21

452 23 3
                                    

~STYCZEŃ ~
-James musimy porozmawiać... Między nami koniec... Nie możemy być razem.. Wybacz mi.. - te słowa cały czas chodziły po jego głowie. Sześć dni temu usłyszał je od swojej byłej narzeczonej. Myślał, że go kocha.Chciał z nią być. Cały czas ją kochał... Nie jadł ani nie pił... Czasem zapalił papierosa. Nie wychodził z dormitorium... Dzisiaj musi się zdobyć na odwagę. Nie może zamknąć się w sobie...
Zszedł na dół do przyjaciół . Nikogo nie zaskoczył jego widok. Był ponury, włosy jeszcze w większym nie ładzie...
-Lily! O mój Merlinie kto ci to zrobił!? - usłyszeli wszyscy w pokoju wspólnym głos Dorcas dochodzący ze schodów.
Stamtąd też zbiegła Ruda.
Meadows chwyciła ją za dłoń i krzyczała, kompletnie zapominając o obecności innych - Evans do cholery! Skąd masz te rany! Kto ci to zrobił!.
W oczach Lils widać było łzy. Dziewczyna wybiegła przez portret Grubej Damy.
James siedział jakby nigdy nic i udawał nie zainteresowanego.
-Dor co się jej stało? - zapytał Remus
-Jak to co! Ktoś ją bije! Cały czas wraca do pokoju zapłakana. Ostatnio jakieś cztery dni temu zobaczyłam kilka siniaków.Powiedziała, że zrobiła je sobie u Pottera w domu jak spadła,, ze schodów hmm".
-Przecież nigdy się nie wywaliła! - wydarł się ku zaskoczeniu wszystkich Rogacz. Był przejęty. Cały czas kochał Evans i nie mógł o niej zapomnieć. Bolało go wszystko gdy dowiedział się, że mogła jej się stać krzywda.
-No właśnie! - zaczęła znowu krzyczeć Meadows - dzisiaj niechcący wlazłam jej pod prysznic. Ubierała się i miała cały brzuch i ręce w siniakach! Ba gdyby to były tylko one! Miała cięcia na plecach!.
Wszyscy spojrzeli po sobie i poszli odszukać Rudą. Nie rozdzielali się bo to nie miało sensu. Była przecież Mapa Huncwotów. Zobaczyli ją koło toalet na trzecim piętrze. W towarzystwie... Kilku ślizgonów... Ruszyli tam pędem. Zatrzymali się za ścianą aby obserwować co się tam dzieje.
-Ty głupia szlamo! Sectumsempra! - rozległ się czyjś głos.
-O co wam chodzi! Nikomu nic nie powiedziałam! Zerwałam wszystko co mnie łączyło z Jamesem.
-Na pewno!? Jeśli dowiemy się, że przebywasz w towarzystwie jakichkolwiek czarodzieji czystej krwi to - tu drugi Slytherińczyk podszedł do niej i przybił jej pięścią w brzuch. Nie rozległ się żaden płacz jedynie dziewczyna się skrzywiła a po jej policzku ściekła łza... Potter nie wytrzymał tak jak i Black. Wyszli i rzucili niewerbalne - Expelliarmus - różdżki przeciwników wypadły. Jeden widząc to podbiegł do Evans i pchnął ją na ścianę. Ta uderzyła mocno o nią głową i z hukiem upadła na ziemię.
-Petrificus Totalus! - krzyknęła zza pleców chłopaków Dorcas.
Rogacz podbiegł do swojej byłej narzeczonej i wziął ją na ręce. Cała krwawiła. Musiała oberwać kilkoma Sectumsemprami.
Biegiem udali się do skrzydła szpitalnego.
Pani Pomfrey widząc dziewczynę o mało co nie dostała zawału.

