wypić, chłopak posłusznie wykonał polecenie.

- Mówisz, że nie wydaje ci się żeby chodził do pracy? No wiesz, kiedy znikał na całe dnie. - zmarszczyła brwi, znając już miejsce, w którym przebywał. Regulus obdarzył ją podejrzliwym spojrzeniem, coś mu w tym pytaniu nie przypadło.  - Co się tak gapisz? - warknęła zirytowana.

- Ukrywasz coś. - na twarzy Regulusa utworzył się triumfalny uśmiech, którego nie mógł opanować. Audrey zawsze się denerwowała, kiedy musiała kłamać, a on że już długo zna kobietę, szybko ją przejrzał. Rainflower zeskanowała go zdenerwowanym spojrzeniem, prawie wpychając mu kolejny eliksir. 

- Nie będę ci się tłumaczyć, to sprawy dorosłych. - wysyczała mu do ucha, Regulus zdziwił się, ponieważ Rainflower bardzo rzadko bywała tak zdenerwowana, co nieświadomie coraz bardziej nakręcało chłopaka. Nagle drzwi do Skrzydła Szpitalnego otworzyły się, stała w nich średniego wzrostu dziewczyna, która podbiegła do Audrey i przytuliła ją mocno, kobieta odwzajemniła uśmiech, ale wydawała się delikatnie zmieszana.

- Nie uwierzysz co muszę zrobić! Jak się z kimś tym nie podzielę to chyba wybuchnę, mam misję do wykonania  od... - dziewczyna przerwała widząc jak kobieta gwałtownie kręci głową. Szatynka zmarszczyła brwi, jednak kiedy odwróciła głowę w bok i zobaczyła Regulusa, jej oczy prawie wyszły na zewnątrz. Black wydawał się coraz bardziej zdezorientowany. - Em... To ja przyjdę innym razem. - mruknęła wycofując się, wydukała ciche "Do widzenia", po czym pośpiesznie wyszła ze Skrzydła. 

- Szalona dziewczyna. - pokręciła kobieta z rozbawieniem, wracając do młodej Puchonki. 

Look at your star ☆ Regulus Arkturus BlackOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz