2 - Niemożność Taehyunga

419 35 4
                                    

Służąca raz po raz wołała go, chcąc obudzić, lecz nadaremno

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Służąca raz po raz wołała go, chcąc obudzić, lecz nadaremno. Taehyung uparcie zacisnął powieki i  udawał, że nadal śpi. Tak bardzo nie chciał, żeby ten dzień kiedykolwiek nadszedł. Gdyby tylko mógł z powrotem zasnąć i obudzić się w jakimś innym czasie, najlepiej wtedy, gdy cała ta selekcja nareszcie się zakończy.

Kiedy dźwięk kroków służącej w jego komnacie w końcu ustał, naiwnie pozwolił sobie myśleć, że być może jego prośby zostały spełnione i będzie mógł tu pozostać, bezpiecznie opatulony kołdrą. Zadowolony obrócił się na drugi bok i już miał ponownie zapaść w błogi sen, gdy nagle usłyszał dobiegający z  korytarza głos jego matki, a chwilę potem złowrogie skrzypienie otwieranych drzwi. Nerwowo zacisnął palce na kołdrze, gotując się na ostateczne starcie.

- Taehyung, kochanie, pora wstawać! Dziś wielki dzień! - Dobiegło go radosne świergotanie matki. Słyszał w nim jednak subtelną nutkę grozy zapowiadającą horrendum, które ogarnie ten ziemski padół, jeżeli w trybie natychmiastowym nie zastosuje się do jej polecenia.

- Kiedy ja nie czuję się dobrze - wymamrotał spod kołdry. - Wolałbym pozostać w łóżku…

- Skarbie, rozmawialiśmy już o tym. Jesteś następcą tronu i masz swoje obowiązki. Jednym z nich są zaślubiny z kobietą, która spłodzi ci potomków. Sam wybierałeś kandydatki, to zaiste najbardziej urokliwe dziewczęta w całym kraju. Więc przestań w końcu narzekać, bo nadszedł czas, byś oficjalnie powitał je w pałacu.

- Wcale nie potrzebuję żony ani dzieci, aby być dobrym królem - odparł Taehyung. Wynurzył głowę spod kołdry i obdarzył matkę błagalnym spojrzeniem. - Będę mieć mnóstwo doradców i strategów, to mi wystarczy.

- Pomyśl choć przez chwilę o swoim biednym, schorowanym ojcu - westchnęła teatralnie, próbując wziąć go na litość. - Wiesz, że niezmiernie pragnąłby jeszcze przed śmiercią ujrzeć wnuki. Czy choćby jedynie przyszłego dziedzica gaworzącego radośnie w kołysce, by móc dokonać żywota, będąc spokojnym o przyszłość kraju.

- Jeżeli tak bardzo chce ujrzeć swoje wnuki, to Jimin z pewnością zdążył już spłodzić jakieś nieślubne dzieci - warknął Tae. - Możesz je nawet legitymizować, jeśli chcesz, jeśli to sprawi, że przestaniesz tak naciskać na moje małżeństwo.

Twarz jego matki momentalnie pociemniała, Taehyung już wiedział, że przesadził i zapowiada się niezła awantura.

- Kim Taehyung - powiedziała powoli. - W każdy inny dzień jestem niezwykle pobłażliwa wobec tych twoich karygodnych odzywek i szczeniackiego wymądrzania się, ale nie dziś. Dzisiaj rozpoczyna się bowiem selekcja. Pójdziesz się więc przebrać i odświeżyć, a za pół godziny chcę cię widzieć na śniadaniu uśmiechniętego i gotowego zabawiać kandydatki. W tym momencie marsz do łazienki, bez dyskusji! - krzyknęła, bezdusznie zrywając z niego ciepłą i miękką kołdrę.

Taehyung niechętnie zwlókł się z łóżka i powlókł w stronę łazienki. Usłyszał jeszcze, jak matka trzasnęła drzwiami i energicznym krokiem udała się wzdłuż korytarza terroryzować pozostałych mieszkańców pałacu.

✔| selekcja | taekook & sopeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz