29

450 17 3
                                    

~27 marca ~
-Hej ludzie! Nie Syriusz to idzie bardziej na lewo. Ciastka połóż tam no już!
-Ale Dor czemu to nie może być tu przypięte!? - zaczął krzyczeć i narzekać Łapa
-Bo Lilka opracowała dokładnie jak ma być a ja się do tego stosuje! Więc zamknij pysk i przyklejaj.
Dochodziła już 19 a w pokoju wspólnym przygotowania do imprezy urodzinowej Jamesa szły pełną parą.
Nagle obraz się otworzył jednak okazało się, że to jedynie ruda.
Szła ciągnąć za sobą całą stertę prezentów.
-Merlinie! Skąd jest tego tyle! - wydarła się zaskoczona Meadows.
-Rodzice, przyjaciele, Ja, nauczyciele i różne takie... Ale musicie się pospieszyć! McGonagall nie może go dłużej przytrzymywać! Mapa.. Daj mi mapę... Wiecie, że on myśli, że każdy z nas zapomniał.. Jest tym strasznie przygnębiony ale dobra.. O cholera! Idzie tu.
Wszyscy spojrzeli się w stronę Evans. Ta rzuciła dzieło Huncwotów, z powrotem Glizdogonowi a sama ruszyła do wyjścia.
-Przytrzymam go pięć minut ale musicie się spieszyć!
Tak jak się spodziewała do pokoju wspólnego kierował się już okularnik.
-Hej, chodź ze mną na chwilkę do biblioteki proszęęęę-złapała go za rękę i zrobiła maślane oczy. Wiedziała, że jej nie odmówi.
-Ale Liluś muszę już... Ah no dobra idziemy!
Uśmiechnął się w jej stronę i skierowali się do najmniej lubianego przez uczniów miejsca w zamku.
-Po co tutaj przyszliśmy hmm? - spytał zmęczony Potter.
-Szukam... Poczekaj zapytam Panią Pince.
Przepraszam wie pani gdzie mogę znaleźć,, Zaawansowane eliksiry i antidota? "
-Niestety została już wypożyczona.
-Dobrze rozumiem.
Kierując się do siebie Lily szła bardzo wolno co lekko irytowało Rogacza ale nie chciał już nic mówić. Od środka było mu przykro, że nie pamiętała o jego urodzinach. No cóż...
Stanęli przed portretem Grubej Damy.
-Kochanie zamknij oczy... Proszę? - poprosiła Evans na co jej narzeczony nie chętnie przystał...
Kiedy w końcu pozwoliła mu je otworzyć, zobaczył przed sobą górę prezentów, jedzenia i dekorację. Wszyscy zaczęli śpiewać sto lat a Lilka zaśmiała się widząc jego minę i wniosła do pokoju tort.

Impreza mijała im w świetnych nastrojach. Zarówno młodsi uczniowie jak i ci starsi bawili się i tańczyli, śpiewając utwory, które właśnie były grane.
Syriusz tym razem nie pił tak dużo i ku zdziwieniu wszystkich zachowywał się normalnie... Przynajmniej w skali Łapcio-wego zachowania.
Wszyscy byli tak zajęci sobą, że nawet nie zobaczyli kiedy wraz z kilkoma zaproszonymi Krukonami weszli Ślizgoni.
Lily wraz z Jamesem siedziała na kanapie na środku pokoju. Powiększyli go kilkakrotnie aby zmieścić wszystkie dekoracje i prezenty.
W pewnym momencie do pary dosiadł się Snape. Ruda odruchowo przybliżyła się do Pottera. Ten na początku nie zrozumiał o co chodziło, ale kiedy ujrzał te tłuste włosy zagotowało się w nim.
Wstał i przekrzyczał głośniki
-Co tu do jasnej cholery robisz! Czego nie zrozumiałeś w zdaniu NIE ZBLIŻAJ SIĘ DO NIEJ!
-Posłuchaj mnie Potter... Nadwrężyliście cierpliwość Czarnego Pana, więc na pewno czeka na was kara. Jeśli jednak ona - wskazał palcem na Evans - byłaby z kimś innym, kimś kto jest mu wierny być może udałoby się ją uchronić przed jego gniewem!
-A poprzez wyraz KIMŚ rozumiesz SIEBIE tak!?
