Na głównym placu zebrało się mnóstwo odzianych w czerń ludzi, aby uczcić pamięć ich ukochanego króla, o którego istnieniu zdążyli już przez te wszystkie lata niemal zapomnieć.Sama Matylda widziała go jedynie kilka razy podczas posiłków. Później jego stan się pogorszył i król praktycznie nie opuszczał już swego łoża. Aż w końcu któregoś dnia królowa wpadła do biblioteki i oświadczyła, że nie zostało mu wiele czasu. Jeszcze tego samego dnia doszła ich wieść, że ich umiłowany władca bezpowrotnie odszedł.
Życie w pałacu niespecjalnie zmieniło się po tym wydarzeniu. Królowa stwierdziła, że jej świętej pamięci mąż z pewnością pragnąłby, aby po jego śmierci królestwo nadal kwitło i prosperowało tak jak za jego jakże aktywnego panowania i żeby obywatele nadal niestrudzenie pracowali, aby ten kwitnący stan utrzymać. Nadszedł jednak czas na oficjalny pogrzeb i uroczyste przypomnienie wszystkim, jakim król był zasłużonym człowiekiem, aby wkrótce jego postać ponownie odeszła w zapomnienie.
Ale jeszcze nie dziś.
Dziś nad miastem świeciło jasne słońce. Główny plac był wypełniony po brzegi, a ludzie na nim ściśnięci niczym sardynki w puszce. Pośrodku, na podwyższeniu leżała trumna z zabalsamowanym ciałem króla ubranym w śnieżnobiałą szatę, która zdaniem Matyldy przypominała trochę koszulę nocną. Dookoła trumny znajdowało się mnóstwo papierowych figurek czy innych wycinanek. Wyglądało to jakby trumna dryfowała na białym morzu wycinanek, było ich tak niesamowicie wiele.
Każdy mógł zrobić jedną i ją tam położyć, składając tym samym hołd zmarłemu. Cóż, dobrze, że pogoda im sprzyjała i ani razu nie powiał silniejszy podmuch wiatru.
Królowa powoli podeszła do podwyższenia i uroczyście podpaliła zwał wycinanek. Prędko zajął się on ogniem z racji, że był zrobiony z lekkiego i łatwopalnego papieru. Zebrani złożyli ręce i zgodnie popatrzyli w górę na wznoszący się powoli nad placem obłok szarego dymu.
Pogrzeby dawnych ludów skandynawskich polegały niegdyś na tym, że wodowano łódź z ciałem zmarłego otoczonym darami dla niego i podpalano ją. To było coś odwrotnego, całe morze papierowych darów płonęło, a stojąca na podwyższeniu trumna nie.
Poczuła, jak stojąca obok niej Iksang kurczowo ściska jej dłoń. Matylda odwzajemniła uścisk i skierowała wzrok nieco na prawo od królowej, gdzie stali wszyscy jej potomkowie oraz Hobi.
Tae oraz Jimin uchwycili jej spojrzenie i obaj niemal jednocześnie posłali w jej stronę pokrzepiające uśmiechy. Matylda zacisnęła usta z trudem powstrzymując się od śmiechu. W tej sytuacji byłoby to wysoce niestosowne, naprawdę, nie mogła pomyśleć o gorszym momencie, gorszym miejscu na wybuchnięcie spontanicznym śmiechem. Co tylko sprawiało, że jeszcze trudniej było jej go powstrzymać. Książęta dostrzegli jej dziwne miny i znowu obaj spojrzeli na nią zdezorientowani, przybierając podobne wyrazy twarzy. Tym razem Matylda prędko odwróciła wzrok. Nie będą grali w tę grę na pogrzebie ich ojca. Jeszcze królowa to zauważy i przez jej durne zachowanie zwróci im obu uwagę.
CZYTASZ
✔| selekcja | taekook & sope
FanficJest rok 1895. Cała Azja Wschodnia została zdominowana przez europejskie mocarstwa... Cała? Nie! Jeden, jedyny kraj, wciąż stawia opór kolonialistom. I jest nim Japonia. Korea tymczasem w najlepsze pławi się w brytyjskich wpływach. Jej mieszkańcy ma...