James pov :
Nigdy tak się nie bałem. No może wtedy jak ją pobili... Albo jak spadła z balkonu sowiarni... Za każdym razem wszystko od środka mnie skręcało.
-Stary będzie dobrze...
-Zamknij się Łapa! Nie mów, że będzie dobrze! Sam słyszałeś co powiedziała pielęgniarka JEJ STAN JEST TRAGICZNY!
chodziłem w kółko, aż w końcu usłyszałem skrzypnięcie drzwi.
-Możesz do niej wejść. Ale cicho! - ostrzegła mnie McGonagall.
Wbiegłem tam jak poparzony.
Gdy ją zobaczyłem zamarłem. Jej cudowne rude włosy straciły swój blask, zaś twarz była blada, posiniaczona i pocięta.
Szybko dostawiłem sobie krzesło i usiadłem trzymając jej zimną dłoń między swoimi.
Nie chciała mnie zostawić... Była zmuszona... Tyle wycierpiała.. Ile dni ją tak męczą? Dwa, Pięć.. Może ile tygodni! Przecież nie dałaby zastraszyć się tak od razu! Jest jedną z najodważniejszych dziewczyn jakie zna ta szkoła! Na pewno się buntowała... Co ona musiała przeżyć.. A ja! Zawaliłem na całej linii... Powinienem był ją chronić. Ale za bardzo przeżywałem to, że mnie zostawiła. Przez to nie zauważyłem co się z nią dzieję..
-Wiesz Lils jak się obudzisz to znowu poproszę cię o rękę... Już nigdy nie będziesz musiała na nich patrzeć. Ja i Huncwoci się tym zajmiemy. Później jak wrócisz do normalności urządzimy imprezę... Albo odwalimy jakiś dowcip nauczycielom - przełknął głośno śline
-Po co ja to w ogóle mówię! Przecież ty mnie nawet nie słyszysz!
Odwróciłem się i chciałem zawołać Syriusza ale usłyszałem jakieś westchnięcie i czyjś głos.
-Ja nie chciałam.. Cię zostawić.. Kocham cię James ale..
Mój wzrok automatycznie przekręcił się w jej stronę. Leżała i patrzyła we mnie swoimi szmaragdowymi oczami, w których nie było już tej iskry co kiedyś. Była wyczerpana.
Zaniemówiłem
-Lily posłuchaj ja ja..czemu mi nie powiedziałaś!
-Bałam się... Miałam zakaz zbliżania się do jakichkolwiek czystokrwistych. Dostawał Cruciatusem za to, że przebywałam w tym samym dormitorium co Dorcas...
-Merlinie! Obiecaj mi.. Po prostu obiecaj, że będziesz mówić mi wszystko...
Pokiwała jedynie głową. Pani Pomfrey wróciła do Skrzydła Szpitalnego i nałożyła jej maść oraz podała kilka eliksirów w tym nasenny. Jak dobrze pójdzie moja... Hmmm... Lils wyjdzie stąd jutro.
Szczerze ucieszyła mnie ta wiadomość, ale pielęgniarka kazała mi wyjść. Zostałem i tak... Będę przy niej aż do końca.

Lily pov :
Obudziłam się następnego dnia cała obolała. Znowu jasne światło raziło moje oczy. Pokręciłam się lekko ale coś naciskało na mnie. Dokładnie to czyjeś ramiona. Poznałabym je wszędzie. To był mój rozczochraniec... Nie chciałam go zostawiać ale nie dali mi wyboru... Sectumsepra, Cruciatus... Tego drugiego użyli o wiele razy za dużo...
Nie mogłam się powstrzymać i zaczęłam dotykać jego włosów.
Poruszył się więc szybko zabrałam dłoń. Tak słodko wygląda kiedy śpi.
-L.. Lil..Lily? - poprawił sobie okulary.
Uśmiechnęłam się do niego i pogłaskałam go po policzku. Przyłożył swoją dłoń do mojej i opierając sobie nimi twarz odwzajemił mój uśmiech. Patrzyliśmy sobie w oczy przez kilka albo kilkanaście minut. Drzwi otworzyły się z hukiem a do pokoju wbiegła McGonagall.

You are the only one- Lily and James (1)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz