Myślał, że postępuje słusznie dążąc do ujawnienia brudnych sekretów jego matki. Ale to niezachwiane przekonanie posypało się niczym domek z kart w chwili, gdy dowiedział się prawdy.Bo cała ta sprawa z kobiecym pokojem okazała się sięgać dużo głębiej, niż mógł przypuszczać.
***
- Wszystko w porządku? - zapytał z troską Jungkook, dosiadając się obok niego. - Coś cię dręczy, mam rację?
Taehyung jedynie spuścił wzrok i nieznacznie pokiwał głową. Niech sobie to interpretuje jako odpowiedź na swoje pierwsze bądź drugie pytanie, jak uważa.
On sam nie wiedział już co myśleć o informacjach, które udało im się pozyskać podczas ich infiltracji. Z początku zdawały mu się one tak nieprawdopodobne, że trudno mu było uwierzyć w ich prawdziwość. Ale przecież nawet Yoongi nie byłby w stanie podrobić tego nieprzystępnie erudycyjnego stylu wypowiedzi, tak charakterystycznego dla jego drogiej pani matki. A skoro informacje były prawdziwe, oznaczało to że już wkrótce na ich wszystkich spadnie ogromne nieszczęście.
- Co jest? Myślałem, że misja się udała. - Jungkook objął go ramieniem, a kciukiem robił kółka na jego barku. To było całkiem miłe.
- Tak. Misja się powiodła. Dowiedziałem się wielu użytecznych rzeczy.
Przerażających rzeczy.
- To o co chodzi?
- Ja… ech… cieszę się, że jesteś tu ze mną. To naprawdę wiele dla mnie znaczy.
Tae nachylił się w stronę towarzysza i oparł podbródek o jego ramię wzdychając cicho. Może i nie przepadał za nadmiernym kontaktem fizycznym z większością ludzi, ale do tego uroczego dzieciaka mógł się przyzwyczaić. I wcale nie myślał o nim jako o intruzie w swojej przestrzeni osobistej.
A właściwie to nawet wcale już nie dzieciaka. Bo całkiem niedawno Jungkook oficjalnie skończył dziewiętnaście lat. Teraz był więc całkiem dorosły i samodzielny.
Pomyślał, że mogliby uciec jak najdalej stąd, tylko oni dwaj. I nic by się im nie stało. Mogliby żyć sobie beztrosko w mitycznej krainie gdzieś za siedmioma górami i siedmioma morzami z dala od wszystkich tych okropności, które już wkrótce będą miały tu miejsce.
- Przy tobie zawsze czuję się tak bezpiecznie - wymamrotał w koszulę młodszego.
Poczuł, jak Jungkook przyciągnął go do siebie i mocno przytulił.
Mogliby tak zostać. Wiecznie razem gdzieś w swoim własnym, prywatnym świecie.
Nie byliby w nim jednak szczęśliwi. Nie mógłby być szczęśliwy wiedząc, że w tym samym czasie w jego ojczyźnie przelewana jest niewinna krew jego poddanych. Czuł się za nich odpowiedzialny, miał w końcu zostać ich królem. I jeśli oni będą ginąć, to zginie wraz z nimi.
CZYTASZ
✔| selekcja | taekook & sope
FanficJest rok 1895. Cała Azja Wschodnia została zdominowana przez europejskie mocarstwa... Cała? Nie! Jeden, jedyny kraj, wciąż stawia opór kolonialistom. I jest nim Japonia. Korea tymczasem w najlepsze pławi się w brytyjskich wpływach. Jej mieszkańcy ma...