23

502 17 3
                                    

Rano Pottera ubudziło uczucie, że ktoś mu się przygląda. Lekko rozciągnął się i zobaczył te piękne szmaragdowe oczy, które tak uwielbiał. Automatycznie się uśmiechnął.
-Dzień dobry - powiedział jeszcze zaspanym głosem.
-Dzieee-ziewnęła-ń dobry - odpowiedziała mu dziewczyna.
Zaśmiał się. Jak on lubi widywać ją jako pierwszą rzecz o poranku.
-No mój drogi może i jest sobota ale jest też już 10 więc chyba pora się ruszyć! - mówiąc to wstała i pobiegła do łazienki.
Rogacz poszedł do swojego dormitorium wziąć szybki prysznic i się ogarnąć. Chciał nawet uczesać włosy ale sobie odpuścił. I tak zaraz będą rozczochrane.
Zszedł do pokoju wspólnego gdzie na kanapie obok jego przyjaciół siedziała już ruda.
Zajął miejsce na fotelu i widząc na sobie wzrok chłopaków lekko się zdenerwował.
-No co?! Co się tak patrzycie!
I teraz zauważył jakieś małe pudełko na blacie. Było ono dla L.E czyli wiadomo do kogo zostało wysłane. Zanim zdążył to podnieść, gryfonka zerwała się i pobiegła po schodach by wyrzucić prezent do swojej sypialni.
-To to nie było od ciebie? - spytał Remus
-Hmm Nieee... Lils ma urodziny 30 a dziś jest 29 więc dopiero jutro.
-No tak, ale...
-Remus sza! - wydarła się w końcu Evans.
-Poczekaj... - zaczął nad czymś myśleć Potter - Hej! Chyba nie chcesz mi powiedzieć, że to kolejny prezent od tego Leo czy jak mu tam.
-Powiedzieć to i nie chce - mruknęła pod nosem i z powrotem usiadła na swoje miejsce.
-Czyli od niego? Kolejny w tym miesiącu?!
-Uspokój się... Sam widziałeś, że był to zwykły upominek, którego nawet nie otworzyłam!
-Chłopaki - spojrzał na Huncwotów a zaraz potem na schody. Od razu zrozumieli przekaz i poszli do swojego dormitorium.
-Lils ja po prostu...kiedy ja ci chcę coś dać bez okazji jest krzyk i niezbyt duże zadowolenie a jakiś typ może Ci wysyłać jakieś pierdoły co dwa tygodnie?
-Nie lubię dostawać prezentów bez okazji i to co od niego dostaje nic dla mnie nie znaczy. Zrozum, że tamto dla mnie to są rzeczy, które traktuje jak od przyjaciela. Nawet od Remusa bym nic nie przyjęła bez okazji a wiesz, że jest moim najlepszym przyjacielem. Tak jak i Dorcas z resztą. Posłuchaj Leo to tylko znajomy. Prawdopodobnie nigdy go już nie zobaczę. Jest sąsiadem.. Teraz mojej siostry. Więc to bez sensu, że gadasz mi o nim!
-Ale czuję się zazdrosny może co?!
Lily zaczęła się tak śmiać, że nawet i Rogacz lekko się uśmiechnął.
-Zazdrosny? O jakiegoś mugola! - wypowiedziała pomiędzy śmiechem i łzami ruda.
-Tak i jestem jak najbardziej poważny - dodał bardzo spokojnie okularnik na co jego ukochana spojrzała na niego, uniosła brew do góry i znowu zaczęła się śmiać. Teraz jeszcze bardziej. Chłopak stał nad nią ze skrzyżowanymi rękami udając zdenerwowanego i smutnego, zaś ta tarzała się po kanapie z rozbawienia.
-Nie no.. Ty to serio mówisz! - ocknęła się - ile razy mam ci powtarzać, że to ciebie kocham hmm? Jesteś dla mnie najważniejszy i nie zmieni tego, żaden człowiek wysyłający mi masę prezentów. Mam nadzieję, że dotrze do twojej główki,to że zależy mi na tobie najbardziej!
Ten jedynie przyciągnął ją i pocałował na co się zaśmiała.
-A teraz ja pójdę na śniadanie, a ty leć po chłopaków i widzimy się w Wielkiej Sali. - cmokneła go w policzek po czym wybiegła z pokojów Gryffindoru.

Cała paczka Hogwarckich żartownisiów i Meadows kierowali się właśnie na posiłek. Skręcając do głównego korytarza zobaczyli dość nie spotykany widok a mianowicie Snape'a rozmawiającego z Lily.
James chciał tam iść ale zatrzymała go ręką Syriusza. Black wepchnął ich za ścianę i kładąc palec na ustach nakazał ciszę.
-Lily a jeśli ja z tego... Z niego zrezygnuje?!
-Tobie już nic nie pomoże! Widać, że kochasz Voldemorta i uwielbiasz paprać się w czarnej magii, czego ja się brzydzę!
-Dlaczego nie możemy zostać przyjaciółmi!?.
Na korytarzu rozległ się śmiech nie tylko osób z portretu ale sarkastyczny śmiech rudej.
-Snape... Nazywasz mnie szlamą-zaczęła wyliczać - chciałeś we mnie rzucić Avadą! Nie tolerujesz moich przyjaciół z których grona już dawno wypadłeś! - każde słowo krzyczała z coraz to mocniejszym naciskiem i coraz głośniej.
-Nie dasz mi kolejnej szansy?
-NIE!
-Ale z Potterem jakoś możesz być. Ba zgodziłaś się za niego wyjść! Przecież go nienawidziłaś!
-Widzisz Sam słyszysz NIENAWIDZIŁAŚ czas przeszły! Obydwoje się zmieniliście. On stał się wręcz idealny! A ty... Ty dołączyłeś do tego psychopaty!
Już chciała odchodzić kiedy ten jeszcze za nią krzyknął :
-Jeśli mi wybaczysz i rzucisz Pottera mogę zapewnić ci ochronę przed nim... Nie tknie cię wtedy..
Teraz już nie wytrzymała. Gryfonka wróciła w poprzednie miejsce i wydarła się tak głośno, że chyba cały Hogwart ją usłyszał :
-WOLĘ ZDECHNĄĆ NIŻ ZOSTAWIĆ INNYCH DLA NIEGO I DLA CIEBIE!
Ukrywający się Gryfoni szybko ruszyli w drugą stronę aby Lilka ich nie zobaczyła. Udało im się. Dziewczyna poszła klasyczna drogą, a oni podążali skrótami.
Mieli plan jaki kawał dzisiaj zrobią. Będzie dość delikatny.
Poszli najpierw przed śniadaniem do kuchni, a Pettigrew wykorzystując swoje znajomości ze skrzatami, namówił ich do dodania do potraw dla ślizgonów jakiegoś eliksiru i proszku. Pędem ruszyli na śniadanie aby zobaczyć reakcję mieszkańców domu węża. Tak jak się spodziewali większość miała już albo zwierzęce ogony, uszy, nosy albo zmienioną długość i barwę włosów. Powpadali w furię co McGonagall i Slughorn skomentowali śmiechem, zaś Dumbledore puścił oczko Huncwotom.
Nawet Lily się śmiała, co oznaczało, że nie była zła. James ucieszył się, gdyż dopiero po fakcie zaczął się martwić co na to powie jego narzeczona.

You are the only one- Lily and James (1)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz