Jest rok 1895. Cała Azja Wschodnia została zdominowana przez europejskie mocarstwa... Cała? Nie! Jeden, jedyny kraj, wciąż stawia opór kolonialistom. I jest nim Japonia.
Korea tymczasem w najlepsze pławi się w brytyjskich wpływach. Jej mieszkańcy ma...
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
- Zawsze wydawało mi się, że w bibliotece nie wolno jeść ani pić - zauważyła rozbawiona Matylda.
- Cóż, jestem księciem i wolno mi robić rzeczy niedozwolone zwykłym śmiertelnikom - odparł Jimin. Uniósł szklankę whisky i zawadiacko uśmiechnął się w jej stronę.
- W sumie to nie tak, że trzymamy tutaj, na stole jakieś książki - wymamrotała, również nieśmiało unosząc swoją szklankę. - Niczego przypadkowo nie zniszczymy.
Nadmierne picie alkoholu nie przystoi wprawdzie dobrze wychowanej damie, lecz oni jak zwykle byli w bibliotece całkiem sami. Mieszkańcy pałacu niespecjalnie interesowali się tym wyjątkowym księgozbiorem. Może poza tym jednym razem, kiedy z jakiegoś powodu przywiało tu również Hobiego.
- To musi być niesamowite. - Matylda skrzywiła się przełykając palący płyn. - Możesz robić co ci się podoba, a nie masz przy tym praktycznie żadnych obowiązków.
- Och, to raczej dlatego, że wszyscy w pałacu uważają mnie za niekompetentnego idiotę - zaśmiał się Jimin. - Lecz dzięki temu łatwo mi nimi manipulować. Nigdy się nie spodziewają, że tak naprawdę to ja pociągam za sznurki.
Mocno zacisnął usta i westchnął ciężko, spoglądając gdzieś w dal. W tej chwili wcale nie wydawał się być dumnym ze swoich manipulatorskich umiejętności. Wyglądał raczej jakby coś go trapiło.
- Wszystko w porządku? - zapytała zatroskana.
- Oczywiście. W jak najlepszym - odparł bez przekonania. - Może jeszcze whisky?
- Czy ty próbujesz mnie upić? - zaśmiała się, chcąc rozładować nieprzyjemną atmosferę.
Prawda była taka, że palący napój niespecjalnie przypadł jej do gustu.
- Ależ skąd! Gdzieżbym śmiał...
- Przyznaj się, czekasz na powtórkę z naszego ostatniego spotkania! - stwierdziła rozbawiona, oskarżycielsko wskazując na niego palcem. - No wiesz, wtedy, kiedy Jin nas przyłapał. - Obróciła w palcach niesforny kosmyk włosów, który wymsknął jej się spod fryzury. - I nie zdążyliśmy dokończyć tego, co zaczęliśmy...
Jimin ponownie się zaśmiał i pokręcił głową, wciąż uśmiechając się do niej roztkliwiony. W jego oczach nadal czaił się smutek i mogła to dostrzec, nawet gdy świat dookoła niej powoli zaczynał się kręcić.
To znaczy zawsze się kręcił, ale zazwyczaj ona kręciła się wraz z nim i wcale tego nie odczuwała.
- Nie zaplanowałem bynajmniej takiego obrotu spraw - odezwał się w końcu. - Aczkolwiek, jeżeli tego właśnie panienka oczekuje, uniżony sługa z radością spełni każde jej życzenie.
Matylda poczuła, jak robi jej się gorąco, a umysł zalewają bardzo nieprzyzwoite myśli.
- A jaki obrót spraw zaplanowałeś dla mnie? - zapytała słodko, nachylając się ku niemu. Jimin cały aż zesztywniał i nagle spojrzał na nią przerażony. Od kiedy to on obawiał się intymności? - Bo wiesz, od naszego ostatniego zbliżenia sporo się dowiedziałam - wyjaśniła, przekrzywiając głowę z zainteresowaniem. - Wierzę, że wiem już, co powinnam zrobić z twoim interesem…