Jest rok 1895. Cała Azja Wschodnia została zdominowana przez europejskie mocarstwa... Cała? Nie! Jeden, jedyny kraj, wciąż stawia opór kolonialistom. I jest nim Japonia.
Korea tymczasem w najlepsze pławi się w brytyjskich wpływach. Jej mieszkańcy ma...
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Na wieść o śmierci króla jego jedyna córka wraz z mężem niezwłocznie udali się do stolicy by wziąć udział w uroczystościach pogrzebowych.
Kiedy ich powóz nareszcie zajechał przed pałac parę dni po tym nieszczęśliwym zdarzeniu, Hobi i Tae czekali tam już, z niecierpliwością przebierając nogami. Ansun była w końcu nieodłączną towarzyszką ich dziecięcych zabaw i chcieli powitać ją jako pierwsi. W dodatku nie było im dane widzieć się z nią już od dobrych kilkunastu miesięcy. Wraz z mężem sporo ostatnio podróżowała, stęsknili się więc za nią nawet jeszcze bardziej niż zwykle.
Tae wydawało się, że minęły całe wieki nim powóz nareszcie zaparkował, lokaj otworzył drzwiczki, a ze środka wydostała się bystrooka, rudowłosa młoda kobieta w ciemnej sukni podróżnej znana również jako jego słodka siostra. Mimo że była mężatką już od dobrych paru lat, nie straciła ani odrobiny ze swego dziewczęcego uroku. Na ich widok pomachała im, śmiejąc się wdzięcznie.
Hobi i on zgodnie postanowili porzucić konwenanse i czym prędzej podbiegli do siostry, by mocno ją uściskać i ucałować na powitanie.
- Ansun! - wykrzyknął uradowany. - Jak dobrze cię widzieć!
- Nie masz pojęcia, jak się za tobą stęskniliśmy! - zawtórował mu jego rudowłosy przyjaciel, miażdżąc ich oboje w entuzjastycznym uścisku.
No tak. Przez chwilę byli tak pochłonięci witaniem siostry, że aż całkiem zapomnieli, że on też miał przyjechać.
- Uszanowanie, drogi szwagrze. - Tae niechętnie oderwał się od Ansun i poszedł uściskać również i jego. - Pani matka czeka w sali tronowej, by oficjalnie powitać was w pałacu.
- Och, to cudownie! - ucieszyła się Ansun. - A Jimin jest?
- Zapewne jak zwykle poszedł na panienki zamiast zobaczyć się z własną rodziną. Lepiej nie myśleć o tym co i z kim teraz robi.
- O tak, lepiej tego nie roztrząsać - zaśmiał się Hoseok. - Być może robi sobie właśnie nową, lepszą rodzinę. A może... o mój Boże! - wykrzyknął nagle, wytrzeszczając oczy. - Wybaczcie mi na moment. Muszę niezwłocznie udać się coś sprawdzić - oświadczył tajemniczo, po czym popędził z powrotem w stronę pałacu.
- Nie uważasz, że za młodu byliśmy zanadto wredni i niemili w stosunku do Jimina? - zapytała go nagle Ansun. - W końcu chciał tylko się z nami bawić. A my za każdym razem go wyśmiewaliśmy. To przecież nie jego wina, że był młodszy od naszej trójki i nie zawsze wszystko rozumiał… Słuchasz mnie w ogóle? Tae? - Pomachała ręką przed jego twarzą.
- Och, wybacz mi, siostrzyczko - odparł, zamrugawszy kilkukrotnie. - Po prostu użyłaś słów “Jimin” i “stosunek” w jednym zdaniu. I jakoś tak się zaciąłem, myślałem, że cały czas mówisz o jednym i tym samym.