Ostatnimi czasy Ansun była niezwykle wrażliwa.Na pierwszy rzut oka mogło wydawać się, że czuje się wręcz znakomicie kiedy tak bawi się i z pozoru beztrosko śmieje wraz z innymi. Lecz gdy tylko dostrzegała pisklęta w gnieździe czy też matkę z małym dzieckiem przechodzącą nieopodal, nagle zaczynała się trząść, a z oczu płynęły jej gorzkie łzy.
Namjoon robił co tylko mógł, żeby tylko ulżyć jej w cierpieniu. Brał ją w ramiona i niestrudzenie powtarzał, że nie ma to dla niego najmniejszego znaczenia i że zawsze będzie kochał ją najmocniej na świecie, bez względu na to czy będzie im dane mieć dzieci czy nie. I choć zdecydowanie wolałby wprawdzie, by Bóg jednak zdecydował się obdarzyć ich potomstwem, stokroć bardziej zależało mu przecież na jego najdroższej żonie. Zapewniał ją, że nigdy w życiu nie przyszłoby mu nawet do głowy, aby w jakikolwiek sposób obarczać ją winą za ich niefortunną sytuację i cierpliwie ocierał łzy spływające po jej ślicznej zasmuconej twarzy.
Nie spodziewał się jednak, że Ansun rozpłacze się na widok swojego młodszego brata. W końcu nie był on chyba aż tak niedojrzały.
- Ile ma? - pytała go roztrzęsiona, kiedy Namjoon wszedł do pokoju.
Jimin siedział naprzeciwko siostry, siedział prosto jak struna i wpatrywał się w nią szeroko otwartymi oczami.
- Ja wiem… - wyjąkał. - Będą ze dwa miesiące jak się urodził. Widziałem go tylko raz. I więcej raczej nie zamierzam.
Ach, więc jednak chodziło o prawdziwe dziecko. Namjoon odetchnął z ulgą i usiadł na kanapie obok żony. Przyciągnął ją do siebie i podał jedwabną chusteczkę na otarcie łez. Ostatnio pilnował, aby zawsze mieć przy sobie przynajmniej pięć. Tak na wszelki wypadek.
Ansun odwróciła się w jego stronę i uśmiechnęła wdzięcznie, przyjmując od niego chustkę.
- Wiedziałeś, że mój słodki braciszek doczekał się syna? - zapytała go podekscytowana i tylko z lekką nutką szaleństwa w głosie.
- To nie… zrobiłem go przypadkowo jakiejś kurtyzanie - wymamrotał Jimin, nadal z przerażeniem wpatrywał się w siostrę. - Ledwo ją pamiętam, musiałem być nieźle wstawiony.
Ansun przez moment jedynie milczała i dokładnie ocierała chusteczką zapłakaną twarz.
- Spłodziłeś dziecko, to takie cudowne! - westchnęła w końcu urzeczona. - Jak wygląda?
- Mały, paskudny i czerwony. W ogóle mnie nie przypomina. Cóż, mam nadzieję, że jak dorośnie, to zacznie. Lepiej mnie niż swoją matkę. Może i bosko obciąga, ale ładna to ona bynajmniej nie jest.
Ansun spojrzała na niego zdegustowana.
- Może wrócimy już do siebie, kochanie? - zasugerował delikatnie Namjoon. - Ochłoniesz nieco, odświeżysz się…
CZYTASZ
✔| selekcja | taekook & sope
FanficJest rok 1895. Cała Azja Wschodnia została zdominowana przez europejskie mocarstwa... Cała? Nie! Jeden, jedyny kraj, wciąż stawia opór kolonialistom. I jest nim Japonia. Korea tymczasem w najlepsze pławi się w brytyjskich wpływach. Jej mieszkańcy ma...