- I szach i mat - oświadczył Jungkook.
Poruszył pionkiem, a następnie z uśmiechem odchylił się do tyłu. Był z siebie taki dumny. Po raz pierwszy udało mu się wygrać partię szachów.
- No cóż, gratuluję. - Tae rozłożył ręce w bezradnym geście. - To była świetna gra. W ostatnim czasie poczyniłeś naprawdę spore postępy. - Wyciągnął dłoń, aby pogratulować mu zwycięstwa.
Ich uścisk trwał jedynie moment, a podczas niego książę zaledwie przelotnie na niego zerknął, jednak Jungkook poczuł się tak, jakby włączył elektryczną lampę znajdującą się w saloniku herbacianym. Cały pokój w mgnieniu oka zalewało wtedy jasne, ciepłe światło, dużo jaśniejsze od tego dawanego przez jakąkolwiek świecę.
Niesamowite, że w przyszłości wszyscy będą mogli pozwolić sobie na takie lampy. On z całą pewnością zamierza wówczas jedną kupić.
- Zwycięstwo umożliwił mi też fakt, że chyba nie jesteś dzisiaj w szczytowej formie - odparł skromnie.
W wyniku ich częstych rozmów, podłapał od Taehyunga sporo mądrych słów, których chętnie używał.
- Co ani trochę nie umniejsza twoich zasług - zapewnił go książę.
- A więc nie zaprzeczasz, że coś cię martwi?
- Nie wiem czy zaprzeczanie miałoby w tej chwili jakikolwiek sens. A właściwie to skąd wiedziałeś?
Kiedy grali, Tae nie odzywał się zbyt wiele. Siedział wyprostowany, wiercił się i nerwowo skubał rękawy koszuli, odpinał je, po czym na powrót zapinał. To było oczywiste, coś musiało go dręczyć.
- Tak jakoś udało mi się zgadnąć - wymamrotał, czerwieniąc się.
- Rozmawiałem z Jinem. Powiedział mi, że gdy zaszedł wczoraj do schowka po jakąś rzadką przyprawę, spotkał tam Matyldę i Jimina. I znowu się całowali.
- Niesamowite! - wykrzyknął z udawanym zachwytem Jungkook. - Jakim cudem udaje mu się być na miejscu za każdym razem, gdy dzieją się jakieś sekretne rzeczy?
- Faktycznie, wydaje się to kompletnie nieprawdopodobne… I stwarza wiele możliwości. Mógłby na przykład...
- Jesteś o nią zazdrosny? O Matyldę? - zapytał szybko, nie mogąc się pohamować.
W końcu kogo chciał oszukać?
W ostatnim czasie Tae zbliżył się do obu pozostałych kandydatek, jakby chciał już powoli kończyć selekcję. A nawet do wszystkich trzech, bo Hoseok zdawał się być bardziej zainteresowany prowadzeniem prywatnej hiszpańskiej inkwizycji niż swoją ukochaną. To było naprawdę przerażające, te wszystkie jego pseudonaukowe pogadanki na temat niebezpieczeństw płynących z przygodnych stosunków.
Yoongi musiał wyrzucić go ze swojego biura, żeby nie robił mu wstydu już pierwszego dnia w nowej pracy.
- Nie… nie zazdrosny... - odparł z wahaniem Tae. - Zastanawiam się tylko… dlaczego ona chce z nim być?
CZYTASZ
✔| selekcja | taekook & sope
FanfictionJest rok 1895. Cała Azja Wschodnia została zdominowana przez europejskie mocarstwa... Cała? Nie! Jeden, jedyny kraj, wciąż stawia opór kolonialistom. I jest nim Japonia. Korea tymczasem w najlepsze pławi się w brytyjskich wpływach. Jej mieszkańcy ma...