Punktualnie o siedemnastej strażnik przyprowadził ją do gabinetu księcia. Matylda pewnym krokiem weszła do środka. Jej uwagę zwrócił znajdujący się w centrum pomieszczenia okrągły stół z ciemnego, lakierowanego drewna. Na razie siedziało jednak przy nim jedynie dwóch mężczyzn, którzy cicho ze sobą rozmawiali, popijając herbatę.
Na jej widok obaj wstali, Matylda grzecznie skinęła im na powitanie i usiadła na wolnym miejscu naprzeciwko nich. Z braku innego zajęcia zaczęła bawić się falbanką swojej sukienki, rozprostowywała ją i składała. Postanowiła również dyskretnie przyjrzeć się nieznajomym.
Jednego z nich kojarzyła ze śniadania. Pamiętała, że rano siedział pomiędzy Taehyungiem a jego bratem. Miał wówczas na sobie elegancką, bordową marynarkę, która w tej chwili była niedbale przewieszona przez oparcie krzesła. Noszenie wytwornego stroju w takie upały było naprawdę trudne i wymagało ogromnej silnej woli. Wyróżniały go również zafarbowane, w jego przypadku na czerwono, włosy charakterystyczne dla wysoko postawionych osób w pałacu.
Co do drugiego z nich nie była już taka pewna, wyglądem nie wyróżniał się spośród wielu innych dworzan. Nie mogła się jednak pozbyć wrażenia, że skądś go kojarzy.
Zaraz, przecież to właśnie on powitał ją przy wejściu, gdy wczoraj tu przyjechała.
Wtem do pokoju wpadł jeszcze jeden mężczyzna, najstarszy z całej trójki. Sądząc po tym, jak zamaszystymi ruchami wytrzepywał sobie mąkę zza koszuli, prawdopodobnie był pałacowym kucharzem.
- Mam nadzieję, że to nie kolejny z twoich głupich żartów - odezwał się zirytowany do rudowłosego. - Jestem Jin, niezmiernie miło mi panienkę poznać - rzekł, tym razem zwracając się do niej. - Wybacz, że nie podam panience ręki na przywitanie, ale w tej chwili obydwie są oblepione ciastem, ponieważ pewien ktoś ściągnął mnie tu z kuchni w samym środku dnia. - Ponownie zerknął na towarzysza.
Matylda pomyślała, że ta trójka musiała być ze sobą naprawdę zaprzyjaźniona, skoro pomimo różnic stanowych odnosili się do siebie tak swobodnie.
- To nie żaden żart, to poważne zebranie - odparł pewnie rudowłosy. - Zresztą Yoongi też ma ręce całe z cukru, a wcale nie był dzisiaj w kuchni.
- Chciałem posłodzić herbatę i łyżeczka mi się wyślizgnęła - stwierdził smutnym głosem Yoongi. - Nie patrz się tak na mnie, jestem w żałobie.
- Daję słowo, ostatni raz używasz tej karty, nie możesz się tak ciągle nad sobą użalać...
- Szkoda, że tobie nikt tego nie powiedział, kiedy podczas wczorajszej gry traciliśmy przez ciebie punkt za punktem - odciął się Yoongi.
- Szkoda, że tobie nikt nie powiedział, jak się używa łyżeczki do herbaty, żebyś nie wydłubał sobie nią oka - stwierdził Jin, siadając obok niego.
CZYTASZ
✔| selekcja | taekook & sope
FanficJest rok 1895. Cała Azja Wschodnia została zdominowana przez europejskie mocarstwa... Cała? Nie! Jeden, jedyny kraj, wciąż stawia opór kolonialistom. I jest nim Japonia. Korea tymczasem w najlepsze pławi się w brytyjskich wpływach. Jej mieszkańcy ma...