25

435 19 3
                                    

Przez cały luty Lily bała się własnego cienia. Po tym co usłyszała o przepowiedni cały czas nękały ją koszmary. Pewnie nie zmużyłaby oka gdyby nie James. Miała w nim ogromne oparcie. Udawał przy niej silnego, chociaż w środku sam odczuwał strach. Nawet we śnie nie wypuszczali z dłoni różdżek.
Dzisiaj była pełnia, więc Rogacz i reszta Huncwotów towarzyszyła Remusowi. Początkowo przyjaciele próbowali przekonać Pottera aby został z narzeczoną. Nie udało im się. Zarówno okularnik jak i ruda uważali, że powinien iść.
Evans siedziała z Dorcas w pokoju wspólnym i pisały wypracowanie na transmutacje. Był piątek, więc mogły posiedzieć do późna. Dochodziła trzecia. Ostatnio Lupin stał się dość spokojny przez co nie musiał za każdym razem chodzić do skrzydła szpitalnego.
Tak jak myślała po kilku minutach wpadli zdyszani, brudni i zmęczeni.
-Oho! Proszę, proszę jacy zadowoleni! - zaśmiała się Meadows.
-Hejka-pocałował Lile w policzek James.
Ta zaczęła się wyrywać. Spojrzał na nią pytająco.
-Musisz się ogolić bo kujesz i dodatkowo strasznie śmierdzisz mokrym psem...
W pokoju wspólnym każdy, nawet Potter zaczęli się śmiać.
-Wypraszam sobie! Jak już to mokrym Jeleniem!
Chwilę tą przerwał jakiś dziwny szelest. Nikt oprócz Evans tego nie usłyszał. Dziewczyna wstała i złapała różdżkę w dłoń.
-Liluś co się dzieję!? - spytał przerażony rozczochraniec.
-Ktoś tu jest.
Natychmiast wszyscy się zerwali, nawet wyczerpany Remus i zaczęli nerwowo się rozglądać. Ruda się nie myliła. Okno zostało wybite, a przez nie przeleciało zielone światło celowane prosto w Gryfonkę. Na szczęście miała dobry refleks więc uśmiercające ją minęło.
Zaczęli rzucać rozbrajającymi i Protego.
Kiedy światła ustały, przestali się bronić. Cały czas się rozglądali ale nikogo już nie było.
Zamiast tego na parapecie leżała mała zwinięta kartka.
Pisały na niej dwa słowa :Do Pottera.
Syriusz przekazał przyjacielowi wiadomość.
Ten otworzył ją i po przeczytaniu spojrzał szeroko na swoją narzeczoną.
-Jamie? Co tam jest napisane? - wydusiła z siebie gryfonka.
Huncwoci i Dorcas patrzyli na niego wyczekująco.
-Trzymaj swoją szlamę z daleka od moich sprzymierzeńców. Jeśli jeszcze raz rzuci na któregoś cruciatusa spotkamy się szybciej niż planuję.-wyjąkał cały czas będąc w szoku.
Lils takiego nie przeżyła, tylko momentalnie wybiegła przez portret.
Ruszyli za nią, nie za bardzo wiedząc gdzie się kieruję.
Stanęli przy wejściu do pokoi Slytherina.
-Bombarda Maxima!
Portret chroniący wejście wybuchł a wszyscy spojrzeli na nią z szokiem.
-No co!? Mają gorsze zabezpieczenia od Hufflepuffu!
Wleciała jak błyskawica i docierając do czyjegoś łóżka rzuciła Drętwote. Osoba w którą wcelowała wstała od razu i sięgnęła po różdżkę. Był to Snape.
-Jesteś większym tchórzem niż myślałam! Zamiast sam załatwić ze mną to co się stało w łazience wolałeś naskarżyć swojemu Panu tak? Dzidzia boi się szlamy! A odpowiedziałeś mu co się tam stało naprawdę!? No proszę!? Mów!
-Lily j.. Ja..
-Co ja? Co ja! Przekaż Voldemortowi, że skoro tak bardzo chce mnie odwiedzić szybciej to zapraszam! Niech powiadomi mnie wcześniej to może nawet ciasteczka i kawę przygotuję!.
Chciała wychodzić ale zawrociła.
-I posłuchaj mnie żyjesz tylko dlatego, że nie powiedziałam im co się stało - wskazała placem na przyjaciół i narzeczonego, który był zakłopotany.
-A czemu im nie powiedziałaś hmm? I tak za kilka miesięcy kończę szkołę i dołączę do strony wygranych! Nic mi nie zrobią! Jakbym chciał to mógłbym i cię tam.-urwał, gdyż Lily nie wytrzymując tego przywaliła mu pięścią.
Ślizgoni patrzyli na niego i chcieli mu pomóc,jednak uniósł dłoń pokazując tym, że nie potrzebuję wsparcia.
-Chciałam o tym zapomnieć! Myślisz, że łatwo! Teraz kiedy ktokolwiek mnie dotknie boję się, że to ty! Kiedyś miałam cię za przyjaciela ale wiesz co Severus... Nie zasługujesz na niczyją przyjaźń! Jesteś taki jak twój...
-No jak kto? Powiedz to wreszcie!
-Jak twój mugolski, chlejący i agresywny ojciec!
Mówiąc to przepchała się pomiędzy stojącymi i pobiegła do siebie.
Chciała być sama i w ciszy posiedzieć ale nie był jej to dane.
-Hej? Kochanie mogę wejść?
Przetarła nos rękawem i pokiwała głową.
-Tak jasne...
Usiadł obok niej i ją objął. Siedzieli nic nie mówiąc, ale spokój przerwała Dorcas i Syriusz.
Wpadli jak poparzeni i Meadows wydarła się :
-Koniec z tym Evans! Lilka w tej chwili, w tej minucie i sekundzie opowiadasz co się tam stało-widać było, że Potter chce coś powiedzieć ale ta mu nie pozwoliła-I nie próbuj nam wmówić tego, że skoro nie chce to nie musi mówić James bo każdy wie, że ty też chcesz wiedzieć! Posłuchaj ruda, znamy się od początku! Możesz nam zaufać więc teraz zaczniesz ruszać ustami i opowiesz wszystko!.
Usiadła wraz z całą ekipą na swoim łóżku i przyglądała się Gryfonce.
-No.. No okej! Ale obiecajcie, że o tym zapomnimy dobrze?-wyszeptała w końcu
-Nic nie możemy obiecać - powiedział głośno Remus, na co Lily jedynie lekko się uśmiechnęła i pokręciła głową.
-Dzisiaj rano jak przygotowywaliście wszystko na pełnię to poszłam do łazienki... Rozmawiałam chwilę z Jęczącą Martą. Do pomieszczenia wpadł Snape i zaczął... No - ponownie łza ściekła jej po policzku - robić nieodpowiednie rzeczy i nie miałam jak mu się wyrwać, więc użyłam Cruciatusa... Upadł na ziemię a ja stamtąd wybiegłam... Wy wiecie, że ja myślałam, iż mimo nieistniejącej między nami już przyjaźni mamy do siebie jakikolwiek szacunek!
-Lils - odezwała się Dorcas - to od tego masz te siniaki? Prawda?
-DORCAS!
-No co? Skoro już mówisz to...
-Jakie do jasnej cholery siniaki! - wydarli się jednocześnie Łapa i Rogacz.
-Powiesz im? - spytała sarkastycznie Meadows - Nie no pewnie, że nie! Ma całe ramiona w sińcach i na udach też ma kilka!
Poczuła na sobie spojrzenie Lily, które mogłoby zabijać.
-Zostawcie nas okej? - zapytał że spokojem okularnik.
Przyjaciele wypełnił prośbę i wyszli za drzwi, cały czas jednak przysłuchując się rozmowie.
Ani Evans ani Potter nie mieli siły i ochoty powtarzać im całej rozmowy, więc nawet nie rzucili zaklęcia wyciszającego.
-Powiesz mi teraz dokładnie co się stało-powiedział cały czas siląc się na spokojny ton rozchochraniec.
-Dobrze.. Więc w skrócie to już wszystko powiedziałam...
-Ale co dokładnie? Lily umówiliśmy się, że będziesz mi wszystko mówić - kucnął trzymając dłonie na jej kolanach i patrząc w jej oczy.
-Co mam ci powiedzieć! Że dotykał mnie tam gdzie nie powinien. Że uderzył mną o ścianę!? Że całował mnie wbrew mojej woli? Chcesz usłyszeć więcej?!
-Zrobił co coś więcej? Lils?
-Moje ubrania do niczego się nie nadają... Albo są w krwi albo rozdarte przez niego! Ale oczywiście wszystko wina szlamy!...
-Czy on cię.. No wiesz?
-Nie musisz pytać.. Tak molestował i co z tego?! Voldemort stoi za nim murem!
Popłakała się.
Miała już tego dość...
Przytuliła się do niego. To zawsze jej pomagało...

You are the only one- Lily and James (1)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz