Osoba, na której ci zależy robiąca coś, co sprawia jej ogromną przyjemność to zdecydowanie jeden z najpiękniejszych widoków na świecie. Przynajmniej tak myślał Hoseok, gdy tak patrzył z uwielbieniem na pokonującą ich tor przeszkód uradowaną Iksang.Gdy przy śniadaniu Tae zapowiedział, że dzisiejszą konkurencją będzie konny tor przeszkód, dziewczyna niesamowicie się ucieszyła. Podekscytowana szeptała z Matyldą, a potem odwróciła się w jego stronę i obdarzyła go najwdzięczniejszym z uśmiechów. Na ten widok zrobiło mu się tak ciepło na sercu, uwielbiał patrzeć jak Iksang się uśmiecha. Zawsze robiła to całą sobą i zarażała swoim dobrym humorem wszystkich dookoła.
Po południu zawodniczki wraz z ich związkiem do spraw organizowania zawodów oraz z jakiegoś powodu również jego kuzynem zebrali się przy królewskich stadninach. Iksang nadal była uroczo podekscytowana. Zniecierpliwiona skakała dookoła pozostałych zawodniczek, radośnie szczebiotając o tym, jak bardzo nie może się już doczekać. A kiedy padło pytanie, kto chce zacząć, ona natychmiast się zgłosiła.
Właśnie z gracją pokonywała zbudowany przez nich tor przeszkód na wybranej przez siebie klaczy. Nie był on trudny, składał się bowiem jedynie ze slalomu, paru kłód robiących za płotki oraz długiej prostej w drodze powrotnej. Żadne wyzwanie dla takiego jeźdźca jak ona.
Pozostałe dziewczęta zapewne z zazdrością obserwowały jej poczynania, ale Hoseok nie mógł tego wiedzieć. Bo patrzył tylko na nią.
- Ile maksymalnie punktów mogę przyznać? - zapytał Yoongiego, wciąż nie spuszczając zafascynowanego wzroku ze swej uroczej nimfy.
- Każdy z nas ocenia zawodniczki w skali od jednego do dziesięciu - wymamrotał znudzonym tonem skryba. - Ostateczny wynik punktowy powstaje poprzez wyciągnięcie średniej arytmetycznej z naszych ocen i zaokrągleniu jej do całości, bo nie chce mi się ułamków potem dodawać.
- W takim razie przyznaję Iksang dwadzieścia punktów - oświadczył, uśmiechając się promiennie.
- Nie możesz przyznać nikomu dwudziestu punktów - stwierdził sucho Yoongi, patrząc na niego spod lekko przymrużonych powiek. - Napiszę, że dajesz jej dziesięć. To maksymalna wartość.
- Ale ja daję dwadzieścia.
- Nie możesz.
- Dlaczego by nie? Lada chwila selekcja mocno się zawęzi, te twoje wyniki są więc czystą formalnością. Zresztą zawsze nią były, nie ma co się oszukiwać. - Rozłożył ręce w bezradnym geście, a Yoongi spojrzał na niego, jakby to jego istnienie było czystą formalnością. - Szczególnie jeśli chodzi o Iksang. Bo tak się składa, że Tae zgodził się, bym otwarcie się do niej zalecał. Tak więc punkty nie liczą się już dla niej ani trochę. A dając jej więcej, jedynie sprawimy jej przyjemność.
- Ale ja lubię, jak wyniki się zgadzają - odparł stanowczo Yoongi. - Mogę dać jej zero punktów. Wtedy wraz z twoją urojoną dwudziestką wyjdzie na to samo, jak gdybyśmy obaj przyznali jej po dziesięć.
CZYTASZ
✔| selekcja | taekook & sope
FanfictionJest rok 1895. Cała Azja Wschodnia została zdominowana przez europejskie mocarstwa... Cała? Nie! Jeden, jedyny kraj, wciąż stawia opór kolonialistom. I jest nim Japonia. Korea tymczasem w najlepsze pławi się w brytyjskich wpływach. Jej mieszkańcy ma...