-Dokładnie. Jednak ten twój znikomej wielkości mózg potrafi przetwarzać informację!
W odpowiedzi okularnik odwrócił się i już chciał uderzyć Smarkerusa ale Lils położyła mu dłoń na ramieniu co go uspokoiło. Opuścił rękę, a przed nim stanęła dziewczyna.
-Snape lepiej wyraźnie wysłuchaj tego co mam ci do powiedzenia, bo nie zamierzam tego powtarzać. WOLAŁABYM ZGINĄĆ NIŻ BYĆ Z TOBĄ W JEDNYM POMIESZCZENIU PRZEZ GODZINĘ! PRZEKAŻ TEMU CAŁEMU VOLDEMORTOWI ABY LEPIEJ WYBIERAŁ SOBIE SŁUGUSÓW BO NARAZIE BIERZE JAKIŚ PATOLOGICZNYCH DEBILI! JAK CHCE TO NIECH SIĘ MŚCI WIESZ ILE MNIE ON INTERESUJĘ! TYLE CO TY TERAZ CZYLI NIC! W TYM MOMENCIE WYJEŻDŻASZ STĄD I NIE POKAZUJESZ MI SIĘ NA OCZY!
-ale Lil..
-OSZCZĘDŹ SOBIE POWIETRZA I JĘZYKA NA TŁUMACZENIA A MI WYSŁUCHIWANIA TWOICH BZDUR.. PO PROSTU WYJDŹ!
Chłopak zwołał swoich znajomych i razem opuścili imprezę.
-To co bawimy się dalej.. Ich tu nigdy nie było tak? - próbowała przerwać ciszę Evans co jej się udało. Black zaczął wywijać kocie ruchy na parkiecie, do czego dołączyła reszta.
Rogacz objął ukochaną i szepnął jej coś do ucha.
Po chwili ulotnili się do dormitorium. Tam hałas nie docierał, gdyż na pokój wspólny zostały rzucone zaklęcia wyciszające.
-Jak on mnie denerwuję!
-James, mnie też ale po co się nim przejmować... Niech leci do swojego ukochanego Pana podlizywać mu się i wić u nóg jak jakaś glista.
-Ale, że ma czelność się tu pokazywać.
-Są twoje 18-urodziny i nic nie może ich zepsuć a w szczególności jakiś niedorozwinięty śmierciożerca.
-Wiem... Wiesz, że ten dzień wolałbym spędzić nie wychodząc z łóżka i leżąc z tobą, oraz wysłuchując historii Huncwotów.
Gryfonka zaśmiała się.
-Skoro już tu jesteśmy to dam ci prezent.
-Wiesz, że nie musiałaś nic mi dawać, nawet nie powinnaś!
-Dlaczego niby?
-Samo to, że ze mną jesteś jest dla mnie największym prezentem!
-Oh weź bo się zarumienie - przewróciła oczami i prychnęła-to i tak jest coś co może dla ciebie nie mieć wartości ale dla mnie ma ogromną...
Wyjeła spod łóżka pudło w którym były wszystkie zdjęcia jej i chłopaka, bilety z koncertów, jego bluzy, różne przedmioty typu okulary czy szaliki, które dostała od niego ruda. Był tu nawet plakat, który kupił dziewczynie po jakimś meczu quidditcha.
-Skąd.. Skąd ty to wszystko masz? - spytał lekko wzruszony Potter.
-Wszystko to zachowałam. Chyba nie myślałeś, że wyrzuciłam... Oddałam też te twoje bluzy - zaśmiała się.
Chłopak rzucił się na nią i mocno zaczął całować na co zareagowała jeszcze większym wybuchem śmiechu.
Gdy lekko ochłonął wyjął przypadkowe zdjęcie. Był na nim z ukochaną a w tle szczerzył się Syriusz,który po chwili skoczył na niego i dziewczynę. Zaśmiał się.
-Kompletnie nie wiedziałam co ci kupić, ale jeśli Ci się nie podoba zawsze możemy coś wybrać razem...
-Żartujesz?! To najlepszy prezent jaki mogłaś mi dać...Są to wszystkie nasze wspomnienia w jednym... No brakuje tu tego, kiedy zgodziłaś się za mnie wyjść...
Pokiwała jedynie palcem... - Syriusz nie próżnował, ani Dorcas... Spójrz...-wyjeła jakiś mały album w którym były fotografie z Balu Bożonarodzeniowego. Pierwsza przedstawiała ich we dwójkę, kiedy zostali wyczytani na najatrakcyjniejszą parę Hogwartu. Kolejne były z tańców, a jedna - zapewne dzieło Łapy - Kiedy James zachłysnął się szampanem, a ruda zamiast mu pomóc bardzo głośno się śmiała...
Ostatnia przedstawiała jak klękał przed Evans a ta jedynie się uśmiechnęła i pokiwała głową na znak, że przyjmuje oświadczyny.
Zamknął książkę i przytulił się mocniej niż wcześniej do Evans.
-Dziękuję.
Ta jedynie z jeszcze większą siłą, niż kiedykolwiek przyciągnęła go i pocałowała.
Zdziwiło, ją, że nikt nie zauważył ich nieobecności. W końcu była dopiero 1, a jutro sobota.
Zeszli na dół i tak jak się spodziewali większość osób była pod wpływem alkoholu. Trzeźwy siedział Remus dyskutują o czymś z jakąś Puchonką... Obok siedziała Dorcas na kolanach Blacka, który był - co wszystkich zszokowało-również nie opity. Obiecał sobie.. Hmm może lepiej będzie powiedzieć, że rozkazał sobie nie pić na urodzinach najlepszego przyjaciela. Peter nie chciał mu uwierzyć, a więc się założyli. Jeśli wygra Pettigrew, Łapa kupi mu całe największe opakowanie czekoladowych żab, zaś jeśli rzeczywiście Black pozostanie bez upojenia alkoholowego, Glizdogon napiszę, za niego referat na wróżbiarstwo.
Jak wszyscy wiemy Casanova nigdy nie przegrywa... No może raz mu się zdarzyło, z Evans. Było to w piątej klasie, kiedy to uznał, że ruda nie umówi się z krukonem z siódmego roku. Zrobił to na złość swojemu przyjacielowi, który wtedy wywinął mu kawał. Syriusz przekonany był, że Lilka się podda i przyzna, że kocha Pottera jednak ta wykonała zadanie bez najmniejszego problemu czym zdobyła szacunek Łapy. Był pod wrażeniem, że specjalnie odwaliła szopkę przed szkołą aby ten jej pomógł, przy czym zaprosił na randkę. Jak to później powiedziała.. Nie mogłam się pogrążyć i zaprosić go pierwsza.. To wbrew naturze kobiety i poniżyłoby mnie.
Od tego momentu zbliżyła się do rozrabiaków. Kontakty z Remusem polepszyły się do maximum. Stał się jej bardzo bliski, zaś Black nawiązał z nią więź bratersko-siostrzaną. Kiedyś nawet pomógł jej uciec przed Jamesem, kiedy ten z różnymi słodyczami i kwiatkami biegał za nią po zamku krzycząc,, Evans weź się umów! ". To wtedy dowiedziała się o skrótach i sekretnych przejściach w Hogwarcie.
Na to wspomnienie, na twarzy dziewczyny pojawił się uśmiech. Złapała swojego narzeczonego za rękę i wyrwała do tańca.
Balowali tak kilka dobrych godzin. Nie przeszkadzało im to, że większość obecnych albo śpiewali pijani albo tańczyli wśród nich pokraczne układy. Byli zajęci i szczęśliwi. Nawet Voldemort nie mógł tego zepsuć.
Rano pozbyli się młodzików i rówieśników z pokoju wspólnego. Jednym zaklęciem wszystkie dekoracje trafiły do pudła, zaś pomieszczenie wróciło do normalnych rozmiarów. Zniknęły też dodatki, wyczarowane meble i butelki po ognistej Whisky. Meadows powyrzucała wszystkie śmieci.
Huncwoci, którzy o dziwo, wszyscy byli trzeźwi udali się na górę aby wziąć prysznic i pójść spać.
Dziewczyny zostały aby dokończyć porządki. Musiały jeszcze jakoś ułożyć prezenty Jamesa i przenieść je do swojego dormorotium. Męskie było okupowane i zajęte przez jak to nazywają... Własny Huncwoci porządek. Tak naprawdę jedynie Remus umiał nad nim zapanować i posprzątać sypialne, lecz nie opłacało się. Po chwili i tak był bałagan.
-Ty i Rogacz zdecydowanie możecie walczyć o tytuł Królewskiej Pary Parkietu.
-Jest takie coś?
-Nie, ale Lils co wy tam wyczynialiście. Te wszystkie fikołki, przeskoki, przekręty, piruety i inne ruchy było niesamowite... Długo się uczyliście?
-Hmm jakby to powiedzieć.. Robiliśmy to co chcieliśmy... Free style. I ja prawie nie skakałam! Jedynie co to kręciłam i robiłam to co kazał.. To partner prowadzi.
-Tak jasne... Urodziliście się do tańca... Wszystkie te zazdrosne fanki Pottera zbierały szczęki z podłogi. Przecież nawet na balu w czwartej klasie ba ani w piątej ani w szóstej tyle nie wyczyniał.. Chyba za dużo wypił.
-Był trzeźwy! Może po prostu chciał się dobrze zabawić...
-Dobra, dobra ruda jest 6 a tu wszystko jest już w porządku. Nawet Dumbledore nie zobaczyłby, że coś tu było.
-Ale on wie! Nawet McGonagall! Pomagała mi rzucać zaklęcia wyciszające..
-CO!?!
-Pstro.. Chodź na górę.
-Ej chyba naprawdę McKotka się wyluzowała.
-Albo chcę abyśmy mieli odrobinę rozrywki w tych czasach... Wiesz ten cały Voldemort i różne tego typu.
-Może i masz rację.
Evans korzystając z nieuwagi przyjaciółki pierwsza wbiegła pod prysznic.
Kiedy wyszła wkurzona czekaniem brunetka ruszyła prawie ją przewracając do łazienki.
Lily zasłoniła roletami okna aby było ciemniej po czym położyła się do łóżka.
Usłyszała jeszcze wulgaryzmy Dorcas o to ile można się myć i czy musiała czekać aż czterdzieści minut! Po czym usneła.

(Przed nią pojawił się on. Stał nad wszystkimi jej przyjaciółmi i Jamesem. Rzucał Cruciatusami a następnie w jej stronę przyleciało zielone światło. Usłyszała jeszcze jakieś krzyki z oddali,, Tylko nie Harry! Tylko nie on! Błagam! " następnie rozległ się jego okropny i obrzydliwy śmiech.)
Obudziła się natychmiast. Była cała mokra. Meadows kucała nad jej łóżkiem i uspokajała ją.
-Liluś to był tylko sen okej? Wszystko w porządku.. W jak najlepszym.. Co.. Co ci się śniło?
-On.. Voldemort.. On mordował.. Zabił mnie i jakąś kobietę, która chroniła dziecko. Byliście tam wy i on...
-Dobra spokojnie.. To tylko sen.. Jesteśmy tutaj wszyscy. Chłopaki są u siebie a ja tu z tobą.. Chcesz spać? Ja już nie mogę.. Jest 13... Za półtorej godziny obiad idziemy?
Ruda pokiwała głową. Miała całe czerwone oczy a jej włosy nie chciały się ułożyć. Wyglądała jak trup. Te sny nawiedzają ją za często. Co kilka nocy śni jej się ta kobieta z dzieckiem... I ten potwór...
-Evans rusz się! Jestem głodna strasznie!
-Już idę.
Dzisiaj obydwie założyły crop topy i zwykłe jeansy. Nie zarzucały swetrów bo na dworzu było bardzo ciepło a co dopiero w Hogwarcie.
Wbiły do wielkiej sali.
Jakimś cudem Huncwoci i inni siodmoroczni już tam byli. Wszyscy spojrzeli się na nich, a Dorcas w ostatniej chwili złapała tracącą przytomność Lily.
Rozległ się krzyk, zaś ta jedynie się uniosła w powietrze i z jej ciała wyleciał czarny dym. Wszyscy zerwali się i podeszli bliżej niej.
Opadła na podłogę a jakaś postać zaczęła stosować na niej Cruciatusa i legimencje.
Ruda jednak opanowała oklumencje i nie pozwoliła aby wniknął w jej myśli i wspomnienia.
W pewnym momencie cała chmura opuściła jej ciało i się ulotniła a ta odzyskując świadomość i funkcje życiowe niemal zachłysnęła się powietrzem .
Była znowu cała mokra a na ścianie została napisana wiadomość.
,, Długo nie dasz rady odpychać mojej mocy "
Młodsi zostali wyprowadzeni przez Slughorna i Sprout. Dumbledore i McGonagall przepchali się pomiędzy tłumem i klękneli przed nią.
Obok nich kucnął James a z drugiej strony stała przerażona Dorcas i Syriusz.
-Lilka.. To co we śnie tydzień temu i teraz... - wyjąkała Meadows.
Odpowiedzią było skinienie głową i wyszeptane TAK
Brunetka zbladła i zbliżyła się do przyjaciółki.
-Wyglądało dokładnie jak teraz?
-Identycznie... Dor... Jeśli.. A co jeśli..
-Nie to musi być przypadek...
-O CZYM WY TO CHOLERY MÓWICIE! - wydarł się wkurzony Potter.
,, Współlokatora,, Evans spojrzała na ślizgonów, krukonów i puchonów. Ci jakby czytając w jej myślach opuścili salę. To samo uczynili uczniowie Gryffindoru, z wyjątkiem Alice, Franka, Jamesa, Syriusza, Remusa i Dorcas.
-Możecie w końcu powiedzieć! - krzyczał cały zdenerwowany Potter który patrzył w oczy przerażonej ukochanej.
-Proszę ochłonąć-rozkazała mu Minerwa na którą ten jedynie machnął dłonią.
Lily przytrzymując się ławki od tyłu usiadła na niej i głośno wzięła wdech.
-Ja powiem! - głośno powiedziała Meadows - A więc Lily od jakiś kilku.. No dobra kilkunastu nocy miewa koszmary z Voldemortem... Jeden.. Ten pierwszy był dokładnie o tym co miało miejsce przed chwilą. Za każdym razem kiedy śni jej się coś związanego z tamtym psychopatą budzi się z krzykiem i opowiada mi co się wydarzyło... Tamtej nocy.. To było jakieś półtora tygodnia temu... Mówiła coś o nas wchodzących na śniadanie i o jakiejś czarnej chmurze unoszącej jej w powietrze. Mówiła, że chciał czytać w jej myślach, dlatego zaczęła czytać o oklumencji. Co najlepsze i uświadomi wam, że nie zwariowałam jest fakt, iż podyktowała mi dokładnie to co tutaj jest napisane - wskazała na zapisaną ścianę.
Lily jedynie pokiwała głową i poczuła jak robi się jej niedobrze. Sięgnęła po pierwszy lepszy kielich z wodą i wypiła ją.
-Czemu nic mi nie powiedziałaś!
-James nie chciałam cię martwić.. To tylko sny..
-KTÓRE STAJĄ SIĘ RZECZYWISTOŚCIĄ!
-Dzieci spokojnie... Voldemort to mistrz legimencji dlatego wejście mu we sny Panny Evans to pestka... Podziwiam jednak to, że teraz kiedy chciał od niej wydobyć informację użyła dość potężnego rodzaju oklumencji. Była opanowana przez jego ducha, co powinno skłonić ją do robienia tego co on chce... Nie udało mu się to - zaczął gadać Dyrektor - to było niesamowite... Sam kilka lat to trenowałem - chodził w kółko...
Okularnik trzymał narzeczoną za rękę i szczerze miał gdzieś co pieprzy Dumbledore.
-Lily... Co ci się jeszcze śniło? - spytała opiekunka Gryffindoru u której można było wyczuć bardzo przejęty ton.
-Co nnoc - wyjąkała - śniło mi się, że rzuca w nas niewybaczalnymi.. Znaczy we wszystkich tu obecnych i.. I jak morduję jakąś kobietę z dzieckiem... Która krzyczy.
-Jak wyglądała ta kobieta? - spytał nagle jakby niespokojny Albus.
-Miała rude, gęste włosy i jakieś normalne ubrania.. Na rękach trzymała dziecko, które potem zasłoniła i została zabita...
-Minerwo mamy wyjaśnione...
-CO WYJAŚNIONE!? CAŁY CZAS JAKIEŚ DZIWNE KODY, MÓWCIE NORMALNIE JAK LUDZIE! - znowu wkurzył się Rogacz.
-DOKŁADNIE! JAK NIE TE - Łapa wskazał dwie gryfonki - TO WY! MOŻECIE WALIĆ WPROST!
-Dobrze.. Więc...

You are the only one- Lily and James (1)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz