Nikt w pałacu nie był w stanie powiedzieć Tae, gdzie ten uparty dzieciak się znajduje. Jedno było pewne - Jungkook zaszył się gdzieś, gdzie nikt nie powinien go jego zdaniem znaleźć.
Lecz tak się złożyło, że Jin znał większość mało uczęszczanych korytarzy czy też sekretnych przejść w pałacu. I chętnie zgodził się pomóc mu w przeszukaniu ich wszystkich.
Gdy Hobi z Yoongim beztrosko sobie już wyszli, oni zabrali się za przetrzepywanie pałacu w poszukiwaniu upartego dzieciaka. Naprawdę żałował, że nie wymyślili takiej właśnie konkurencji - szukanie Jungkooka. Byłoby to bez wątpienia ciekawe wyzwanie, jak i zaskakujące połączenie selekcji z pożytecznym. Zamiast tego to oni byli zmuszeni dokładnie przetrząsnąć najskrytsze zakamarki budowli, jeżeli chcieli, by ten nicpoń dołączył do nich podczas jutrzejszej rywalizacji.
W żadnym z tych zakamarków go jednak nie znaleźli. A szukali nawet w ogrodach. Pomimo tego, że oczywistym było, że po swojej ostatniej przygodzie Jungkook będzie trzymać się jak najdalej od nich.
Słońce powoli zachodziło już za horyzont, kiedy zrezygnowany Taehyung udał się do najwyższej komnaty w najwyższej wieży. Przychodził tam czasem, gdy chciał podumać w samotności. I to właśnie tam zastał Jungkooka.
Chłopak jak gdyby nigdy nic stał przy szczycie schodów, które prowadziły na wieżę. Melancholijnie wpatrywał się w krajobraz za oknem i bezwiednie dłubał w ramie okiennej jakimś jej odłamkiem.
- A więc to tu cały czas się ukrywałeś? - zapytał Tae. Ostrożnie podszedł bliżej niego, jakby obawiał się, że nieuchwytny dzieciak ponownie zniknie jak kamfora przy jakimś jego gwałtowniejszym ruchu.
- Nie tylko tutaj - odparł dumnie Jungkook. Prędko wyrzucił odłamek przez okno i uśmiechnął się szeroko, jakby udawał, że nie miał z nim nic wspólnego.
Widocznie nie chciał być przyłapany na demolowaniu pałacu.
- Martwiliśmy się o ciebie.
- Chyba tylko ty. Jin, Yoongi oraz mój słodki kuzyn stęsknili się co najwyżej za dokuczaniem mi. Oni są jak jakieś wredne dziewczyny, naprawdę. Co ja gadam, dziewczyny są dużo mniej wredne niż oni! Zgrywają takich miłych i uczynnych. A tak naprawdę przez ten cały czas świetnie bawili się moim kosztem! - zawołał rozpaczliwie.
Taehyung zmarszczył brwi. Nie miał pojęcia, o co mu chodziło.
- Z pewnością nie mieli złych intencji. - Zbliżył się powoli i pocieszająco ścisnął jego ramię. - Tylko się wygłupiali. Tak naprawdę z pewnością bardzo cię lubią i w głębi serca troszczą się o ciebie. Jeśli do nas wrócisz, to sam się przekonasz.
- Jestem ci niesamowicie wdzięczny za te słowa. Tylko ty naprawdę chcesz mi pomóc. - Jungkook spojrzał mu w oczy, po czym chwycił za jego rękę i zdecydowanym ruchem zdjął ją z siebie. - Ale tych oszukańców nie chcę więcej widzieć na oczy.
CZYTASZ
✔| selekcja | taekook & sope
FanfictionJest rok 1895. Cała Azja Wschodnia została zdominowana przez europejskie mocarstwa... Cała? Nie! Jeden, jedyny kraj, wciąż stawia opór kolonialistom. I jest nim Japonia. Korea tymczasem w najlepsze pławi się w brytyjskich wpływach. Jej mieszkańcy ma...