11

565 22 6
                                    

James i Lily nie wrócili już tego dnia na zajęcia. Cały dzień spędzili w dormitorium dziewcząt, gdzie rozmawiali. Potter próbował odwrócić uwagę ukochanej od dzisiejszych strasznych wydarzeń. Nagle do sypialni wpadła jakąś pierwszoroczna mówiąc, że Dyrektor i Professor McGonagall chcą ich widzieć.
Stali przed gabinetem Dumbledore'a. Czekali, aż w końcu Rogacz nie wytrzymał i po raz setny mocno zapukał w drzwi. Tym razem się otworzyły.
-Panno Evans zostaliśmy poinformowani o tym co miało miejsce dzisiaj w waszym rodzinnym domu. Chcemy przekazać kondolencje. Tutaj jest przepustka dla Pani i przyjaciół na pogrzeb.-powiedział wszystko bardzo spokojnie dyrektor.
Z biurka odebrał je James widząc, że Lily nagle posmutniała. Był wściekły, iż akurat kiedy udało mu się oderwać ją od negatywnych emocji, musieli jej przypomnieć o śmierci. Miał ochotę coś powiedzieć ale jedyne co to podziękował i wyprowadził rudą z pokoju. Cały czas ją obejmował i nie spuszczał jej z oczu nawet na sekundę. Obserwował jej reakcję na wszystko aby ocenić jej stan.
Cały siódmy rok Gryffindoru był w żałobie. Nawet Syriusz nie dowalił jakimś głupim tekstem kiedy jego przyjaciel i Evans razem wchodzili do pokoju dziewcząt.
W dormitorium żeńskim panowała grobowa cisza. W końcu Lily ją przerwała.
-Wiesz co James... Żałuję, że wcześniej nie dałam się namówić na spotkanie z tobą.
Chłopak uniósł brwi do góry i lekko się uśmiechnął.
-Miałaś mnie za palanta popisującego się przed każdą dziewczyną w Hogwarcie.
-Nadal cię za takiego mam - odpowiedziała lekko się śmiejąc.
-Ugh naprawdę?! Przed chwilą powiedziałaś, że żałujesz, iż nie dałaś mi szansy wcześniej a teraz potwierdzasz stwierdzenie, że jestem idiotą! - rzucił udając oburzonego ale w środku chciało mu się śmiać. - właśnie się tak zastanawiałem czemu nie umówiłaś się ze mną wcześniej... Chyba nie chodziło tylko o mój poziom inteligencji.
-Nie nie tylko o to chodziło... Bałam się.-ostatnie dwa słowa wypowiedziała bardzo cicho, jednocześnie przysuwając kolana do brody.
-Czego? ! - krzyknął za głośno Potter.
-Byłam pewna, że chcesz się spotkać jedynie aby po 3 tygodniach mnie rzucić i postawić na swojej półce z byłymi...
-Nigdy bym tobie czegoś takiego nie zrobił! - przysunął ją bliżej - nigdy....
Lily położyła głowę na jego torsie o usneła. James nie wiedział kiedy ale również oddał się w objęcia Morfeusza.
Gdy otworzyli oczy było już jasno a na dworzu świeciło słońce. W dormitorium panowały pustki. Była już 11 a o 14 teleportują się na pogrzeb! To dziś przecież jest 1 października!.
Zerwali się szybko i dziewczyna ruszyła pod prysznic. Potter poszedł do siebie aby trochę ogarnąć swój wygląd. Obydwoje po godzinie zeszli do pokoju wspólnego. Evans cały czas była smutna i nic nie mówiła. Nikt nie naciskał, gdyż bali się, że ruda zacznie płakać.
Na ceremonii byli tylko przyjaciele gryfonki, ona oraz siostra z narzeczonym.
Najbardziej płakała Lily.
Kiedy pogrzeb dobiegł końca do czarownicy podeszła Petunia, która wymierzyła jej policzek.
James szybko stanął między ukochaną a jej siostrunią.
Evans nie wiedziała co się dzieje...
-To twoja wina ty.. Ty dziwadle! Najpierw ojciec, teraz matka! Kto będzie następny. JA?! Jesteś nieszczęściem które spadło na naszą rodzinę! - krzyczała Tunia przytrzymawana od tyłu przez Vernona.Nie dokończyła zdania, gdyż uczennica Hogwartu zaczęła uciekać.
Oczywiście pobiegł za nią jej ukochany.
Zanim się oddaliła ruda usłyszała jeszcze ostatnie zdanie swojej siostry
,, Nie wracaj tu! Nie masz już domu! "
Łzy spływały jej po policzkach. Chciała nie istnieć. W tym momencie naprawdę uwierzyła, że to przez nią zginęli najbliżsi.
Stanęła na środku ulicy i poczuła czyjeś ramiona które oplatają ją. Mocno ścisneła palce na nadgarstkach tej osoby, po czym odwróciła się i zaczęła mocniej szlochać.
-Już spokojnie, wszystko będzie dobrze...
-A. Al...ale James. Ona miała cholerną rację! Oni wszyscy zginęli przeze mnie! Przez to kim jestem! Straciłam wszystko i wszystkich. Jestem sama. Jestem SAMA! - łzy przyspieszyły swoje tempo i coraz szybciej i obficiej spływały z jej oczu.
-Nie możesz winić siebie! To wszystko dzieje się przez tego psychopatę! Voldemort myśli, że uda mu się zniszczyć wszystkich, którzy nie będą mu podlegli. Ja będę przy tobie zawsze. Na dobre i na złe... Aż do końca.
Dziewczyna mocniej się do niego przytuliła i następnie popatrzyła na jego zabójcze czekoladowe oczy. Odrywając się dotknęła swoim czołem jego i szepnęła :
-Nie wiem który to już raz w tym miesiącu ale dziękuję... Dziekuje za to że tu jesteś, za to, że mnie wspierasz i nie uciekasz wtedy kiedy potrzebuje kogoś...
Pocałował ją, a ona odwzajemniając zapomniała o całym świecie.
-Wiem, że to nieodpowiedni moment ale... Lilyanno Evans czy zechcesz zostać moją hmmm... Dziewczyną?. - mruknął między całusami.
Lily po raz pierwszy od kilkunastu godzin zaśmiała się i kiwneła w odpowiedzi głową. Wypowiedziała również słowo, na które chłopak czekał od tak dawna.
-Tak!

You are the only one- Lily and James (1)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz