2

946 36 15
                                    

Dziewczyny obudziły się przed szóstą. Nie mogły usnąć. Zdecydowały, że zejdą na śniadanie z samego rana. Ku ich zaskoczeniu taki sam plan mieli Huncwoci. Nie zmrużyli oka całą noc.
Kiedy weszli do wielkiej sali i zajęli miejsca, przyszedł czas na sowią pocztę. Każdy dostawał albo proroka codziennego lub jakieś listy od rodziny. Lily dostała zamiast tego kwiaty i jakiś mały liścik. Zdziwiona uniosła brwi i rozejrzała się dookoła.
Wszyscy wpatrywali się na nią, czasem zerkając na James'a. Ten nie odrywał wzroku od talerza i coraz mocniej wbijał w niego widelec.
-Piękne kwiaty, dla pięknej dziewczyny.
Spotkajmy się o 16 na Błoniach. Będę czekał. Mam nadzieję, że przyjdziesz.
H. S-przeczytała liścik dołączony do bukietu róż.
-Pff-prychneła.
Wszyscy zdziwieni znów utkwili swój wzrok w niej.
-Gdyby mnie znał wiedziałby, że nienawidzę róż. W szczególności żółtych! - po tych słowach wstała od stołu i ruchem różdżki pozbyła się kwiatków. Zobaczyła, że grupka rozrabiaków śmieje się. Aby zmazać im ten uśmiech powiedziała najgłośniej jak umiała - Ale na spotkanie pójdę, czemu nie!.
Miny zrzędły chłopakom, zaś Potter wyszedł z sali z hukiem zamykając drzwi.
Dorcas i Syriusz spojrzeli po sobie i lekko się uśmiechneli.
-A tego co napadło? - mówiąc to dziewczyna wyszła z sali.

Siedziała w pokoju wspólnym. Nagle obraz grubej damy otworzył przejście a w wejściu do salonu stanął młody, wysoki krukon.
-Hej Lily, wiem miałem czekać na Błoniach ale po co skoro jest dość zimno, a w zamku się nie przeziębisz. Ahh zapomniałem.. Henry Star jestem. Mamy razem transmutacje.
-Tak wiem kim jesteś. Lily Evans ale to chyba już wiesz - podała mu rękę.
-To może chodźmy?
Dziewczyna pokiwała głową.
Kilka godzin spacerowali po Hogwarcie rozmawiając i śmiejąc się w niebo głosy.
Dziewczyna w pewnej sekundzie została przyciśnięta do ściany. Henry zaczął dotykać jej ud oraz jechać coraz wyżej.
-Puść mnie - zaczęła krzyczeć
-Ah nie przeżywaj! Widziałem jak na mnie patrzysz.
Złapał jej twarz w dłonie i zaczął całować. Lily odpychała go, ale był za silny. Łzy ciekły jej ciurkiem a policzki stały się czerwone. Przypomniała sobie o różdżce. Wyjeła ją szybko. Podstawiła mu ją pod gardło
-Drętwota!
Chłopak osunął się na ziemię. Szybko jednak wstał i zaczął biec za dziewczyną.
Evans podbiegła do portretu Grubej Damy i wykrzyczała :
-Czara ognia! Czara ognia otwieraj!
Wpadła tak szybko, że Dorcas zabolało kiedy w nią uderzyła.
-Auć! O mój Merlinie! Lily, lilcia wszystko w porządku!? Hej! Hej! - krzyczała Meadows. Widok przyjaciółki ścisnął jej serce.
W pewnym momencie usłyszała skrzypienie drzwi. Do pokoju wspólnego przyszli Huncwoci. Zaskoczeni widokiem Rudej usiedli na kanapie i wpatrywali się.
Zaraz po nich do Gryfonów wbiegł Henry.
-Hah! Teraz będziesz płakać! Wiem, że jesteś taka jak inne! Wiesz kim ja jestem! Nie myśl sobie, że Drętwota ujdzie ci na sucho! - wykrzykiwał blondyn.
Dorcas stanęła między nim a swoją przyjaciółką
-Jutro powiem wszystkim jaki jesteś! Zgłoszę to do dyrekcji. Powinieneś wylecieć! Co ja ci zrobiłam!-rozległy się krzyki z gardła Lily.
-Ha i co posądzisz mnie o molestowanie, nikt ci nie uwierzy!
Wszyscy spojrzeli szeroko otwartymi oczami.
Pierwszy przy dziewczynach znalazł się Remus.
-Hej! To prawda? Próbował cię.. No wiesz.
Dziewczyna tylko kiwnęła głową.
Syriusz i James podbiegli do Krukona. Złapali go i wyrzucili na korytarz. Potter chciał coś jeszcze zrobić jednak Black go powstrzymał.
-Lily kochanie opowiedz co tam się wydarzyło!-zaczęła drzeć się Dorcas.
-My.. My najpierw rozmawialiśmy i śmialiśmy się. Spacerowaliśmy po zamku. W pewnym momencie złapał mnie i.. I zaczął mówić... Mówić takie ddziwne rrrzeczy. Krzyczałam aby mmmnie zostawił Alle on był silniejszy i nie pppotrafiłam się uwolnić. Zaczął... - tu urwała. To co wyjąkała dziewczyna rozwścieczyło wszystkich jej przyjaciół.
Zaczęli wybiegać z dormitorium.
Pierwszy - oczywiście - wyleciał James. Był wściekły. Jedyne co chciał to ukatrupić tego blondasa.Za kogo on się ma! Aby dotykać ukochaną samego James'a Pottera!. Czuł jak wzrasta w nim złość.
Za nim wybiegła Dorcas równie zdenerwowana jak on! Chciała go zabić. Jak śmiał tknąć jej przyjaciółkę! Czy on rozumie słowo NIE.
Na końcu szedł Syriusz. Wiedział, że nie musi się spieszyć bo i tak tej rozwścieczonej dwójki nie uda mu się zatrzymać. Lily wraz z Remusem została w pokoju wspólnym. Lupin pocieszał ją I dodawał otuchy. Była akurat godzina obiadowa, więc cała trójka z hukiem rąbneła drzwiami od Wielkiej sali.
-Panie Potter! Panno Meadows i Panie Black co to ma znaczyć! - wydała się McGonagall.
Nie interesowało ich to jednak. Zobaczyli, że siedział cały w skowronkach przy stole Ravenclaw. Gdy tylko ich zobaczył uśmiech błyskawicznie zniknął.
Dorcas podbiegła do niego i zarzuciła go z siedzenia. Zaczęła go kopać. Ten jednak podniósł się ale w tak samo szybkim tempie upadł z powrotem na podłogę. James nabił mu limo pod okiem oraz złamał nos. Syriusz złamał mu rękę. A Meadows na sam koniec rzuciła na niego jakiś dziwny ciężki przedmiot, łamiąc mu tym szczękę.
-Spokój! Natychmiast! Co tu się dzieje!!! - Do trójki podbiegła opiekunka Gryffindoru.
-Proszę Pani, on-wskazała na palcem Krukona - zaczął dotykać Lily w nieodpowiedni sposób! Próbowała zrobić jej wie Pani co wbrew jej woli! - zaczęła drzeć się na całe gardło Meadows.
W całej sali wybuchły sapnięcia przerażenia a po nich zapanowała pogrzebowa cisza. McGonagall zrobiła ogromne oczy i z obrzydzeniem spojrzała na Stara.
-Gdzie jest Panna Evans? - zapytała oburzona professor. Nie dane był jej uczennicy odpowiedzieć, gdyż do pomieszczenia wbiegł Remus z ledwo chodzącą, zapłakaną Lily.
-Halo! Pomocy! Coś jej jest!!
Wszyscy momentalnie spojrzeli na rudą piękność. Była blada, a jej oczy popuchnięte od płaczu. Nagle upadła na ziemię tracąc przytomność.
-Do skrzydła szpitalnego już!-rozkazała nauczycielka transmutacji - A ty-spojrzała się na Krukona - zostaniesz tu i jak wrócę pójdziemy do dyrektora! Powinieneś zostać wyrzucony natychmiast! - krzycząc wybiegła za Lupinem niosącym Evans na rękach.

You are the only one- Lily and James (1)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz