36 - Dobre wieści

189 15 22
                                    

Kampania wojenna Tae okazała się niezwykle krótka

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.


Kampania wojenna Tae okazała się niezwykle krótka. I raczej pokojowa.

Po całej nocy rozpaczliwego miotania się nad swoimi planami, nad ranem otrzymał wiadomość, że japońscy delegaci żądają widzenia się z nim. Przyjął ich zatem w pałacu, oni zaś powiedzieli mu, że rozmieścili oddziały w strategicznych punktach stolicy. I czekają jedynie na rozkaz dowódcy, aby zaatakować i zrównać ją z ziemią. Jednak potem dodali, że jeśli zdecydują się teraz poddać, to oni zrezygnują ze zwyczajowego grabienia, łupienia oraz gwałcenia i nikt niewinny nie ucierpi, podczas gdy oni kulturalnie i bezkrwawo przejmą kontrolę nad miastem, a z czasem i nad całym krajem.

Więc Taehyung się na to zgodził. Ale potem delegaci powiedzieli jeszcze, że ten ich ustrój to jest jakiś nieśmieszny żart. I że będą potrzebowali, aby wydał im wszystkich dworzan oraz rodzinę królewską, by mogli ich stracić lub uwięzić.

Pokiwał wtedy głową i uśmiechając się nienaturalnie szeroko odparł, że oczywiście nie ma sprawy i już po nich idzie. A gdy znalazł się już na korytarzu, natychmiast powiadomił jedną ze strażniczek o sytuacji i rozkazał jej przekazać pozostałym, żeby niezwłocznie uciekali z pałacu. Sam również poszedł za własną radą i ruszył w stronę tylnego wyjścia, aby czym prędzej wydostać się stamtąd niezauważenie. Jakoś nie miał ochoty ginąć. Po drodze spotkał jeszcze Jungkooka i bez słowa wziął go ze sobą.

- Proszę się odsunąć, wychodzimy - powiedział jedynie, widząc pilnującego drzwi japońskiego żołnierza, a ten, zaskoczony jego śmiałością, posłusznie zszedł im z drogi.

Tak właśnie zakończyła się jego pierwsza i ostatnia kampania wojenna.

Obaj zaszyli się w nieprzebytym labiryncie ogrodów, gdzie przybliżył nieco zmieszanemu towarzyszowi ich kłopotliwe położenie. Tam pozostało im jedynie czekać, aż będą mogli w miarę bezpiecznie opuścić teren pałacu.

Byli wykończeni chronicznym stresem, nieprzespaną nocą oraz co po niektórzy nadmiernym piciem dnia poprzedniego, więc po znalezieniu w miarę bezpiecznej kryjówki, obaj legli na ziemi i przez jakiś czas po prostu leżeli nieruchomo, podczas gdy jasne słońce niespiesznie pięło się w górę po nieboskłonie, oświetlając swym blaskiem ich bezwładne ciała.

W pewnym momencie usłyszał jednak z oddali gwar i szum licznych kroków, więc zaniepokojony podniósł się i przeczołgał w tamto miejsce. Wyglądając zza gęstego żywopłotu, okazał się mieć doskonały widok na japońskie oddziały gromadzące się na podjeździe przed pałacem.

Wysypany kamieniami plac wypełniały niekończące się rzędy żołnierzy. Wszyscy stali na baczność i byli świetnie uzbrojeni, a ich długie, zawieszone na plecach miecze groźnie lśniły w słońcu. Do tego od głównej bramy wciąż napływali coraz to nowi. Teraz widział wyraźnie, że czegokolwiek by nie próbował, nie miał najmniejszych szans w starciu z tą potęgą.

Zebrało się tam też sporo gapiów, których zaciekawiło zamieszanie. Wytężył wzrok i dostrzegł, że gromadzili się oni wokół wysokiego, drewnianego słupa na środku placu tak, jakby czegoś oczekiwali.

✔| selekcja | taekook & sopeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz