22

453 19 1
                                    

Następnego dnia Ruda mogła wrócić do siebie. Miała jednak nie wracać na lekcje, ponieważ co tydzień przyjeżdżali do niej ludzie ze św. Munga.
Olivier Cast i Klaus Leroy zostali wyrzuceni ze szkoły za znęcanie się nad uczennicą, a z racji tego, że są pełnoletni będą odpowiadać za swoje poczynania w Ministerstwie. Groził im nawet Azkaban. Był 26 stycznia, więc za cztery dni wypadły osiemnaste urodziny Lily.
-Hej, Możemy pogadać? - zapytał nieśmiało James wchodząc do dormitorium dziewcząt.
-Tak jasne...
Usiadł na jej łóżku w jej nogach.
-Hmm no to jakby zacząć... Chciałem się dowiedzieć czy zostawiłaś mnie przez.. Przez nich czy może sama podjęłaś taką decyzję...? - wymamrotał tak cicho, że dziewczyna go ledwo usłyszała.
-Czy wydaje ci się, że z własnej woli bym zostawiła kogoś, kogo kocham najbardziej na tym świecie? - odpowiedziała pytaniem na pytanie Evans.
Potter spojrzał na nią a w jego oczach po raz pierwszy od tak dawna pojawił się błysk.
Uśmiechnął się szeroko i szybko przybliżył się do dziewczyny.
Wziął jej twarz w ręce i dotknął swoim czołem jej.
-Mogę? - spytał na co dziewczyna odpowiedziała tylko kiwnięciem głowy.
Po chwili zanurzyli się w pocałunkach.
Zanim się od siebie oderwali minęło może dwadzieścia minut jak nie lepiej.
-Lils...
-Hmm?
Wyciągnął jej pierścionek z kieszeni i uklęknął :
-Zgodzisz się za mnie wyjść? Ponownie? - to ostatnie dopowiedział z lekkim uśmiechem.
-Tak! TAK! I JESZCZE RAZ TAK! - wydarła się dziewczyna.
Diamencik z powrotem znalazł się na dłoni swojej właścicielki.
Siedzieli przytuleni i wyjaśniali sobie kilka spraw.
-Mogłaś mi o nich powiedzieć! Posłuchaj.. Jeśli dzieję ci się krzywda masz przyjść i od razu mnie o tym poinformować! Okej? Liluś okej?
-Okej.
Nagle do sypialni wpadli całujący się Syriusz z Dorcas. Szczęki zarówno opadły okularnikowi jak i jego byłej-teraźniejszej narzeczonej.
Dwójka odrywając się od siebie zauważyła miny przyjaciół więc zaczęli udawać, że tu nic się nie wydarzyło.
-To nie było.. Ymm.. To nie było tak jak myślicie że - zaczęła się tłumaczyć Meadows wycierając dłonie o spodnie.
-Tak to nie było tak.. Naprawdę!-wydarł się Black teatralnie unosząc ręce na wysokość klatki piersiowej aby potwierdzić swoją niewinność.
-Ta jasne! - zaśmiała się Lily
-My wiemy, że to nie było tak... - puścił im oczko James również się śmiejąc.
Łapa jak i przyjaciółka Rudej westchnęli zrezygnowani.
Animag wyszedł z pokoju zostawiając kumpla samego z dwiema Gryfonkami.
Rogacz zaczął ruszać brwiami w górę. Jego ukochana poszła w ślad za nim na co Dorcas przewróciła oczami.
-I ty Evans przeciwko mnie? Kto by pomyślał! Bujałaś się w tym palancie od trzeciej klasy a i tak nie dałaś mu szansy, mówiąc, że jest idiotą i przekonując się-co i tak swoją drogą było bez sensu-, że go nienawidzisz! Ty jako jedyna powinnaś wiedzieć jak się czuje! - wydarła się i z hukiem zamknęła za sobą drzwi łazienki.
-Ale ja się do tego otwarcie nie przyznawałam jak ty! - krzyknęła jeszcze Lily na co Meadows prychneła i później było słychać jedynie wodę pod prysznicem.
-Naprawdę? Od trzeciej klasy?! Nie wiedziałem.!-oburzył się Potter.
-Ja też nie! - broniła się Ruda krzycząc jednocześnie w stronę drzwi od łazienki, przez które po sekundzie wyszła Dorcas.
-A wiesz chociaz o tym, że gadasz przez sen?!
-CO! - zaskoczona krzyknęła Evans.
-To ty nie wiesz? - zapytał drapiąc się po karku okularnik.
-NIE - rzuciła mu zdziwione spojrzenie unosząc brwi do góry po czym zatkała sobie usta dłonią i zaczęła się śmiać.-okej widzę, że jesteście tym zdziwieni ale naprawdę nic o tym nie wiem! Może powiedzie co takiego ciekawego opowiadam? Hmm!?
-Na trzecim roku gadałaś coś w stylu,, co za idiota.. Ładny ale idiota " później na czwartym coś mówiłaś o tej twojej siostrze i o tym jak to ty masz dość Pottera. Na piątym przez pierwszą połowę gadałaś poczekaj zacytuję,, KIEDYŚ ZABJIE TEGO DEBILA JAK ZAPYTA SIĘ CZY SIĘ Z NIM UMÓWIĘ,,a przez drugą coś o Snape i jaki to z niego cham... no i przez szósty rzadko się zdarzało a jak już to o śmierciożercach i coś o wspaniałych przyjaciołach. No i teraz gadasz o śmierci, miewasz koszmary, krzycząc,, nie jego! Nie ją!,, I tak w kółko - streściła jej przyjaciółka wycierając ręcznikiem mokre włosy przed lustrem.
-No dobra nie jest źle... Myślałam, że już wygadałam wszystko ale jest okej.. Wracając do tematu.. Na trzecim roku widzisz sama, że się w nim nie kochałam!
-Umm Lils nazwałaś mnie ładnym idiotą - odezwał się w końcu James
-TO BYŁO STWIERDZENIE FAKTU A NIE WYZNANIE MIŁOŚCI! OH MERLINIE! - uniosła ręce do góry

Po położeniu się do łóżka Ruda wtuliła się mocniej w swojego staro - nowego narzeczonego a ten szepnął jej do ucha :
-Czasem mówisz też moje imię przez sen..
-To nie tak źle... Gorzej jakbym mówiła imię Leo..-uśmiechnęła się pod nosem wyobrażając sobie minę Pottera na wspomnienie nazwiska jej mugolskiego sąsiada, w tym jej chłopaka na trzecim roku.
-Kogo przepraszam bardzo!? - powiedział trochę za głośno za co oberwał - klasycznie - poduszką od usypiającej Dorcas.
-Nie wiesz kim był Rent? ! - zerwała się do pozycji siedzącej Meadows.
-Umm nie? - odpowiedział pytaniem na pytanie Rogacz.
-Dobranoc! - przekrzyczała ich Lily myśląc, że to coś da.
-O nie moja droga! Dor może ty wyjaśnisz mi kim jest ten cały Leo - jego imię powiedział jakby zjadł dopiero co kwaśną cytrynę.
-Okej więc.. Przez cały trzeci rok w sumie to do tej pory wysyła Lilce kwiatki z byle jakich okazji. Urodziny, zakończenie, rozpoczęcie, święta nie święta byle pretekst się znajdzie. Byli razem przez trzeci rok i pierwsze dwa miesiące czwartego ale Evans go rzuciła. Widać, że do chłopaka to nie dociera. Chyba ci mugole są ograniczeni.
-Kiedy ostatnio jej coś wysłał - zapytał Potter bardzo poważnie.
Ruda udając, że śpi przysłuchiwała się całej sytuacji.
-Hmm niedawno.. Poczekaj z jakiej okazji to byłk tym razem.. A tak.. nadchodzących urodzin! Tak hahaha to było dobre! Przecież osiemnastkę to ona ma 30 a nie 15! O to dostała - Przyjaciółka wyjęła z rzeczy współlokatorki małe pudełeczko i rzuciła je na łóżko.
-DORCAS! - w końcu ujawniła swoją obecność Gryfonka
-No co?! Przynajmniej następnym razem nie będziesz się ze mnie nabijać! I postawisz się na moim miejscu - udawała oburzoną, jednak po chwili wybuchnęła śmiechem.
James przyglądał się zawartości pudełka na co składał się jakiś mały łancuszek na rękę. Oglądając go zmarszczył brwi po czym odwrócił się w stronę Lily.
-Zamierzałaś mi powiedzieć o swoim hmm wielbicielu?
-Nie! To tylko znajomy! I tak jeszcze kilka miesięcy i nie będzie mógł nic wysłać bo nie zna adresu.
-I BARDZO DOBRZE! - krzyknął Potter na co Meadows zaczęła się trząść z jego większego śmiechu.
Evans jedynie zabrała łancuszek i wrzuciła go do kufra po czym prychnęła i ułożyła się na torsie swojego ukochanego.
Ten był cały czas w szoku i leżał sztywno ale później tak jak i ona usnął.

You are the only one- Lily and James (1)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz