34

364 16 1
                                    

Evans właśnie wyjeżdżała na noszach z badań, kiedy uświadomiła sobie co mówił do niej James, kiedy była nieprzytomna... Tak słyszała wszystko...
Leżała teraz w sali i czekała, aż jej ukochany wróci z jedzeniem. Obiecał jej.. Nie to źle powiedziane... Zmusiła go aby poszedł po cokolwiek, bo widziała w jakim był stanie. Teraz jak tylko przyjdzie położy się spać i nie obchodził ją jego sprzeciw.
-No jesteś! Mam nadzieję, że nie schudłeś jakoś bardzo dużo...
-A co lubisz kiedy mam dużo ciałka?-zaśmiał się
-Ale ty jesteś głupi... Dobra siadaj tu. - nakazała wskazując na krzesło, jednak ten zamiast zająć miejsce tam położył się obok niej. Powinna być na niego zła ale nie potrafiła. Leżeli tak jakieś pięć minut, aż w końcu okularnik jakimś cudem usnął. Ruda zdjęła mu okulary i pocałowała go w czubek nosa. Teraz czekało ją kilka godzin czekania w jego ramionach na pobudkę chłopaka.
W czasie jego drzemki do sali weszła pielęgniarka, która chciała już nawrzeszczeć na Pottera, ale Lilka kazała jej się uspokoić.
Drugą osobą była Euphemia, która widząc swojego syna lekko się zaśmiała i pokręciła głową na znak dezaprobaty.

Wybiła 16. Evans obudziła się co oznaczało, że przespała pięć godzin, zaś jej ukochany jakieś sześć. To i tak nie dużo przy wszystkich nockach, które spędził czuwając w Mungu.
Dziewczyna chciała delikatnie wyjść z objęć narzeczonego, ale kiedy jej się to prawie udało, ten przyciągnął ją do siebie mocniej i zaczął chichotać.
-Dzień dobry śpiąca królewno. A podobno byłeś tak wyspany, że poczekaj jak to było...,, mam snu na zapas i nie zmruże oczu nawet na godzinę,, - rzuciła dziewczyna również się śmiejąc.
-Wiesz przy tobie zawsze mi się lepiej śpi... Znaczy zapomniałem ja przy tobie nie zasypiam - zaczął ruszać sugestywnie brwiami na co ruda odsuneła lekko głowę i spojrzała na niego ogromnymi oczami.
Nagle drzwi od pokoju otworzyły się z hukiem...
-Czy najprzystojnieszy z Huncwotów nie wie, że istnieje coś takiego jak klamka i musi otwierać kopiąc?!
-Oh Evans, Evans... Nazwałaś mnie najprzystojnieszym! I co! Nawet twoja narzeczona o tym wie Roguś! - zaczął drzeć się ze śmiechem Łapa.
Za nim do sali weszli :Remus, Dorcas i Alice.
Kiedy Potter rozmawiał z przyjacielem, ta trójka wypytywała się Lily o jej stan. Widać było, że byli przejęci, a zapewnienia Rudej nie wiele im dały.

Lily pov :
James i Syriusz coś knuli... To było widać... Wyglądali jakby tworzyli plan broni nuklearnej albo bomby, która wysadzi cały świat... Nie przecież to Huncwoci! Oni są do tego zdolni! Za kogo ja zgodziłam się wyjść...
-Co tam planujecie hmm? - zapytałam w końcu przerywając nudny wykład Dorcas o butach jakiejś ślizgonki.
-Nic ważnego - odpowiedziała ta nieodpowiedzialna dwójka chórem.
-O do prawdy? Coś wam nie ufam... Niech zgadnę coś ze Snapem... W jakie zwierzę chcecie go przemienić?
-Rogacz ja serio się jej boję.. Ty jesteś pewny, że ona nie umie czytać w myślach... A może ty jesteś pdo urokiem! - zaczął drzeć się Black, na co wszyscy się zaśmialiśmy.
-Skąd wiedziałaś? - spytał Potter unosząc jedną brew i podchodząc do mojego łóżka.
-Po waszych twarzach, poznanym toku myślenia, poznaniu was bliżej, dowiedzeniu się poziomu waszego IQ, które jest bardzo niskie... - zaczęłam wyliczać, ale Łapa i Rozczochraniec spojrzali na mnie jakbym była popieprzona. - Hej! Jestem teraz poważna i nie Syriusz nie jestem popierdolona!
-ONA NAPRAWDĘ CZYTA W MYŚLACH! JA SIĘ JEJ BOJĘ! - udawał przerażonego na co ponownie cała sala wybuchnęła śmiechem.

Zostaliśmy sami po jakiś kilku godzinach. Oczywiście przyjaciele obiecali wrócić tu jutro i pojutrze i po pojutrze i tak dalej...
-Mówiłeś coś wcześniej o liście rzeczy, które chcesz powiedzieć swojej mamie, tacie, mi...
-Słyszałaś?
Pokiwałam głową i uniosłam brew aby pokazać, że czekam, aż mi coś powie...
Nagle wpadł do nas Syriusz, krzycząc, że zostaje z nami dopóki nie wyjdę.
Widząc naszą minę uniósł ręce w geście obronnym i usiadł w rogu sali zagłębiając się w jakąś gazetę...
-Łapa... - zaśmiałam się
-Co?
-Trzymasz tą gazetę do góry nogami
Teraz wszyscy zachichotaliśmy łącznie z nim..
Do pokoju przyjechali rodzice Jamesa. Jego tata będzie leżał w tym samym pomieszczeniu aby Rogacz nie musiał chodzić do niego i do mnie.
-To powiesz?
-Nie przy tym idiocie - wskazał palcem na Blacka, który otworzył usta i położył dłoń na sercu udając zranionego.
-Ja przez wasze soczyste nocki muszę przebywać w pokoju wspólnym bo wy nie raczycie ruszyć tyłków do pokoju życzeń i jeszcze macie przede mną tajemnice!
Zrobiłam się cała czerwona a jednocześnie zaczęłam się śmiać z powodu tonu jego głosu.
James chyba też nie mógł uwierzyć, że jego przyjaciel to powiedział i patrzył na niego z szeroko otwartymi oczami, powstrzymując śmiech.
-No co! Chyba nie myślicie, że ktoś wierzy w to, że się tam uczycie hmm.. No chyba, że anatomii to wtedy jeszcze jakoś...
Byłam już zła i czułam się niekomfortowo wiedząc, że wzrok rodziców mojego narzeczonego spoczywa teraz na mnie i na ich synie. Wzięłam różdżkę i niewerbalnym aquamenti oblałam Łapę od stóp do głowy.
Pan Fleamont cały czas (od początku rozmowy na te tematy) się śmiał, zaś jego żona powstrzymywała się jak mogła.
-Hej! Zniszczyłaś mój wizerunek! Jak ja teraz mam iść do tej ładnej pielęgniarki hmm? Przecież ja tylko powiedziałem prawdę.. Jesteście irytujący!
-Tak? My? To ty przez poprzednie 3 lata przyprowadzałeś sobie co noc inną dziewczynę do dormitorium.. I nikt ci tego nie wypomina hmm.. - nerwy mi puściły, ale i tak nie mogłam pohamować śmiechu, kiedy zobaczyłam roześmianych Potterów.
-Nie tylko ja! Ten też - wskazał palcem na Rogacza.
-Oh naprawdę? No to będziemy musieli porozmawiać! - rzuciłam lekko sarkastycznie, udając oburzoną tym faktem.
-Ej, ej, ej! Ja nic takiego nie robiłem! - zaczął bronić się mój Rogacz.
-Nie? A mówiłeś Lilce o Emily, Cassandrze i Darii? Bo chyba nie!
-Emily, Cassandra i Daria - powtórzyłam patrząc na Pottera.
Ten jedynie rzucił Syriuszowi takie spojrzenie, że gdyby wzrok mógł zabijać, on leżał by już na podłodze.
-Przez ciebie przez najbliższy miesiąc co noc będę jej musiał odpowiadać na setki pytań! - pożalił się kręcąc głową i krzyżując ręce na piersiach.
-A no ta.. Ty byś wolał robić coś innego w nocy przez najbliższy miesiąc...
Teraz James nie wytrzymał i pobiegł gonić uciekajacego przyjaciela.
,, Jak dzieci " pomyślałam.
Euphemia i Fleamont cały czas chichocząc patrzyli na mnie, a ja nie wytrzymując zaczęłam się śmiać i kręcić głową.
-Za kogo ja zgodziłam się wyjść!
Rodzice mojego ukochanego zaczęli śmiać się jeszcze głośniej.

You are the only one- Lily and James (1)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz