6

648 26 4
                                    

Slughorn ciągnął swoje historie związane z amortencją bardzo długo. Przygotował nawet własny eliksir.
-Kto chciałby się pochwalić co czuje? Hmm może Panna Lily i hmm Potter, Black, Snape.
Pierwsza do kotła podeszła Evans.
-Proszę opisać - powiedział profesor lekko się uśmiechając.
-Cz..czuję hmm cytrynę z lekką nutą czekolady oraz deszcz. Do tego odrobinę zapachu z pasty do.. Do miotł wyścigowych.-szybko oderwała się od cieczy.
Slughorn pokiwał głową, a uśmiech nie schodził mu z twarzy. James i Syriusz wiedzieli kogo zapach opisała dziewczyna. Byli bardzo zdziwieni. Severus również wiedział czyją woń wyczuła Gryfonka. Cały poczerwieniał.
Lily na początku nie wierzyła w to co przed chwilą powiedziała.
Wszystkie zapachy były związane z Potterem. W szóstej klasie wyciągnął ją z zamku na deszcz, jak to on opisał,, dla frajdy,,. Świetnie wtedy spędzili czas, jednak dołączyli do nich Syriusz i Peter. Zapach pasty do miotły roznosił się z dormitorium chłopaków oraz był wyczuwalny w całym pokoju wspólnym przed meczami quidditcha, kiedy to okularnik przygotowywał swoją miotłę. Zaś cytryna z czekoladą była rozpoznawalna przez każdą dziewczynę, która stała bliżej Jamesa niż 10 cm.
-Zaprosimy Pana Blacka.
Syriusz ledwo podszedł i mruknął
-Czuję.. Hmmm... Bardzo słodki zapach.. Jakby kwiatów pomieszanych z czekoladą. Do tego hmmm... Zapach dość dziwny, jakby lekko gorzki, jednocześnie przyjemny.
Lily spojrzała w stronę Pottera, który pomyślał to co ona - Dorcas.
-Dobrze to może teraz Pański przyjaciel. Panie Potter szybciej, szybciej.
-Ja wyczuwam.....
Minęła chwila zanim się odezwał
-Lawende z lekkim zapachem skoszonej trawy. Deszcz i... i.. Lilie.
Odszedł dość szybko z powrotem na swoje miejsce.
Lily zdziwiona tym co poczuł James nie za bardzo zrozumiała, że to zapach jej włosów wyczuł. Jednak zapach Lili wszystko tłumaczył.
-No to ostatni Pan Snape.
-Ja czuję zapach syropu klonowego i... Świeżego pieczywa.
Wszyscy spojrzeli na niego krzywo. Było to bardzo szybkie, wręcz niemożliwe do wyczucia w ciągu kilku sekund.
Następnym poleceniem nauczyciela było przygotowanie amortencji.
Lily zrobiła ją bez problemu. Snape tak samo. Ku zaskoczeniu wszystkich eliksir idealnie wyszedł także i Potterowi. Cała trójka otrzymała Wybitne, zaś Syriusz i Lupin z pomocą przyjaciela otrzymali Powyżej Oczekiwań.
Ruda dostrzegła, że Severus był zły, iż Potter dorównał mu w przygotowaniu płynu.
-Dzięki - szepnął James przechodząc koło swojej ukochanej. Puścił jej oczko i uciekł gdzieś z Huncwotami. Planowali coś. Dziewczyna i Dorcas westchnęły i pokręciły głową.
Następną lekcją była obrona przed czarną magią.
-Witajcie moi drodzy! Jak wiecie od poprzedniego roku trenujemy patronusy. Narazie udało wam się je wyczarować, lecz jedynie w nieokreślonej, niecielesnej postaci. O proszę! Kogo my tu mamy! Potter, Black, Pettigrew I Lupin. Jednak dotarliście na te zajęcia. Nie to co w tamtym roku i dwa lata temu.Może pochwalicie się swoimi patronami?
Zapraszam.
Syriusz i Peter odrazu wyczarowali cielesne postacie. W przypadku Blacka był to pies, zaś u drugiego szczur.
Remus wyczarował coś przypomnającego ogromnego psa.. A no tak... Wilk
Na koniec został Potter. Patrzył w stronę Lily. Dziewczyna uśmiechnęła się i mrugneła do niego jednym okiem.
Nagle z różdżki chłopaka wydobył się Jeleń. Był ogromny i zapierał dech w piersiach.
-Dobrze mamy za sobą chłopców to kolej na dziewczyny - odrzekł Profesor - zapraszam Evans, Carter Meadows i Hmmm może ktoś z płci męskiej. Snape.
Pierwszy zaczął ślizgon. Z jego różdżki ukazała się biała nić i nic więcej.
Carter także nie potrafiła sobie poradzić z cielesnym patronusem.
Dorcas się udało, a po chwili przed nią pojawił się owczarek niemiecki.
Nastała kolej Lily. Dziewczyna ku swojemu zdziwieniu przypomniała sobie chwilę spędzone z Jamesem. Nie wiedziała czemu. Samo się stało. Wypowiedziała zaklęcie a z końca jej różdżki wytworzyła się łania... Właśnie łania! Samica jelenia! To niemożliwe przecież...
-O proszę! Panna Evans i Pan Potter mają wspólne przeznaczenie i są bratnimi duszami. Podobno dopasowane formy Patronusa wskazują przyszłość.-zaczął gadać profesor.
Lily patrzyła na niego z lekko wystraszonym a zarazem zdziwionym wzrokiem. James uśmiechał się szeroko. Dorcas nie hamowała się i wybuchneła głośnym śmiechem.
Snape wybiegł z sali jak poparzony. Za nim poleciała Narcyza i Bellatrix.
Zadzwonił dzwonek ogłaszający koniec lekcji.
Przechodząc przez korytarz Evans poczuła jakby czyjś oddech na plecach. Odwróciła się i nikogo tam nie zobaczyła. Szła dalej i nagle ktoś szepnął jej do ucha :
-Hmm łania I jeleń. Wspólne przeznaczenie i przyszłość. Dziwne, że jakieś zwierzęta mają niby mówić co się wydarzy.
Lily szybko odwróciła się w stronę głosu. Nie musiała tego robić. Ten dźwięk rozpoznałaby wszędzie. James Potter we własnej osobie.
-Z tym, że niby mają decydować się zgodzę. To jest bez sensu . Przecież to tylko zwierzę ze wspomnień.
Mieli teraz zielarstwo. Znienawidzony przedmiot zarówno Evans jak i Rogacza.
- O i zapomniałabym dodać. Wiem skąd wasze hmm psuedonimy. Poważnie? Animagowie. Jesteście nieodpowoedzialnymi kretynami!
Skręciła w stronę cieplarni. James cały czas zdziwiony, że doszła do tego tak szybko stał w miejscu.

You are the only one- Lily and James (1)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz