5

727 27 3
                                    

Wrócili do pokoju wspólnego. Panowała tam grobowa cisza.
-Pójdę już na górę-wyszpetała Lily.
-Idę z tobą! - krzyknął okularnik i ruszył za nią.
Usiadł obok dziewczyny na jej łóżku. Oparła mu się na ramieniu siedząc po turecku na swojej kołdrze.
-Wiem, że to nie odpowiedni moment ale zapytam :Lily, weź się umów!
Ruda wybuchneła śmiechem. Był tak zaraźliwy, że James również się zaczął śmiać. Na chwilę do pokoju weszła Dorcas i Syriusz, jednak widząc ich rozbawionych dali im jeszcze trochę czasu sam na sam
-Po raz pierwszy nie powiedziałeś Evans tylko Lily! Potter coś się z tobą dzieję!- zwróciła mu uwagę Gryfonka.
-Czemu Potter? James mam na imię!
-Przyjęło się! Ja Evans, ty Potter!
-Na Syriusza nie mówisz ciągle Black - zrobił minę obrażonego dziecka lekko wypychając dolną wargę.
Dziewczyna ponownie zaczęła się śmiać.
-Dobra, dobra od dzisiaj jesteś James.
-No to jak?-zapytał
Uniosła brwi do góry
-No czy się ze mną umówisz! Lily... - zaczął mówić ale przerwała mu.
-Rogacz posłuchaj - nie dane było jej dokończyć, gdyż zrobił to co ona przed sekundą. Wszedł jej w połowie zdania.
-Nie nie, poczekaj. Najpierw odpowiedz dlaczego zawsze odmawiasz. Mówisz nie?
-Jesteś James Potter. Przystojniak szkolny, za którym uganiają się dziewczyny z jęzorem na wierzchu. A ty? Masz już tak ładną kolekcję byłych, że nie wiem czy ich liczba niedorówna niedługo liczbie wygranych w quidditchu!. Umawiasz się a potem rzucasz! Nie obchodzi cię to co czują tamte!
-Tak masz rację, nie obchodzi mnie co czują TAMTE - wyraźnie podkreślił ostatnie słowo. -interesuje mnie jedynie co czuje Lilyanna Evans.
-Błagam tylko nie pełne imię!
Zaśmiał się.
-Posłuchaj, staram się zmienić dla ciebie od dwóch lat! Nie robię już z siebie przy tobie idioty, ponieważ to nie robi na ciebie wrażenia. Załapałem. Staram się już lekko spoważnieć!
Kiwneła głową - To widać - wyszeptała.
-A co jeśli obiecuję Ci, że cię nie skrzywdze? Co ci szkodzi jedna może dwie randki?
-W sumie to tylko spotkania. Okej, uznajmy, że się zgodziłam.
-Naprawdę?! - wykrzyczał z wielkim uśmiechem.
Ruda pokiwała głową.
Nie wiedziała, że nie tylko jej szybciej bije serce. Chłopakowi omało co nie wybuchneło.
-Nie wierzę! Wreszcie! -zaczął się śmiać cały czas patrząc na dziewczynę-Dostałem wreszcie szansę! Obiecuję nie zmarnuje jej! A teraz droga damo prysznic i pora spać. Ten dzień był bardzo męczacy. Jutro zajęcia! Pamiętasz co mamy pierwsze? - wszystko to wydukał na jednym wdechu.
-Eliksiry.
Przekręcił oczami i chciał już wyjść, jednak szybko podbiegł do Evans i przytulił ją, jednocześnie podnosząc ją z łóżka. Zaczęła się śmiać bardzo głośno.
-Wiesz co? Ja jeszcze zejdę na dół. Muszę powtórzyć jutrzejsze lekcję a jest dość wcześnie - powiedziala już spokojniej.
-Jesteś pewna, że masz siłę? - zapytał z poważną miną.
Kiwneła głową w odpowiedzi.
Na twarzy chłopaka ponownie pojawił się ogromny uśmiech. Otworzył jej drzwi i dał pierwszeństwo w wyjściu.
Kiedy w końcu zeszła zobaczyła, że grają w karty. Usiadła koło nich i zaczęła im się przyglądać. Potter powtarzał eliksiry. Chciał zrobić dobre wrażenie na Evans, jednak nic z tego nie rozumiał.
Yghygh-kaszlnął-Lily miałabyś problem aby mi to wytłumaczyć? Dla mnie to jest gorsze od historii magii.
-Jaki eliksir przerabiasz?
-Na następnych zajęciach będzie amortencja - odpowiedział jej.
Syriusz zagwizdał, zaś Potter rzucił go poduszką w głowę.
-Okej jest to dość proste... Więc....
Tłumaczyła mu to dopóki nie powtórzył wszystkiego idealnie.
-Zrobiło się późno. Ide do dormitorium Dorcas idziesz?
-Zaraz! Zaraz! Muszę to wygrać-zaczęła się drzeć.
Ruda prychneła.
-Dobranoc Remus, Syriusz, Dorcas, Peter . Dobranoc James.
Kiedy usłyszeli ostatnie dwa słowa dziewczyny szybko odwrócili się w jej stronę. Zniknęła już niestety z ich pola widzenia.
Teraz utkwili swój wzrok w Rogaczu, który uśmiechnął się tak szeroko, że musiał zakryć się książką od Eliksirów.

Następnego dnia rano Lily obudziła się dość wcześnie. Była 5. Dziewczyna nie mogła już zmrużyć oka. Łóżko Alice stało puste. Ruda przewróciła oczami... Frank... W pewnym momencie usłyszała stukanie w okno. Była to sowa Pottera. Hmmm.. Dziwne.
Otworzyła jej okno, zaś ta cicho wleciała i zostawiła jej list.
Lily,
Mam nadzieję, że pamiętasz na co się wczoraj zgodziłaś.
Jeśli się nie rozmyśliłaś to spotkajmy się w sobotę o 18.
Twój James.

Twój James? Poważnie.
Westchnęła. Bała się przyznać jednak w głębi duszy cieszyła się, ze spotkania z okularnikiem.
Wzięła szybki prysznic i dla odmiany lekko zakręciła końce swoich włosów. Z racji, że jest na siódmym roku mogą nosić co chcą, jedynie mają obowiązek noszenia szaty z herbem Hogwartu. Z tego powodu założyła zwykłe czarne rurki, a do tego bluzkę na ramiączka o takim samym kolorze co jej oczy. Zarzuciła na to swoją czarną szatę. Aby dopełnić wszystko dorzuciła czarny pasek ze złotymi elementami i mały łańcuszek, który dostała od swojej siostry, Petunii na 14 urodziny. Nie lubiły się, jednak prezenty na urodziny i święta to był obowiązek. Przy wyborze butów postawiła na wygodę. Założyła najzwyklejsze czarne trampki z lekkim podwyższeniem. Nigdy się nie malowała, więc sięgnęła po jakąś książkę i zaczęła ją czytać.
W dormitorium obok James nie zmrużył oka. Tym razem nie było to spowodowane wyjcami od rodziny Blacka, które przychodziły w ogromnych ilościach tej nocy. Postanowił nie czekać. Po szybkim prysznicu ruszył do szafy. Postawił dziś na klasyczny styl. Założył biały T-shirt i czarne spodnie. Na to zarzucił swoją szatę w kolorze brązu. Ta była jego ulubioną. Miał ich kilka w różnych odcieniach :zieleń, zieleń, brąz, biel, czerń. Bez sensu. Po co tyle tego?. Na obuwie wybrał białe trampki za kostkę.
Sięgnął jeszcze raz po książkę od elikisrów i zaczął ponownie powtarzać krok po kroku co powiedziała mu Lily. Syriusz dorzucał jakieś swoje komentarze, ale w zamian oberwał grubym podręcznikiem od numerologii.
Na zegarkach wybiła godzina 6:40
Zarówno Evans jak i Potter schodzili w tym czasie do pokoju wspólnego.
Ruda nie zauważyła Rogacza i na niego wpadła.
-Oj, przepraszam
-Luzik, nic się nie stało.
Obydwoje usiedli koło komina.
-Na kogo czekasz? - przerwał ciszę chłopak.
-Dorcas, jak zwykle śpi dużo dłużej niż ktokolwiek inny.
-Nie powiedziałbym. Ja i łapa potrafimy spać do 14.
Lily spojrzała na niego szeroko otwartymi oczami jakby zobaczyła jakiegoś ducha.
-Ładnie dziś wyglądasz - skomplementował strój dziewczyny James.
Gryfonka oblała się rumieńcem. Chwilę niezręczności przerwała (na całe szczęście) Meadows.
-Idziemy? Mam dość już tego dnia! Jaki kretyn wymyśla śniadania o tak wczesnej porze!-krzyczała zbulwersowana Dorcas
-Też się zastanawiam - dobiegł ich głos równie rozzłoszczonego Syriusza.
Kiedy wszyscy już byli gotowi, ruszyli razem na śniadanie.
W Wielkiej sali panowały pustki. Nikt się nie dziwił. Wczoraj Krukoni wraz z Slytherinem balowali do rana w pokoju wspólnym Ravenclawu.
Gdy Lily chciała zająć swoje miejsce przed nią pojawił się ktoś kogo nie chciała tu widzieć. Nie jaki Henry Star.
-Odejdź! - krzyknęła dość głośno dziewczyna
-Musimy porozmawiać! Natychmiast - w odpowiedzi chłopak nie tylko używał tonu rozkazującego ale złapał rudą dość mocno za nadgarstek. Z bólu sykneła. Nie wiadomo w której sekundzie przed nią pojawił się we własnej osobie Potter.
-Puść ją.
-Bo co? - warknął Krukon
-Bo tak powiedziałem - powiedział spokojnym tonem okularnik.
-Muszę z nią porozmawiać, a skoro nie chce to trzeba użyć siły!
-Skoro powiedziała, że nie chce to znaczy, że NIE CHCE! - krzyknął Gryfon.
Spojrzał swoimi oczami wprost w obrzydliwe oczy Ravenclawczyka.
W końcu Star odpuścił sobie i wyszedł z sali mocno trzaskając drzwiami.
-Wszystko okej? - zmiana tonu Jamesa była wyczuwalna na kilka mili.
Lily kiwneła głową
-Dziękuję
Okularnik uśmiechnął się. Zamiast przejść na około stołu przeskoczył go dość zwinnie nie dotykając przy tym nawet w najmniejszym stopniu stołu.
-Jutro mecz - zaczął mówić Remus-Gramy przeciwko Slytherinowi
-Pokażemy kto rządzi w tej szkole! - uśmiechnął się Potter.

You are the only one- Lily and James (1)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz