50/1

390 18 2
                                    

Na kolacji do stołu Gryffindoru podeszła mała ślizgonka. Zapewne pierwszoroczna.
-Lily Evans?
-Tak, to ja. Tutaj! - ruda podniosła rękę aby dziecko ją zauważyło.
Mała podbiegła i wręczyła jej pergamin, po czym odeszła dostojnym krokiem, szepcząc pod nosem jakieś obraźliwe wyrazy.
-Od kogo? - spytał z pełną buzią Peter, który swoimi czasami dość często znikał.
-Nie wiem... Przeczytam później...
-Dawaj! Teraz! - zachęcał ją Syriusz, na co jedynie przekręciła oczami.
-Okej.
Jak tylko rozwinęła zwój, cała banda Slytherinczyków, aka śmierciożerców z 7 roku wyszła z Wielkiej Sali.
-To.. To od Snape'a.
Popatrzyła na nich aby zobaczyć ich reakcję.
Black zatrzymał widelec w połowie drogi do ust i cały czas miał buzię otwartą. Remus patrzył na nią wyczekująco. Peter i James udawali, że ich puste talerze są naprawdę interesujące. A Dorcas... Dorcas patrzyła na kartkę z nienawiścią.

Droga Lily,
Wiem, że nie chcesz o mnie słyszeć ale muszę Ci to powiedzieć... Od zawsze cię kochałem i kocham. Będę kochać. Pottera nienawidzę, bo kiedy tylko się pojawiał widziałem u ciebie ten dziwny blask w oku. Mówiłaś, że go nie cierpisz i nigdy nawet sobie z nim dłoni nie uściśniesz. A tymczasem ja, który starałem Ci się przypodobać jestem odrzucony. Nienawidzę go teraz jeszcze bardziej, bo jesteś przy nim szczęśliwa. Nienawidzę go, bo kochasz go tak jak mnie nigdy nie byłaś w stanie. Powinienem cieszyć się, ponieważ ty czujesz odwzajemnioną miłość, ale nie mogę. Spytaj go proszę, czy powie ci w końcu o Solange... Znając życie nie ale to pomiędzy nimi to nie była jedynie zwykła konwersacja... Spotkali się raz nawet w Hogwarcie. Bóg wie co oni robili. Wiem, że o tym Ci na pewno nie wspomniał i tego nie zrobi.
Zawsze kochający Sev.

Lily popatrzyła jeszcze raz na list, po czym swój wzrok wbiła w Jamesa.
-Spotkałeś się z nią... Z Solange... Obiecałeś, że to zakończysz!
Chłopak wpatrywał się w nią z przerażeniem.
-I tak zrobiłem!
-Tak?! Czemu nie wspomniałeś mi o waszym spotkaniu!
Cała wielka sala patrzyła na nich.
Okularnik nic nie odpowiedział .
-O rety! Między wami coś było!
-Nie! Nie... - z każdym wyrazem jego głos był coraz cichszy.
-Znam cię James...
Po chwili zaczęła się dusić. Powietrze w płucach zaczęło jej ciążyć.
-Lily ja...
Nie dała mu dokończyć bo zaczęła sapać głośno.
-Nie wierzę... Nic mi nie powiedziałeś! Nic...
Teraz łza pociekła jej przez policzek.
Dorcas wstała i złapała ją za ramiona.
-Lily.. Będzie dobrze.. Chodź. Idziemy.
Przez ramię ruda rzuciła mu jeszcze jedno spojrzenie.
Było one przepełnione smutkiem, zranieniem ale i miłością...
-James.. - zaczął Syriusz - co było pomiędzy tobą a tą laską?
-Nic! Nic! Po prostu się spotkaliśmy... Porozmawialiśmy... Prawie doszło do... Do pocałunku ale...
-Ale co!? Stary! Ale co?!
-Przerwałem... Przerwałem jej i wyszedłem z pomieszczenia.
-Pisałeś z nią?
-Nie
-Okej. Brachu... Spłoszyłeś się przed pocalunkiem jak mała dziwka, ale... To bardzo dobrze! Jesteś z kimś i nie możesz tego robić! - Black uśmiechnął się do niego.
-Co ja mam zrobić?-spytał zdejmując okulary i przecierając oczy rękoma.
-Zostało tylko 3 dni szkoły, a wy nadrabiacie wszystkie zaległe dramy z tego roku! Idź i powiedz jej to! Ze szczegółami! Ona jest twarda i się nie złamie! - zaczął go motywować Remus.
-Okej... Dam jej chwilę i zaraz pójdę... Opowiem jej...
-Bardzo dobrze... Ale w oczekiwaniu spróbuj tego pasztecika jest... Idealny! - zaczął cmokać jedzenie Łapa.
-Lecz się!
-Oh Jamie... Zrozum... Skubany po kłótni zawsze chcę jeść... Nawet nie swojej... Nawet bez kłótni... - zaśmiał się na koniec Lunatyk.

-Muszę tam wejść! Dziewczyno do jasnej kurwy, nie rozumiesz!
W całym pokoju wspólnym Gryffindoru było słychać krzyki Jamesa.
-Jezu! Potter jesteś najbardziej irytującym osobnikiem na tej planecie! - starała się go przekrzyczeć Dorcas.
-Z tego co wiem to ten tytuł należy do Łapy! Posłuchaj, to nie jest tak jak kurwa wszyscy myślicie, muszę tam wejść!
-Język Potter!
- Nie mów mi jakiego słownictwa mi nie wolno używać Meadows!
-Kazała ci to oddać... - położyła mu na dłoni pierścionek zaręczynowy.
Jego oczy zrobiły się wielkie jak spodki.
Spojrzał na Blacka, a ten jakby czytając mu w myślach podbiegł do przyjaciółki Rudej i przerzucił ją sobie przez ramię. Złapał ją za uda i kępnął w tyłek.
-Ty.. Ty! Ty idioto! Puść mnie natychmiast! Już!
-Sorry mała, ale właśnie muszę pomóc bratu...
-Do kurwy nędzy ! Jak nie opuścisz mnie w ciągu 5 sekund to obiecuję Ci, że...
-Że co? Hmm?
-Że.. Że nie wiem! Od kiedy tak w ogóle jesteś taki lojalny i wierny co?!
-Od zawsze!
Prychnęła i przewróciła na niego oczami.
-Lilka mnie zabije!
-Mnie też! Cieszmy się chwilą!
- Gdyby ciebie tu nie było, byłoby to o wiele łatwiejsze!
-Czemu tak mnie nienawidzisz co?
-Opuść mnie to ci powiem!
- Nie pobiegniesz do nich!
-... NIE! JUŻ! OPUŚĆ!
-Okej...
Rzucił ją na kanapę z ogromną siłą.
-Ty pierdo...
Nie dokończyła bo położył się na niej i zabrakło jej tchu.
-No dokończ... Odpowiedz też na to poprzednie.
-Jesteś... Jesteś... Jesteś bezucuzuciowym, poligamicznym i niewyżytym psycholem!
-Aaa.. To to u mnie rodzinne...
Próbowała się powstrzymać ale zaczęła się bardzo głośno śmiać.
Chłopak oparł się na jej żebrach a po chwili złapał ją za rękę.
-Chodź... Pokażę Ci coś...
-Co?
-Chodź... Ufasz mi?
-Nie...
Obydwoje znowu się zaśmiali.
-Dobra, ale chodź...
-Lily...
-Jest z Jamesem... Chodź.
Tym razem nie dał jej chwili do namysłu tylko pociągnął ją w stronę wyjścia.

You are the only one- Lily and James (1)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz